Agnieszka Włodarczyk jest jedną z najpopularniejszych polskich aktorek. 40-latka zdecydowała się, aby spędzić przedświąteczny czas na drugim końcu świata ze swoim partnerem Robertem Karasiem. Wybór padł na indonezyjską wyspę Gili. Okazuje się, że popularna aktorka nie ma pojęcia, kiedy wróci do kraju, bowiem nie ma tam obecnie żadnych zobowiązań. Jedno jest pewne - Agnieszka nie zamierza się o nic martwić i wykorzystać w 100 procentach piękną pogodę.
Agnieszka Włodarczyk pod ponad miesiąca przebywa na rajskich wakacjach w Indonezji. Jak się okazuje, relaksuje się czytając biografię Demi Moore, która opisała w swojej książce traumatyczne przeżycia z dzieciństwa. Przy okazji popularna aktorka opowiedziała o swoich doświadczeniach.
Czytając biografię Demi, zaczęły przypominać mi się nie tylko moje początki „kariery”, pierwsze castingi, trema i świat "poważnych" dorosłych, ale przed oczami zaczęły stawać obrazy z dzieciństwa. Liczne przeprowadzki od morza przez Wielkopolskę po Śląsk Migawki z tych miejsc, gdzie mama próbowała ułożyć sobie życie opuszczając niewielkie Darłowo. Przypomniał mi się mały pokoik, który wynajmowałyśmy u pewnej rodziny w Poznaniu. Właścicielka pozwoliła mamie na pomalowanie jednej ze ścian w zachód słońca, co sprawiło mi ogromna radość
- zdradziła Włodarczyk.
Agnieszka dodała, że jej mama pracowała w szpitalu i często zabierała ją do pracy, bowiem zawsze wolała mieć ją przy sobie.
Pamiętam, jak zabierała mnie ze sobą do szpitala na dyżury nocne. Starała się mieć mnie zawsze przy sobie. Czasami jednak nie wiem z jakiego powodu, może przez reprymendę przełożonej, musiała zostawiać mnie pod opieką właścicielki wynajmowanego pokoju, która mieszkała w tym samym budynku. Pamiętam, że budynek był typowym klockiem z lat 80-tych z płaskim dachem. Skąd pamięć do tego szczegółu?
- wyznała aktorka.
40-latka zdradziła, że nigdy nie uchodziła za grzeczne dziecko, bowiem zawsze miała w głowie mnóstwo szalonych pomysłów. Jednym z nich było wejście na dach wysokiego budynku i obserwowanie okolicy z góry. Była wówczas tylko 5-letnim dzieckiem.
Otóż pewnego dnia córka właścicieli namówiła mnie na wejście na ten dach i obserwowanie okolicy z góry. Pozbawiona wyobraźni (trudno oczekiwać jej od pięciolatki) siedziałam na szczycie budynku zadowolona z siebie i machałam nogami, które zwisały mi ku dołowi. Tak, zdecydowanie byłam łobuzem, chociaż w oczach mamy uchodziłam za grzeczne dziecko. Jestem przekonana, że uszłam z życiem nie raz
- opowiada aktorka.
Przeczytaj także: