Chłopiec zostawił wiadomość do sąsiadów na klatce schodowej. "Nie mam problemu z alkoholem"

Rodzice chłopca, z którym mieszkają na parterze bloku, w jego imieniu zwrócili się z ważną prośbą do sąsiadów. W uprzejmy, ale dosadny sposób poprosili, żeby ci nie zaśmiecali ich ogródka puszkami po piwie i kawałkami chleba.

Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl

Mieszkanie w bloku wiąże się z bliską obecnością sąsiadów. Warto więc liczyć się z ich prywatnością, prawem do ciszy i spokoju. I my mamy prawo oczekiwać tego samego. Wymaga tego kultura osobista. Nie wszyscy jednak stosują się do tych zasad, często dochodzi więc do niepotrzebnych nieporozumień. Czasem sąsiedzkie kłótnie są związane ze śmieceniem we wspólnej przestrzeni. Rodzice pewnego chłopca wpadli na pomysł, jak poprosić sąsiadów o to, żeby nie wrzucali im śmieci do ogródka. 

Blokowisko, zdjęcie ilustracyjneBlokowisko, zdjęcie ilustracyjne Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl

Chłopiec zwrócił się z ważną prośbą do sąsiadów

Na facebookowym koncie Pyszności Babci pojawiło się zdjęcie kartki powieszonej na klatce schodowej. Była to wiadomość do sąsiadów od lokatorów mieszkających na parterze. Wiadomość zapewne napisali w jego imieniu rodzice chłopca. Brzmiała tak:

Zobacz wideo Czy każde dziecko może być dobre z matematyki?
Drodzy sąsiedzi, mam na imię Michał i mieszkam na parterze pod 1. Ogólnie dobrze się rozwijam i nie mam niedowagi ani problemu z alkoholem, dlatego rodzice proszą, by nie rzucać mi do ogródka kawałków chleba, puszek po piwie, ani butelek po małpce "Sobieskiego". Bardzo dziękuję i pozdrawiam.

Internauci podzielili się swoimi doświadczeniami

Pod zdjęciem wiadomości do sąsiadów pojawiły się komentarze internautów, którzy dzielili się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami związanymi z podobnymi sytuacjami. Pisali: 

Ja na swoim balkonie sprzątam co najmniej trzy pety dziennie. Mieszkam na parterze, w czasie tych ponad 40 lat zamieszkania sprzątnęłam prezerwatywy, butelki potłuczone po alkoholu, najwięcej suchego pieczywa, ręczniki i inne ciuchy.
U nas tak nie ma. A ludzie najczęściej przyjechali z wiosek. Bo tam dokładnie wiedzą, że papiery się spala, resztki jedzenia zanoszą na kompost. Więc to nie jest problem pochodzenia, tylko wychowania.
Możliwe jest, że te przedmioty po prostu spadły komuś z balkonu, dlatego proponuję wrzucić je do skrzynek pocztowych sąsiadów z wyższych pięter
Ja zbierałam śmieci, które sąsiad rzucał pod okna. Zanosiłam mu na wycieraczkę, dołączyłam do nich kartkę z napisem: "To my twoje śmieci, nie możemy się z tobą rozstać". I problem się skończył, już nie rzuca.
Więcej o:
Copyright © Agora SA