Przedszkolanka z Tczewa przyklejała dzieci do krzeseł. Sprawę bada policja i kuratorium

W jednym z przedszkoli Tczewie nauczycielka stosowała "metodę wychowawczą", polegającą na przyklejaniu dzieci do krzeseł. W ten sposób chciała przekonać je, że zdołają usiedzieć 10 minut w jednym miejscu. Gdy rodzice się o tym dowiedzieli, zawiadomili policję.

Jak informuje TVN24, do zdarzenia miało dojść w przedszkolu "Jarzębinka" w Tczewie, w województwie pomorskim. Według relacji rodziców jedna z nauczycielek miała przyklejać co najmniej dwoje dzieci do krzeseł za pomocą taśmy klejącej. 

Przedszkolanka z Tczewa przyklejała dzieci do krzeseł

Sprawa wyszła na jaw w sytuacji, gdy jedno z dzieci opowiedziało o niej rodzicom. Oburzony ojciec powiadomił o zajściu dyrektorkę placówki, która zorganizowała spotkanie z nauczycielką i rodzicami.

Poinformowałem dyrektorkę placówki o całej sytuacji. Odbyłem z nią długą rozmowę. Została też wezwana wychowawczyni. Kobieta potwierdziła mi, że syn został skrępowany. Wyjaśniała, że chciała mu udowodnić, że potrafi przez 10 minut siedzieć spokojnie

- mówił oburzony ojciec chłopca, cytowany przez portal tcz.pl

Rodzic zaznaczył, że wcześniej w przedszkolu syn nie sprawiał żadnych problemów wychowawczych. Gdy poszedł do zerówki, zmieniła się jednak jego wychowawczyni. Stosowane przez nią metody uznał za niedopuszczalne. 

Dowiedziałam się o tym incydencie dopiero 26 lutego od rodzica i muszę powiedzieć, że jest to nieprofesjonalne zachowanie nauczyciela bez względu na to, jaka to była sytuacja, jakie były okoliczności. Uważam, że nauczyciel nie powinien tak się zachować

- przyznała dyrektorka placówki Janina Mroczkowska.

Dyrektorka powiedziała, że z ostateczną oceną sytuacji należy się wstrzymać do momentu, w którym policja dokładnie ustali jej okoliczności. Wiadomo jednak, że nauczycielka po przyznaniu się do stosowania takich "metod wychowawczych" została już ukarana naganą ze wpisem do akt oraz z czasowym zawieszeniem premii.

Jest mi bardzo przykro. Dołożę wszelkich starań, aby taka sytuacja więcej się nie zdarzyła

- zapewniła Janina Mroczkowska.

Ojciec powiadomił o zdarzeniu policję, powołując się na artykuły 189KK (pozbawienie człowieka wolności oraz 191KK - zmuszenie do określonego zachowania). Sytuację wyjaśnia także kuratorium. Rodzice chłopca postanowili wypisać dziecko z placówki i przenieść do innego przedszkola. Dyrektorka Janina Mroczkowska wydała oświadczenie, w którym odniosła się do całej sytuacji.

Uważam, że zachowanie nauczycielki było nieprofesjonalne bez względu na okoliczności, w jakich to wydarzenie miało miejsce. Zostały już podjęte czynności związane z ukaraniem pracownicy. Aby zapobiec takim sytuacjom i uświadomić, jak wiele złego można wyrządzić dziecku i jego rodzicom nieprzemyślanym działaniem, planuję w najbliższym czasie spotkanie wszystkich pracowników w celu omówienia tej sytuacji i zwrócenie, po raz kolejny, uwagi na sposób, w jaki należy wykonywać swoją pracę, aby zapewnić naszym wychowankom jak najlepszą opiekę. Zorganizuję zebranie z rodzicami, aby ich poinformować o sytuacji i bardziej zgłębić temat oraz zapewnić opiekę, za ich zgodą, psychologa w dniu 2 marca. Pragnę serdecznie przeprosić w imieniu własnym i wszystkich pracowników - dzieci i ich rodziców za zaistniałą sytuację i zapewnić jednocześnie, iż dołożę wszelkich starań, aby więcej nie doszło do żadnych incydentów, które miałyby zakłócić bezpieczeństwo dzieci i spokój rodziców

- czytamy w komunikacie cytowanym przez portal tcz.pl.

Zobacz wideo Położna – od kiedy jak długo można liczyć na jej pomoc? Jak znaleźć najlepszą dla siebie?
Więcej o:
Copyright © Agora SA