Matki z Oświęcimia zaniepokoiło zachowanie ojca na placyku. Policji tłumaczył się "maratonem zmian"

Dużo mówi się o pijanych rodzicach, którzy mają zajmować się swoimi dziećmi. Ważne jest, by zawsze w takich przypadkach reagować, nawet jeśli finalnie okaże się, że dana osoba wcale nie piła alkoholu.

Więcej ciekawych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Co jakiś czas policja informuje o pijanym ojcu czy matce, którzy mieli pod opieką jedno, a nawet kilkoro swoich pociech. Nieodpowiedzialne zachowanie dorosłych może nieść ze sobą poważne konsekwencje. Dziecko może zrobić sobie krzywdę, wyjść na zewnątrz (np. w poszukiwaniu pomocy) itp.

Zobacz wideo Do jakiego specjalisty się udać, gdy podejrzewamy, że nasze dziecko ma jakieś zaburzenia? "Lepiej pójść do kogokolwiek, niż do nikogo"

Matki z Oświęcimia zwróciły uwagę na zachowanie jednego z ojców, który przyszedł z dzieckiem na plac zabaw. Mężczyzna przysypiał, więc założyły, że może być w stanie upojenia alkoholowego. Kobiety zaniepokojone tym, co widzą, postanowiły zadzwonić na policję.

Na miejsce udał się jeden z patroli. Policjanci ustalili, że 35-letni mieszkaniec Oświęcimia, mający pod opieką swojego rocznego syna, jest trzeźwy. Jak oświadczył, jest przemęczony po „maratonie" nocnych zmian

– informuje w rozmowie z redaktorem beskidzka24.pl Małgorzata Jurecka, rzecznik oświęcimskiej komendy.

I chociaż alarm w tym przypadku okazał się fałszywy (na szczęście), to bardzo ważne jest, by zawsze reagować, jeśli zachodzi podejrzenie, że dziecko może być w jakimkolwiek niebezpieczeństwie.

Na podziękowania za prawidłową reakcję zasługują oświęcimianki, które miały na oku chłopca, a obawiając się o jego bezpieczeństwo, dokonały zgłoszenia. Odpowiedzialność za życie i zdrowie dziecka zobowiązuje do wyjątkowej czujności i rozwagi. Czasem wystarczy tylko chwila nieuwagi, aby brzdąc wymknął się spod opieki rodzica, zagubił się, znalazł się na ulicy lub w innych niebezpiecznych okolicznościach.

- dodaje rzeczniczka policji, podkreślając, że zgodnie z kodeksem wykroczeń opiekun, który zajmuje się dzieckiem do lat 7 i naraża je na przebywanie w niebezpiecznych okolicznościach, może spodziewać się grzywny lub nagany. " Kodeks karny natomiast przewiduje, że jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat – tłumaczy.

Więcej o: