Dziecko, które płacze, nie manipuluje rodzicem, ani tez nic nie wymusza. Jest na to zbyt małe, aby swoim zachowaniem uzyskać określoną rzecz, chociaż przyglądając się jego reakcjom, wielu może wysnuć taką tezę. Jednak jest ona mitem. To jego sposób na radzenie sobie z trudnymi emocjami, ale także sposób komunikacji. "Dziecko, póki co wie, że prośba może zaspokoić jego potrzeby, więc płacze do skutku. A jeśli jego ważna potrzeba nadal nie jest zaspokojona, to rzuca się na podłogę, krzyczy albo woła ‘nienawidzę cię!'" - podaje portal dziecisawazne.pl. Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Twoje zdenerwowane i płaczące dziecko tobą nie manipuluje, chociaż wielu bliskich tak twierdzi. To niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który nigdy nie usłyszał zdania: "Oj, znowu mu ulegasz, a dziecko przecież tobą manipuluje. Chce, żebyś wzięła go na ręce, więc płacze. Zostaw go samego i wróć za chwilę". Okazuje się jednak, że w przypadku maluchów, ale nawet i starszych dzieci, ciężko mówić tu o manipulacji, a raczej pokazaniu emocji. "Zewnętrzne zachowania odzwierciedlają prawdziwy wewnętrzny niepokój dzieci" - podaje portal psychologytoday.com.
Candida Fink, amerykańska psycholożka, jako przykład tego, że daleka jest od wyciągania zbyt pochopnych osądów dotyczących manipulacji, w swoim artykule, podała przykład 6-letniego chłopca. "Billy, którego spotkałem wiele lat temu podczas szkolnej konsultacji, szlochał w gabinecie pielęgniarki. Miał zaciśnięte pięści, a jego oczy były czerwone i opuchnięte. Miał miejsce pewien incydent. Nie chciał przestać używać laptopa i po wielu próbach nakłonienia go do zaprzestania, został mu on odebrany, a on wybuchł, pokazując swoją złość. Rzucił laptopa na ziemię, następnie kopał i krzyczał, a gdy go złapano, podrapał i uderzył nauczycieli" - opisuje badaczka. Wtedy właśnie wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że chłopiec swoim zachowaniem chciał wpłynąć na to, aby dorośli pozwolili mu dalej korzystać z komputera. To miała być czysta manipulacja. Jednak, czy na pewno?
"Historia Billy'ego reprezentuje niezliczone konsultacje i oceny, które przeprowadziłem na przestrzeni lat, a moim pierwszym pytaniem jest zawsze: Co jeśli "manipulowanie innymi" nie jest właściwym wyjaśnieniem trudności tego dziecka? Jeśli mamy złe wyjaśnienie sytuacji, będziemy mieć złe rozwiązania. (…) Jednak w przypadku Billy'ego i podobnych mu dzieci problem leży w ich własnym mózgu i ciele, w ich własnych obwodach nerwowych" - zauważa psycholożka, która przeprowadziła szereg badań w tej sprawie. Jakie były wyniki? Okazuje się, że takie zachowania są wyrazami wewnętrznego niepokoju dziecka, który może przerodzić się w emocjonalne przejęcie kontroli nad jego mózgiem. "Dzieci nie kontrolują tych reakcji behawioralnych, ani też nie kierują ich przeciwko nikomu" - zaznacza kobieta.
Zatem kluczową kwestią jest tu umiejętność panowania nad emocjami, tymi dobrymi, jak i również złymi, których dziecko powinno uczyć się już od pierwszych lat swojego życia. Są one na równi ważne, co np. umiejętność raczkowania, mówienia, czy inne zdolności motoryczne. "Dziecko potrzebuje wsparcia" - dodaje.
Kiedy obwiniamy dziecko, określając jego zachowanie, czy pewne trudności jako "manipulację" - reagując krzykiem, groźbą, czy zdenerwowaniem - mijamy się z celem. Zatem jak należy postąpić i co zrobić? "Możemy spróbować dać dziecku więcej czasu i przestrzeni na spełnienie żądania. Możemy też zmodyfikować zadanie. Możemy też usunąć żądanie, przynajmniej tymczasowo. Zdolność lub niezdolność dziecka do spełnienia naszych oczekiwań zaczyna się od jego umiejętności" - zaznacza Candida Fink.