Dyrektorzy szkół mają nowe kompetencje. "Nie wiadomo, czy zostali przeszkoleni"

Pierwszego września weszła w życie nowa ustawa o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich. W jej myśl dyrektorzy szkół otrzymują nowe kompetencje, ale niekoniecznie są z tego powodu zadowoleni.

Więcej informacji o aktualnej sytuacji w polskim szkolnictwie na stronie Gazeta.pl

20 lipca prezydent Andrzej Duda podpisał przygotowaną w Ministerstwie Sprawiedliwości ustawę o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich. Nowe przepisy wchodzą w życie 1 września. Zakładają m.in., że nieletni sprawcy najpoważniejszych przestępstw, takich jak gwałt lub zabójstwo, obligatoryjnie trafią do zakładów poprawczych.

Te przepisy zmieniają filozofię działania państwa w stosunku do nieletnich. Czasem lepiej, by w przypadku niewielkiego wykroczenia dyrektor szkoły zlecił nieletniemu prace porządkowe na rzecz szkoły, niż by ta osoba stawała od razu przed sądem 

- zapewnił wiceminister Michał Woś, który nadzorował prace nad projektem. Senat głosował za odrzuceniem ustawy, Sejm jednak odrzucił jego uchwałę. 

Nowe przepisy budzą niepokój

Ustawa o wspieraniu resocjalizacji nieletnich zastąpi ustawę z dnia 26 października 1982 r. o postępowaniu w sprawach nieletnich, która wprowadziła obecny system resocjalizacji izolacyjnej, czyli m.in. młodzieżowe ośrodki wychowawcze i zakłady poprawcze.

Od lat postulowano, że system z rodem z PRL nie przystaje do obecnych czasów. Wskazywano, jak wiele zmieniło się w dziedzinie psychologii dzieci i młodzieży, pedagogiki i medycyny. Cały system pomocy dla dzieci i młodzieży powinien być systemem wspierającym, zwłaszcza w dziedzinie psychiatrii dziecięcej, gdzie aktualnie trwa zapaść. Głównie z powodu niedofinansowania

- mówi adwokat Patrycja Kasica.   

Mam wrażenie, że ustawa jedynie wzmocni w systemie to, co już dawno wymagało poprawy. Rozbuduje katalog środków represyjnych jak np. izolatoria, a realnego wsparcia dla dzieci i młodzieży w formie np. terapii, czy leczenia uzależnień wciąż będzie brakowało

- dodaje. 

Zobacz wideo Kamil Baleja spotkał fana na wakacjach. Zadał mu tylko jedno pytanie. "Co w moim życiu poszło nie tak?"

Co się zmieni w szkołach?

Część zapisów z nowej ustawy budzi niepokój środowisk szkolnych, bo daje dyrektorom szkół kompetencje właściwie dla sądów orzekających w wydziałach rodzinnych i nieletnich - osądzenia i karania uczniów poprzez stosowanie tzw. środków oddziaływania wychowawczego (np. pouczenie, ostrzeżenie) i to bez konieczności zgłaszania poszczególnych spraw na policję. 

Gdy nieletni wykazuje przejawy demoralizacji, dopuścił się czynu karalnego na terenie placówki lub innego w związku z realizacją obowiązku szkolnego, lub obowiązku nauki, dyrektor tej szkoły może, za zgodą rodziców albo opiekuna nieletniego nałożyć kary: pouczenia, ostrzeżenia ustnego albo ostrzeżenia na piśmie, przeproszenia pokrzywdzonego, przywrócenia stanu poprzedniego lub wykonania określonych prac porządkowych na rzecz szkoły. Mówi o tym art. 4 ust. 4 ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich

- wyjaśnia adwokatka. Sytuacja ta budzi duże kontrowersje, bo jak wskazuje Kasica brak jest instrukcji, w jaki sposób stosować te środki wychowawcze. Brak przeszkolenia dyrektorów w tym zakresie, brak właściwej procedury oraz brak w tym quasi postępowaniu osoby pokrzywdzonej, bo zgodę na zastosowanie środka oddziaływania wychowawczego muszą wyrazić rodzice nieletniego oraz sam nieletni. Pojawia się też pytanie kto będzie dbał o bezpieczeństwo ucznia przy np. przywróceniu stanu poprzedniego.

Na dzień dzisiejszy nic mi nie wiadomo na temat tego, czy dyrektorzy zostali przeszkoleni w kierunku nowych narzędzi, jakie wchodzą w życie od  1 września. Przepis ten miał w zamiarze odciążyć sądy od drobnych spraw, w mojej ocenie w rzeczywistości może stwarzać możliwości nadużyć, bo przepisy niedookreślone zawsze stwarzają pole do nadinterpretacji

- dodaje. Marcin Józefaciuk, dyrektor Zespołu Szkół Rzemiosła im Jana Kilińskiego w Łodzi uważa, że taki stan rzeczy nakłada na dyrektorów szkół dodatkową odpowiedzialność

Ta kara jest na tyle niebezpieczna, że jeśli uczeń coś sobie zrobi w trakcie jej wykonywania, to odpowiedzialny będzie "sędzia", czyli dyrektor placówki. Każda praca na rzecz szkoły powinna być poprzedzona odpowiednim przeszkoleniem, a uczeń, który będzie ją wykonywał, powinien mieć zapewnioną opiekę. Kolejnym zmartwieniem jest brak możliwości odwołania się od decyzji

- twierdzi Józefaciuk.

Moim zdaniem szkoły nie będą chętnie korzystały z nowych kompetencji, chociażby ze względów problemów z dokumentowaniem

- dodaje.

Co jeszcze się zmienia?

Ustawa wprowadza możliwość prowadzenia postępowań dotyczących przejawów demoralizacji dzieci od wieku 10 lat, co w opinii adwokatki rodzi nikłą - ale jednak - możliwość umieszczenia dziecka w placówce takiej jak młodzieżowy ośrodek wychowawczy. Według prawniczki jest na to za wcześnie, bo dziesięcioletnie dziecko nie rozpoznaje jeszcze do końca lub w ogóle konsekwencji swoich czynów. Poza tym ustawa zezwala na środki przymusu bezpośredniego takie jak np. kajdanki w trakcie konwojowania wychowanka schroniska, ośrodka młodzieżowego czy zakładu poprawczego przez pracowników instytucji poza jej terenem (art. 122 ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich).

Łatwiejszy dostęp do obrońcy?

Na stronie ministerstwa sprawiedliwości, w informacji o wprowadzeniu nowej ustawy, możemy też przeczytać o tym, że teraz nieletni będą mieli łatwiejszy dostęp do obrońcy z urzędu, przy czym nadal nie wprowadzono zasad z tzw. dyrektywy obrończej, czyli udziału obrońcy od pierwszych czynności takich jak zatrzymanie, czy nawet legitymowanie celem zatrzymania.

Resort w projekcie rozporządzenia wycenił pracę takiego obrońcy działającego z urzędu na 60 zł brutto (za postępowanie w przedmiocie demoralizacji z nowej ustawy) i 120 brutto za obronę w sprawach nieletnich. Stawki te zostały przy obecnej inflacji – nie podwyższone, a obniżone. W moim przekonaniu obniżenie stawek przy jednoczesnym oświadczeniu, iż widzimy konieczność obron obligatoryjnych z urzędu dla nieletnich wystawia świadectwo całej reformie systemu

 - mówi Patrycja Kasica. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.