Do szkół po feriach zimowych wróciły jedynie dzieci z klas 1-3. Reszta uczniów od kilku miesięcy nieprzerwanie uczy się w trybie zdalnym. Okazuje się, że prowadzenie zajęć online wygląda zupełnie inaczej w zależności od przedmiotu, nauczyciela i placówki.
Na grupie na Facebooku zrzeszającej młodzież w wieku szkolnym z całej Polski zapytaliśmy o nastawienie uczniów do włączania kamerek podczas lekcji online. Okazało się, że coś, co z założenia powinno stanowić alternatywę dla bezpośredniego kontaktu, budzi niepokój wśród wielu osób. Wiedzą, że obraz w dowolnym momencie można zapisać lub nagrać, a tym samym uchwycić moment, w którym ktoś zrobi głupią minę. W przypadku edukacji w trybie stacjonarnym, wzajemnie robienie zdjęć na lekcji byłaby niedopuszczalne, a świadomość takiej opcji w trybie online, stresuje uczniów i utrudnia im skupienie na zajęciach.
Niechęć do włączania kamerek bierze się z tego, że mamy podgląd na siebie w rogu. To tak, jakby przeglądać się cały czas w lustrze, wiedząc, że wszyscy wokół na ciebie patrzą - nie da się co chwilę nie zerkać i nie sprawdzać, czy się dobrze wygląda. Poza tym dochodzi możliwość, że ktoś nagrywa ekran (co pewnie nie jest prawdą, ale podświadomie wydaje mi się, że wiele osób o tym myśli). A to jest niesamowicie stresujące i męczące psychicznie, dlatego pojawia się blokada na prośbę o pokazanie się
Kamerki strasznie mnie rozpraszają i nie skupiam się na lekcji, tylko czy widać jakieś szczegóły mojego wyglądu
Niechętnie włączam kamerkę na lekcjach. Mam bardzo niską samoocenę i boję się reakcji innych na mój wygląd. Bardzo stresuje się, kiedy ktoś mnie obserwuje. Oczywiście rozmawiałam o tym z wychowawczynią. Wytłumaczyłam, że boje się kamer i mam problem z takimi sprawami. Ona odpowiedziała jedynie, że mam mieć włączoną kamerę, bo skoro inni mogą to ja też
- wymieniali uczniowie.
Okazuje się jednak, że nie każdy nauczyciel wymaga włączenia kamerek. Podejście do tej kwestii jest różne, w zależności od pedagoga, placówki i przedmiotu. Podczas gdy niektórzy wymagają włączenia kamerek jedynie na sprawdzianach, inni obniżają oceny uczniom, którzy odmawiają pokazywania się online.
U mnie nauczyciele wymagają pokazywania się na kamerce w przypadku odpowiedzi, sprawdzianu, a niektórzy tak o, bez powodu. Tego 'tak o' naprawdę nie lubię. Czuję się niekomfortowo ze świadomością, że ktoś mnie obserwuje, zawsze stoję jak słup, więc wole mieć wyłączoną. Dodatkowo parę razy zdarzyła się sytuacja, że przez kamerki każdego z uczniów zaciął mi się komputer i nie mogłam wejść na lekcje z powrotem.
Jedna nauczycielka wymaga tylko na sprawdzianach, a druga na całej lekcji. Nie lubię mieć włączonej kamerki, bo jest to dla mnie dodatkowy stres, żeby np. nie zrobić głupiej miny czy coś podobnego. Utrudnia mi to też skupianie się na lekcji
Według ustaleń dyrektora kamerki są obowiązkowe. Tylko to zależy od nauczyciela, niektórzy czasami wspomną o tym, że miło by było nas widzieć, ale nic nie robią, jak mamy wyłączone. Inni wymagają i grożą wstawieniem nieobecności
Na większości lekcji możemy mieć wyłączone, ale jest jeden nauczyciel, który wymaga włączenia kamerki, gdy referujemy wcześniej zadany do omówienia temat. Gdy ktoś nie włączy kamerki, to dostaje gorszą ocenę i nauczyciel nie przyjmuje żadnych tłumaczeń
- opowiadali uczniowie.
Wśród komentujących pojawił się również komentarz mamy uczennicy, uczęszczającej do piątej klasy szkoły podstawowej. Zdradziła, że córka dostała już pięć uwag z zachowania tylko dlatego, że odmówiła włączenia kamerki.
W szkole mojej córki dzieci co chwilę słyszą groźby wstawienia uwagi, nieobecności, jedynki. Nauczyciele twierdzą, że dyrekcja ich z tego rozlicza, a dyrekcja, że takie są wytyczne kuratorium... Nieważne, dlaczego kamera wyłączona, problem z internetem czy sprzętem, kamera ma być włączona, bo ich zdaniem jest to obowiązkiem ucznia
- wyznała.