Afera nad Bałtykiem. Matka chciała, by dziecko wysikało się na plaży? "Nazwała mnie starą krową!"

Plaże nad Bałtykiem stały się miejscami obleganymi przez turystów. Wielu Polaków narzeka na zachowanie wczasowiczów, które dalece odbiega od kulturalnego. Tacy plażowicze mogą nawet zepsuć wakacje. Niektórzy są zdolni do rzeczy, które nigdy nie powinny się wydarzyć. To, co usłyszała i zobaczyła czytelniczka Onetu, wzbudziło w niej wstręt.

Od kilku dni trwają wakacje, które dla wielu oznaczają wyjazdy, wycieczki i urlopy. Słoneczna pogoda sprzyja podróżowaniu, jednak odwiedzając największe polskie kurorty i atrakcje, trzeba liczyć się z niemałymi wydatkami. Niedawno pisaliśmy o horrendalnie wysokich cenach za parawany nad morzem (zobacz: Zgadnijcie, ile kosztuje parawan nad Bałtykiem. Te paragony nie kłamią. "To żart?"). Jak się jednak okazuje, nie tylko wysokie ceny są solą w oku Polaków. Do redakcji Onetu odezwała się pani Oliwia, turystka, która spędza urlop na Półwyspie Helskim, a dokładniej w Jastarni. Plażowiczka opowiedziała o sytuacji, jaka spotkała ją na plaży.

Zobacz wideo Czy rodzice pozwalają dzieciom korzystać z telefonów? [SONDA]

Turyści na plaży przechodzą samych siebie? "Nazwała mnie 'starą krową'. Zagotowało się we mnie"

Pani Oliwia, jak gdyby nigdy nic, opalała się na plaży, aż nagle obok jej koca pojawiła się matka z dwuletnim dzieckiem. Nic w tym dziwnego gdyby nie fakt, że nakłaniała dziecko, aby te się wysikało. "Kiedy grzecznie zwróciłam jej uwagę, żeby poszła gdzieś dalej, nie zareagowała. Gdy ponowiłam prośbę, wskazując, że jak mnie chce się sikać, to idę za wydmy, to nazwała mnie 'starą krową'. Zagotowało się we mnie" - powiedziała Onetowi pani Oliwia i dodała, że "na szczęście w tym przypadku nie doszło do rękoczynów".

Jak się okazuje, sytuacja opisana przez kobietę nie jest odosobnionym przypadkiem. Jakiś czas temu na forum.gazeta.pl pewna mama podzieliła się historią z urlopu, który spędzała nad polskim morzem. Szczerze przyznała, że kwestie toaletowe nie spędzają jej snu z powiek. Nie martwi się brakiem publicznych toalet, bo swoje dzieci "odcedza" przy swoim stanowisku. Kobieta pogodziła się już, że w "tłumie sterylnie nie będzie", więc sikami dziecka się nie przejmuje. 

Wiadomo, że samo sikanie na widoku to nic pięknego, zgoda, ale skoro już i tak plażujemy w tłumie - sterylnie nie będzie. Zawsze ktoś czymś nabrudził czy nabrudzi. Ja tam dzieci "odcedzam" przy swoim stanowisku do dosyć głębokiego dołka (potem zasypujemy), jeśli do wody nie wchodzą, a jak wchodzą - sikają do wody. To naprawdę niewiele w porównaniu ze wszystkimi innymi substancjami. Skoro dopuszczamy kąpiel, to nie może nam to przeszkadzać.

Ekspertka: Wysadzanie dziecka w miejscu publicznym powinno być absolutną ostatecznością

Chociaż zgodnie z zasadami prawa wysadzanie dziecka w miejscu publicznym nie jest przewinieniem, zasady savoir-vivre'u mówią co innego. W rozmowie z eDziecko.pl ekspertka od etykiety Irena Kamińska-Radomska podkreślała, że wysadzanie dziecka w miejscu publicznym powinno być absolutną ostatecznością i radzi - jeśli to możliwe - aby wybierać na zabawę miejsca, gdzie w okolicy dostępna jest toaleta. - Dla każdej mamy jej dziecko to skarb i dla wielu wysadzanie go "w krzakach" to nic takiego. Nie każdy jednak jest tego zdania i trzeba o tym pamiętać. Szczególnie gdy teraz pilnujemy już nawet sprzątania po psach i traktujemy to jako bezwzględny obowiązek ich właścicieli - mówiła, dodając, że wszystko spoczywa w rękach rodziców, którzy odpowiednio muszą wychować swoje dzieci.

Nawet tak błahy problem uczy dzieci, jak żyć w społeczeństwie

Każdy rodzic odpowiada za dziecko i to na nim spoczywa odpowiedzialność, aby zapewnić mu godne warunki do wypróżnienia się oraz komfort innym uczestnikom plażowania. Co więcej, dziecko obserwuje zachowanie rodziców i w przyszłości z pewnością je powtórzy. Sprawy toaletowe powinno się traktować bardzo poważnie, bo nawet tak prozaicznie rzeczy uczą malucha życia w społeczeństwie. Jeśli zrobimy coś, co nie spodoba się innym turystom, warto przyjąć to "na klatę", bo przecież takie podbramkowe sytuacje to codzienność każdego rodzica. Dzięki temu zaspokoimy nie tylko swój komfort psychiczny, lecz także pokażemy dziecku, że nie lekceważymy zdania innych. To naszą rolą jest pokazać dziecku, że z każdej sytuacji jest wyjście, a nawet jeśli coś pójdzie nie tak, to zawsze wszystko da się wytłumaczyć. 

Więcej o: