Nauczyciel wyznał, co dzieje się na wywiadówkach. "Z nosami w telefonach"

Komórki w szkołach - tak czy nie? Zdania rodziców są często podzielone. Nauczyciel wyjaśnił nam, jak on to widzi: "Przychodzą rodzice na zebranie szkolne i nawet podczas tej godziny z wychowawcą nie są w stanie wytrzymać bez nosa wlepionego w telefon".

Kilka dni temu napisaliśmy o matce, która uważa, że zabronienie dziecku noszenia telefonu do szkoły wcale nie jest takim dobrym pomysłem. Szczególnie, w przypadku starszych uczniów. Niektórzy się z nią zgadzali, inni - wręcz przeciwnie, są za tym, by w szkołach używanie komórek było całkowicie zakazane Po przeczytaniu artykułu Matka ucznia o zakazie telefonów: Moje dziecko ma tam portfel, dokumenty i bilet odezwał się do nas nauczyciel z dwudziestoletnim stażem, który postanowił wyjaśnić, jak to wszystko wygląda z jego perspektywy. Zdaniem pedagoga "złe wychowanie, w tym nieumiejętność korzystania z telefonu komórkowego (a 'za chwilę' uzależnienie) wynoszone są z domu". Zwrócił uwagę na to, że wiele dzieciaków siedzenie w telefonach wynosi tak naprawdę... z domu.

Przychodzą [rodzice - przyp. red.] na zebranie szkolne i nawet podczas tej godziny z wychowawcą nie są w stanie wytrzymać bez nosa wlepionego w telefon. I to z reguły ich córki i synowie mają największe problemy z umiejętnością odpowiedniego posługiwania się smartfonem, a na próbę zwrócenia uwagi, by 'nie iść po schodach z telefonem w ręku' lub 'nie korzystać z telefonu w toalecie' lub 'odłożyć telefon i zobaczyć jak wyglądają koleżanki i koledzy, jak wygląda świat' nie reagują w ogóle

- napisał nam nasz czytelnik. Dodał, że w szkole, w której pracuje jedynie w klasach 1-3 obowiązuje zakaz korzystania z telefonów komórkowych. Starszaki mogą sięgać po swoje smartfony już bez ograniczeń. Nie ukrywa, że przeraża go fakt, że "wielu każdą wolną chwilę spędza w telefonie - w 95 proc. na grach bądź przeglądaniu mediów społecznościowych, głównie Tiktoka - nie mając pojęcia, co wokół się dzieje (typowe telefoniczne zombie)".

Zobacz wideo Dlaczego uczniowie nie lubią WF-u? "Jest nudny"

Nauczyciel przyznał też, że widok dzieci, które cały czas są wpatrzone w ekrany telefonów, jest po prostu przygnębiającym. Zwraca też uwagę na konsekwencje zdrowotne, które pojawią się w przyszłości z powodu zgarbionych sylwetek uczniów, pochylonych nad komórkami. "Kompletnie nie zdajemy sobie sprawy, jak rozwój technologiczny niszczy nas i nasze dzieci" - napisał zmartwiony.

Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Wyborcza.pl

"Wina leży po stronie szkół"

Zdaniem naszego czytelnika, to szkoły powinny wprowadzić dużo zmian, dotyczących także tego, jak korzystać z komórek.

Wina leży po stronie szkół (brak należytej edukacji ze strony nauczycieli i wychowawców dot. uzależnień od smartfonów) i systemu edukacji, w którym wszelkie innowacje i pomysły edukacyjne, jak ostatnio np. wprowadzenie 'wychowania obywatelskiego' zostają wyśmiane przez partie opozycyjne

- napisał nam nauczyciel. "Dlatego niczego dobrego w najbliższych latach się nie spodziewam. W kwestii telefonów jakieś działania zostaną wszczęte dopiero wówczas, gdy np. tysiące osób będzie czekać na operacje zwyrodnienia kciuka czy szyjną dyskopatię (a więc choroby związane z nadmiernym korzystaniem ze smartfonów)" - dodał.

Na koniec swojego listu zachęcił nas i wszystkich innych, by odwiedzili przy okazji jakąś szkołę i zobaczyli na własne oczy, jak zachowują się uczniowie, szczególnie ci z 5. i 6. klasy podstawówki. Stwierdził, że widok jest zatrważający i można zauważyć, że już na tym etapie niektóre dzieci nadużywają korzystania z telefonów.

Rodzice: Dzieci biorą z nas wzór, trzeba to przyznać

Zapytałam rodziców, czy nie wydaje im się, że dzieci siedzą ciągle z nosami w telefonach, ponieważ... biorą z nich wzór. 

Jest w tym sporo prawdy. Mam tak, że jak się nudzę, na coś czekam, to sięgam po telefon. I z tymi wywiadówkami, o których mówi ten nauczyciel to prawda. Przed prawie każdym rodzicem leży smartfon. Wychowawczyni często czyta wtedy jakieś regulaminy itp., wieje nudą i rodzice zerkają w komórki.

- powiedziała mi Diana. - Wstyd się przyznać, ale sama to robię. I teraz pewnie wyjdę na obłudną, ale z drugiej strony nie chcę, by moje dziecko robiło tak podczas lekcji. Do tego zakładam, że po telefony najczęściej sięgają wtedy uczniowie, którzy się nudzą, nie są zainteresowani tematem itp. Myślę, że gdyby nauczyciel przygotowywał ciekawe zajęcia, to nie obawiałby się, że uczniowie będą zerkać do swoich telefonów, ale nie oszukujmy się, takich nauczycieli z pasją i powołaniem jest jak na lekarstwo - dodała. 

Liliana jest za tym, by w szkołach dzieci miały zakaz używania z telefonów. Jej zdaniem to niepotrzebnie rozprasza dziecko, przez co nie skupia się na tym, co dzieje się na lekcji. - Nie ma co ukrywać, to prawda, że większość dzieci naśladuje rodziców. Ostatnio widziałam w szatni matkę, która patrzyła w telefon, co chwilę popędzając syna, który też się nie ubierał, bo... też patrzył w telefon. Ja na wywiadówkach w telefonie robię notatki, więc polemizowałabym z tym, że to złe. Może ktoś czyta jakieś ploteczki w tym czasie, albo siedzi w mediach społecznościowych, ale na pewno nie wszyscy. Myślę, że większość, po prostu zapisuje w nim ważne informacje o wycieczkach, opłatach itp. - powiedziała.

Radek stwierdził, że "niedaleko pada jabłko od jabłoni" i nie można wymagać od dzieci, by nie używały telefonów, jeśli rodzice robią to non stop. - Dziecko widzi, że rodzic w wolnej chwili przegląda media społecznościowe, więc zaczyna robić to samo. Moim zdaniem po dziecku widać już, jak się spędza czas w domu. Wielu rówieśników mojego syna nie potrafi się sobą zająć, nie ma pomysłu na zabawy, nie gra w żadne planszówki, bo w domu, wszyscy odpoczywają z telefonami w rękach. Osobiście na wywiadówkach telefonu nie wyjmuję, bo uważam, że to niegrzeczne, ale fakt, sporo rodziców siedzi i coś scrolluje, a potem milion pytań o rzeczy, które wcześniej były wyjaśniane. A co do uczniów, to nie powinni korzystać z telefonów na zajęciach. To czas na naukę, a nie na gierki czy SMS-owanie. Moim zdaniem powinien być zakaz i to taki, który będzie egzekwowany, a nie tylko mówiony - wyjaśnił. 

Co sądzicie o komórkach w szkole? Popieracie zakazy, a może uważacie, że uczniowie powinni móc z nich korzystać? Podzielcie się z nami swoim zdaniem, piszcie: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl.

Więcej o: