• Link został skopiowany

Bratanica nie chce przystąpić do matury. "Szwagierka chce jej zapłacić, poszaleli wszyscy!"

Matury tuż, tuż, okazuje się jednak, że nie każdy się nimi przyjmuje. Są młodzi ludzie, którzy wychodzą z założenia, że nie są im one do niczego potrzebne. Tyle że ich rodzice często zrobią wszystko, by ich pociechy przystąpiły do egzaminu dojrzałości. "Szwagierka chce zapłacić za maturę swojej córki, to chore!" - oburza się Beata.
Matura 2024 coraz bliżej. Kiedy odbędą się egzaminy? Znamy dokładny harmonogram (zdjęcie ilustracyjne)
Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.pl

Za kilka tygodni maturzyści zasiądą w ławkach, by zmierzyć się z egzaminem dojrzałości. Wiele osób od miesięcy powtarza materiał, by zdobyć jak najlepszy wynik. Są jednak też tacy, którzy wychodzą z założenia, że "co ma być, to będzie".

Zobacz wideo Matura z matematyki. Czy powinna być obowiązkowa? Matematyczka: Tak, jest jedno "ale". "Nauczyciele powinni przechodzić testy psychologiczne"

Nie wszyscy w ogóle planują przystąpić do matury. Niektórzy uważają, że nie jest ona im do niczego w życiu potrzebna, a egzaminy to tylko zbędny stres. Dlatego (często ku rozpaczy swoich rodziców) nie chcą w ogóle do nich przystępować.

Szwagierka chciała mieć córkę prawniczkę

Napisała do nas pani Beata, której bratanica w tym roku ma maturę. Dziewczyna oznajmiła kilka tygodni temu, że nie zamierza się denerwować i w ogóle do niej nie podejdzie. Szwagierka kobiety stara się na wszystkie sposoby zmusić córkę do zmiany zdania.

Córka mojego brata, Julia, zawsze była krnąbrną dziewczyną i rozpieszczoną. Jest jedynaczką, jej ojciec często jeździł do roboty za granicą, a matka starała się dawać jej gwiazdkę z nieba, by zrekompensować tęsknotę za nim. On jak przyjeżdżał, to też ją rozpieszczał do bólu. I teraz są tego efekty

- opowiada nasza czytelniczka. Wyjaśnia, że jej krewni wysyłali dziewczynę ciągle na jakieś dodatkowe kursy, korepetycje. Bratanica opowiadała, że zostanie prawniczką.

Już od kilku lat słyszę, że w końcu będziemy mieć w rodzinie prawniczkę, bo Julia nią będzie. Szwagierka puszyła się paw na wszystkich imprezach rodzinnych i opowiadała, że ma taką zdolną córkę. Na moje uwagi, że jeszcze się nawet na studia nie dostała, wręcz obruszała. Mówiła, że to tylko kwestia czasu i znowu zaczynała głosić pochwały na temat swojego dziecka, aż się nikomu słuchać nie chciało. Wszyscy jednak zakładali, że no chyba ta Julia jest faktycznie zdolna

- relacjonuje kobieta. Zapewnia, że młoda dziewczyna sama niewiele mówiła o swoich planach zawodowych i marzeniach, "a gdy ktoś ją zapytał, co głos zaraz przejmowała matka".

Matura (zdjęcie ilustracyjne)
Matura (zdjęcie ilustracyjne) Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Bunt maturzystki. Matka chce jej zapłacić za przystąpienie do egzaminów

W rodzinie naszej czytelniczki, jak sama przyznaje, od kilku dni panuje wielkie poruszenie. A wszystko dlatego, że okazało się, iż Julia zbuntowała się rodzicom i zapowiedziała, że do żadnej matury przystępować nie zamierza.

Szwagierka z bratem szaleją, chcą ją do lekarzy jakichś zaciągnąć, uważają, że jest chora. A dziewczyna powiedziała, że nie będzie przystępować do matury i nie zamierza zdawać na żadne prawo. Chce zostać kosmetyczką, a do tego egzaminy jej niepotrzebne. Moja szwagierka wychodzi z siebie. Ostatnio powiedziała mi, że nie wytrzyma tego wstydu i zaproponowała, że jeśli dziewczyna zda maturę, to da jej 10 tys. zł.

- opowiada nasza czytelniczka. Podobno Julia zaczęła się zastanawiać nad tą propozycją, "ponieważ wtedy miałaby pieniądze na kursy kosmetyczne". Jej rodzice są gotowi jednak zapłacić jej "za to, by nie marnowała swojej przyszłości i studiowała prawo".

Brat powiedział, że mają sporo odłożone i będzie płacił Julii za studiowanie, aż sama nie zmądrzeje. Moim zdaniem to totalna głupota, niech dziewczyna robi to, co jej się podoba, jeśli marzy, by zostać kosmetyczką, to trzeba jej pomóc rozwinąć się w tym kierunku. To bardzo dobry zawód, a jeśli jej się podoba, to co w tym złego. Powiedziałam, żeby lepiej trzymał pieniądze i pomógł jej np. w przyszłości otworzyć własny salon, jak się na mnie rozwrzeszczał, że nie taką przyszłość zaplanował dla swojej jedynaczki, nie da się z nim w ogóle rozmawiać na ten temat

- pisze Beata. Kobieta rozmawiała też z Julią, dziewczyna rozpłakała się, że nie interesuje jej prawo, że w pierwszej klasie szkoły średniej mówiła, że będzie prawniczką, ale potem stwierdziła, że się do tego nie nadaje i nie jest zbyt dobra w tej dziedzinie. "Szkoda tylko, że dzieciak zbuntował się tuż przed maturą, szwagierka zwala to na stres. Namawiam bratanicę, by mimo wszystko przystąpiła do matury, a potem niech robi to, co chce w życiu, szczególnie że to naprawdę mądra dziewczyna. Ale żeby jej za to płacić to przesada, poszaleli wszyscy!".

Więcej o: