Rodzice narzekają na SOR-y. Internautka: "Kiedy wasze dziecko czeka, za drzwiami trwa reanimacja innego"

Wielu rodziców wizytę na SOR-ze łączy z koniecznością wielogodzinnego oczekiwania na przyjęcie przez lekarza. Są jednak tacy, którzy mają zupełnie inne doświadczenia. Lekarze wciąż apelują, żeby nie jeździć tam niepotrzebnie.

Więcej tematów związanych z rodzicielstwem na stronie Gazeta.pl

Zgodnie z informacjami udostępnionymi przez Federację Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia - Porozumienie Zielonogórskie, około 40 procent wizyt dzieci na SOR-ach jest nieuzasadnionych.

Temperatura 38 st. u zakatarzonego 3-latka nie jest czymś tragicznym. To nie jest stan wymagający nocnej jazdy na SOR czy do nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej, a tak się często zdarza. Do tego wszystkiego Ci sami rodzice potrafią kolejnego dnia przyjść jeszcze do poradni, do lekarza rodzinnego, by potwierdzić diagnozę z SOR

– czytamy w komunikacie Porozumienia Zielonogórskiego wypowiedź dr Agaty Sławin, ekspert POZ. Lekarze apelują, żeby nie przyjeżdżać na SOR niepotrzebnie, żeby najpierw skontaktować się z lekarzem POZ, udać do odpowiedniej poradni, ewentualnie skorzystać z nocnej i świątecznej pomocy medycznej lub zadzwonić pod numer alarmowy 999 lub 112.  

Rodzice narzekają na czas oczekiwania na SOR-ze

Na Facebook'owym profilu eDziecka spytaliśmy rodziców o swoje doświadczenia związane z wizytami na SOR-ach. Sporo z nich napisało, że trzeba było długo czekać na udzielenie dziecku pomocy:

Na SOR weszliśmy 18:50, wyszliśmy 3:20. Dramat [...] Jak już wszystkie czynności zostały zakończone to na sam wypis czekaliśmy 1,5 godziny.
Latem ubiegłego roku  byliśmy na SOR-ze z gorączką 39,7 stopni C. Dostaliśmy syrop na zbicie i czekaliśmy 6 godzin.
Sześć godzin czekania z płaczącym 3-letnim dzieckiem. Diagnoza: złamanie ręki w nadgarstku.

Jedna z internautek zauważyła:

Zapewne (pielęgniarki przyp. red.) kazały czekać nie z powodu widzimisię, tylko na przykład dlatego, że na SOR zgłaszają się osoby z dziećmi z urazami głowy czy atakami astmy, albo z nastolatkami po samobójczym zatruciu lekami oraz całą pulą innych stanów zagrażających życiu. 
SOR to Szpitalny Oddział Ratunkowy. Udzielana jest tam pomoc w stanie nagłego pogorszenia zdrowia mogącego prowadzić do zagrożenia życia. Kiedy wasze dzieci, choć to przykre, czekają z płaczem, za drzwiami trwa np. reanimacja innego dziecka.
Zobacz wideo Przyzwyczajenia, trendy, zalecenia medyczne i dobre rady. Czyli skąd właściwie brać wiedzę o pielęgnacji noworodka?

Jak czytamy na stronie gov.pl: "W szpitalnym oddziale ratunkowym nie obowiązuje kolejność zgłoszeń według czasu przybycia. To profesjonalista medyczny (nie pracownik rejestracji) decyduje na podstawie stanu zdrowia pacjentów kogo ratować w pierwszej kolejności".

Nie wszyscy długo czekają

Niektórzy rodzice przyznali, że gdy przyszło im jechać z pociechą na SOR, wszystko poszło szybko i sprawnie:

Byłam dwa, trzy razy. Za każdym razem max. 1 godzina już z oglądnięciem przez lekarza. Bardzo miłe pielęgniarki i ratownicy.
Wyskoczył staw w ręku. Trzy razy taka sytuacja. Wszystko szybko razem ze zdjęciami, nastawieniem itd.
Byłam ostatnio z córką 3 lata na SOR. Cała wizyta, łącznie z czekaniem na wynik testu na COVID-19, to dwie godziny.

Jak widać, rodzice mają różne doświadczenia związane z koniecznością wizyty na SOR-ze. Czas oczekiwania na udzielenie pomocy zależy m.in. od ilości osób czekających w kolejce, powagi urazu, ilości dostępnych lekarzy. O tym, kiedy należy jechać na SOR, można przeczytać w komunikacie Porozumienia Zielonogórskiego.

Edziecko.pl. jest dla Was i to dla Was cały czas piszemy na różne tematy. Nie oznacza to jednak, że Ukraina schodzi na dalszy plan. To cały czas bieżąca i bardzo istotna kwestia. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj: wiadomości.gazeta.pl i tu: edziecko.pl/ukraina.

Więcej o:
Copyright © Agora SA