"Mamo, siku!". Co innego pies, a co innego człowiek

Schowanie się w ustronne miejsce i pozwolenie małemu dziecku, aby zrobiło siku za krzakiem, nie powinno być problemem. Ale jest. Wiele razy słyszałam stwierdzenie, że pieskom wolno więcej niż dzieciom, bo "co innego pies, a co innego homo sapiens".

W czasach sprzed dzieci nie miałam pojęcia o tym, jak trudne jest pogodzenie rodzicielstwa z funkcjonowaniem w przestrzeni publicznej. Pamiętam ten strach, kiedy któreś z dzieci rozpłakało się w autobusie, w poczekalni, na poczcie, w urzędzie. Spojrzenia ludzi w naszym kierunku były oczywiste. Rozumiałam, że z ryczącym dzieckiem najlepiej wyjść, ulotnić się, nie przeszkadzać, nie zakłócać spokoju.

Kto karmi w toalecie?

Z podziwem patrzyłam na karmiące piersią koleżanki, które - kiedy dziecko było spragnione i głodne - karmiły w restauracjach, w poczekalniach, na ławkach. Były na tyle silne psychicznie, że przyjmowały uszczypliwe i nieżyczliwe komentarze ludzi, po prostu robiły swoje. Z jakichś powodów karmiąca matka wciąż uraża poczucie estetyki, a w skrajnych przypadkach budzi obrzydzenie. Idealnie, kiedy zamknie się z niemowlakiem w publicznej toalecie i tam nakarmi.

Nie pomaga niestety to, że żyjemy w kraju kultu maryjnego, a przecież powinno. Słynny obraz Matki Boskiej karmiącej Dzieciątko Jezus jest ucieleśnieniem macierzyństwa, a ukazana na obrazie czynność karmienia przypomina, że rolą matki jest zatroszczenie się o to, aby niemowlę nie czuło głodu i pragnienia.

Inną, oprócz pragnienia, oczywistą potrzebą fizjologiczną dzieci jest mikcja. Jak do wszystkiego, tak i do zdolności kontrolowanego oddawania moczu trzeba dojrzeć. U dzieci etapy tego rozwoju można podzielić na kilka faz.

U niemowląt przy odpowiednim wypełnieniu pęcherza oddanie moczu odbywa się automatycznie na zasadzie prostego odruchu. Dziecko w wieku około roku prawdopodobnie odczuwa potrzebę oddania moczu, ale nie potrafi świadomie nad nią zapanować. Trzylatek ma już prawdopodobnie umiejętność świadomego powstrzymania oddawania moczu. W wieku czterech lat zdecydowana większość dzieci potrafi świadomie oddać mocz, a dopiero u pięciolatka istnieje możliwość kontroli mikcji przy różnym stopniu wypełnienia pęcherza. (za Medycyną Praktyczną).

Klucz jest u ochrony

Pamiętam pokonane kilometry w centrach handlowych, aby dotrzeć do toalet dla matek z dziećmi, tylko po to, aby na drzwiach przeczytać kartkę z napisem, że "klucz jest u ochrony". Jak widać, nie ma lekko. Trzeba uzbroić dwulatka w cierpliwość i ruszyć na poszukiwania ochroniarza, który być może ma klucz, a być może skieruje po klucz do kogoś innego na drugim końcu budynku. Można zwątpić.

Udogodnienie czy utrudnienie?Udogodnienie czy utrudnienie? fot: archiwum prywatne jb

Dlatego nie dziwi mnie, że są wśród nas rodzice, którzy w czasie wiosenno-letnim pozwalają dzieciom zrobić siku za krzaczkiem. Tym bardziej że publiczne toalety często są nieczynne, a przenośne kabiny i toalety sanitarne są ostatnim miejscem, w którym chcielibyśmy się znaleźć z malutkim dzieckiem.

"Ostatnio prawie zwymiotowałam, kiedy weszłam z Hanią do toi toia przy placu zabaw. Nigdy więcej, wolę krzaki" - to jedna z mam na naszym forum.

Być może, gdyby w parkach, obok placów zabaw, pojawiły się przyjazne dzieciom, przestronne toalety, nie byłoby dyskusji o tym, czy dzieci mogą, czy nie mogą robić siku na trawę w parku.

Na szczęście bardzo rzadko zdarzyło mi się być świadkiem sytuacji, kiedy dorośli bez skrępowania wysadzali dziecko na siku na środku trawnika, na placu zabaw czy pod czyimś oknem.

Oddawanie moczu to bardzo intymna sytuacja, a obowiązkiem dorosłych jest to, aby uchronić dzieci przed poczuciem wstydu i zapewnić im w tym czasie komfort, intymność i spokój. Schowanie się w ustronne miejsce, pozwolenie małemu dziecku, aby zrobiło siku, nie powinno chyba być problemem. Ale jest. Wiele razy słyszałam stwierdzenie, że pieskom wolno więcej niż dzieciom, bo "co innego pies, a co innego homo sapiens".

Chodnik jak pole minowe

Dlatego psy sikają, gdzie popadnie. Na krzaki i murek sąsiada, na środku chodnika, przed wejściem do sklepu. Obsikują wszystkie kosze na śmieci i płoty. Kiedy rano wychodzę ze swoim psem na spacer, widzę, że przede mną już byli inni miłośnicy czworonogów. Chodnik wygląda jak pole minowe. Dużo chodzę i widzę, że nie wszyscy właściciele psów dbają o czystość swojego osiedla.

Ostatnio dorodny wyżeł załatwił się na wypieszczony trawnik przed kliniką znanego lekarza w Wilanowie. Kiedy zapytałam właściciela psa, czy zamierza posprzątać po swoim pupilu, odpowiedział, żebym powiedziała to jego psu. Zaśmiał się i poszedł. Jakby był bezkarny. A przecież nie jest.

Właściciele psów mają obowiązek, aby sprzątać po swoich pupilachWłaściciele psów mają obowiązek, aby sprzątać po swoich pupilach Fot. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl

Zgodnie z art. 4 ustawy z 13 września 1996 roku o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, każda osoba wyprowadzająca zwierzę domowe na spacer jest zobowiązana do ochrony terenów przeznaczonych do wspólnego użytku przed zanieczyszczeniami, na przykład psimi odchodami. Nieprzestrzeganie przepisu grozi otrzymaniem mandatu w wysokości do 500 złotych. Jedynie osoby z niepełnosprawnościami oraz opiekunowie psów będących w służbie policji są zwolnione z tego obowiązku.

Po piwie chce się sikać. Na murek, na trawnik, na chodnik

Dziwnie czuję się, kiedy w parkach, na rogach ulic mężczyźni sikają na murek. Taki obrazek to taka nasza kolorystyka, chociażby na pętlach autobusowych. Kilka razy dziennie przechodzę obok pętli autobusowej na Starym Wilanowie i niejednokrotnie odwracam oczy, bo nie mam ochoty patrzeć, jak mocz podchmielonego gościa spływa po chodniku. Wszyscy inni przechodnie też udają, że nie widzą. I być może dlatego w naszych miastach można bezkarnie obsikiwać płoty, na zasadzie, a co mi zrobicie.

Prawo przewiduje kary dla ludzi, którzy w przestrzeni publicznej dopuszczają się nieobyczajnego wybrykuPrawo przewiduje kary dla ludzi, którzy w przestrzeni publicznej dopuszczają się nieobyczajnego wybryku Fot. Krzysztof Gutkowski / Agencja Wyborcza.pl

Prawo przewiduje kary dla ludzi, którzy w przestrzeni publicznej dopuszczają się nieobyczajnego wybryku. Jednym z takich wybryków jest zgorszenie w miejscu publicznym. To zachowania, które wywołują negatywne odczucia w ludziach. Takim wykroczeniem może być używanie słów wulgarnych czy oddawanie moczu na przystanku autobusowym, które u co najmniej jednej osoby wywołało odczucia wstrętu czy niesmaku. Przepis art. 140 k.w. stanowi, że kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku, podlega karze aresztu (od 5 do 30 dni), ograniczenia wolności (1 miesiąc), grzywny od 20 zł do 1500 złotych albo karze nagany.

Publiczne karmienie piersią dziecka ani przewijanie dziecka (chyba że w danym miejscu znajduje się wydzielony pokój dla rodzica z dzieckiem) nie stanowi nieobyczajnego wybryku.

Rodzic nie dostanie też mandatu za to, że dziecko zrobiło siku na trawę. Nie ma artykułu w Kodeksie wykroczeń, na podstawie którego strażnicy mieliby podstawę do interwencji wobec rodzica, który w miejscu publicznym (park, plac zabaw, ulica, brama) "odsikuje" dziecko. Wykroczenie powstaje w chwili, gdy młodociany załatwiający potrzebę fizjologiczną ma ukończone 17 lat - art. 145, 140, 51 § 1 KW.

Stańmy po prostu po stronie słabszych

Wszystko rozbija się o rozsądek i kulturę osobistą opiekunów dzieci. Zamiast wysadzać dziecko na środku trawnika czy na plaży, po prostu odejdą z dzieckiem na bok, w ustronne miejsce. Chociażby z uwagi na to, że dziecko ma prawo do intymności i też po to, aby czuło się spokojnie i bezpiecznie.

Jest też zasadnicza różnica w opisanych przeze mnie sytuacjach. Po psie zawsze można posprzątać. Dorosły człowiek jest w stanie powstrzymać swoje potrzeby i nie sikać po ulicach. Małe dzieci nie potrafią jeszcze kontrolować i wstrzymywać potrzeb fizjologicznych, muszą się dopiero tego nauczyć, dajmy im na to czas.

I nie czepiajmy się matek za to, że wysadziły dziecko za krzaczek. Tak samo jak nie czepiamy się podchmielonych gości, którzy obsikują całe miasta, bo zakładamy, że lepiej z takim nie zadzierać, omijać z daleka, udawać, że się nie widzi.

Reagujmy, kiedy jest ku temu powód. Kiedy dziecko jest szarpane na placu zabaw, kiedy dorosły straszy, grozi, upokarza słownie, krzyczy i wyżywa się na dziecku bez powodu. Stańmy po stronie słabszych.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.