Plan lekcji 12-latki jak praca na pełen etat. "Liczba godzin podpada pod znęcanie"

Dopiero drugi tydzień szkoły dobiega końca, a uczniowie i rodzice już mają dość. Lekcje od rana do wieczora i nadrabianie zaległości powstałych w wyniku edukacji zdalnej, sprawiają, że dzieci nie mają przestrzeni i siły na rozwijanie swoich zainteresowań. Jeden z rodziców podzielił się z nami planem lekcji swojej córki. "Wątpię, czy zwykły, dwudniowy weekend jest w stanie po takim tygodniu lekcji w pełni naładować baterie" - podkreślił.

Każdy z pracujących na pełen etat dorosłych z utęsknieniem czeka na piątek. Ośmiogodzinny dzień pracy potrafi dać w kość. Teraz wyobraź sobie, że te osiem godzin każdego dnia musisz spędzić w szkole. Nauczyciele biorą cię do odpowiedzi, rozwiązujesz zadania matematyczne, piszesz sprawdziany i kartkówki.

Zobacz wideo Szkoła w czasie pandemii. Czy należy ograniczyć podstawy programowe?

Potem wracasz do domu, siadasz na kanapie i oglądasz telewizję? Nie. Siadasz przy biurku, wyjmujesz zeszyty i odrabiasz pracę domową. A wieczorem zasypiasz, ucząc się do kolejnych klasówek i kartkówek. Brzmi jak koszmar? To rzeczywistość dzieci, które wróciły do szkoły po roku nauki zdalnej. Dowodem jest na to plan lekcji, który przysłał na skrzynkę redakcji nasz czytelnik.

Plan lekcji jak praca w pełnym wymiarze

Rodzice od początku roku szkolnego są zaniepokojeni planami lekcji swoich dzieci. Tata z Warszawy pokazał nam, jak wygląda plan lekcji jego 12-letniej córki. Według niego liczba godzin i wymagania w stosunku do dzieci są nieadekwatne do ich wieku.

Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek w swoim dzieciństwie miał taki plan, żeby codziennie mieć po 8 lekcji. Codziennie! Były dni, że było ich 4, były dni z 6-7, ale codziennie 8 - nigdy. Nigdy też program nauczania nie był tak nawalony - serio "Dziady" i "Quo Vadis" to są lektury dla 12-latków? Nie uważam swojego dziecka za odbiegające formą intelektualną od rówieśników, ale wydaje mi się, że to przegięcie. Dostają w szkole półtora miesiąca na przeczytanie "Quo Vadis" - to o czymś mówi. Dzieło dla mnie wybitne, ale językowo nie na poziomie 12-latka - moje pokolenie miało te lektury w 1 klasie liceum, czyli za dwa lata

- napisał w liście do redakcji. 

Plan lekcji 12-latkiPlan lekcji 12-latki archiwum prywatne

Zgodnie z rozporządzeniem MEN z dnia 3 kwietnia 2019 r. wymiar obowiązkowych zajęć edukacyjnych dla uczniów VII klasy wynosi 32 godziny. W przypadku szkół dwujęzycznych przewidziane są dodatkowe dwie godziny na naukę obcego języka wykładowego. Natomiast rozporządzenie nie wyjaśnia, czy jest to maksymalna liczba lekcji. Rodzice, którzy uważają, że uczniowie są przeciążeni, powinni poinformować o tym dyrekcję. 

Córka wraca ze szkoły wypompowana, bo to nawet odejmując religię, na którą nie chodzi, blisko 40 godzin tygodniowo, pełen etat wysiłku non-stop. Gdy teraz jeszcze dochodzi odrabianie lekcji, nadganianie zaległości, które musi się pojawić, bo program jest tak ściśnięty, że nauczyciele gnają z nim, nie czekając na ciut słabszych, plus oczywiście jakieś kartkówki/sprawdziany/prace - w tygodniu w zasadzie na nic nie zostaje czas. Serio - pojechanie na jazdę konną odpada, bo to minimum 3 godziny z dojazdem, więc doliczając obiad, robi się późny wieczór i lekcje nieodrobione. Nie dziwię się, że czasem dzieci mają już tylko ochotę walnąć się w wyrze i zerknąć na tik-toka, a nie można mieć o to do nich pretensji. Wątpię też, czy zwykły, dwudniowy weekend jest w stanie po takim tygodniu lekcji w pełni naładować baterie

- zauważył i dodał: "Dla mnie 8-godzin codziennie podpada pod znęcanie się". 

Więcej o:
Copyright © Agora SA