Anglistka została wezwana na dywanik, chwilę po tym, jak opublikowała post w mediach społecznościowych i odniosła się do problemu, z którym musiała zmierzyć się jedna z jej uczennic. Chodzi o noszenie stanika. Otóż jeden z nauczycieli miał nakazać dziewczynie założenie tego elementu bielizny, ponieważ chłopcy w tym wieku przechodzą burzę hormonów. Anglistka za swój wpis została wezwana na dywanik dyrektorski. Jednak to nie koniec. Radni miejscy również pochylili się nad tym problemem. Jak sprawa została zakończona?
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Czy nauczyciel jest kompetentną osobą, aby zwracać uwagę uczennicy, że ta powinna założyć biustonosz? Z takiego założenia wyszła wychowawczyni jednej z klas z Liceum Ogólnokształcącego im. hetmana Zamojskiego w Lublinie. Uczniowie i uczennice wybrali się na wycieczkę do Krakowa. Było to w czerwcu ubiegłego roku.
Podczas letniego wyjazdu, wychowawczyni miała zwracać uwagę licealistkom, że nie noszą staników, a powinny to robić, ponieważ chłopcy w tym wieku "mają burzę hormonalną"
- informuje o całej sprawie portal natemat.pl.
Co stało się dalej? Po powrocie z wycieczki dziewczęta poskarżyły się nauczycielce języka angielskiego, która o całej sprawie poinformowała "Gazetę Wyborczą" oraz dodała wpis do mediów społecznościowych, za który znalazła się na dyrektorskim dywaniku.
Uczennice opowiedziały także anglistce, że do pokoju dziewczyn w nocy bez pytania wchodził opiekun, co było dla nich na tyle stresujące, że przebierały się pod kołdrą. O sytuacji Ewa Leonowicz poinformowała też szkolnego psychologa, poleciła też młodzieży, żeby o wszystkim powiedzieli rodzicom. Jej odpowiedzialna reakcja wśród kadry nauczycielskiej i dyrektora nie spotkała się jednak z pochwałą, raczej wprost przeciwnie
- opisuje sprawę portal natemat.pl.
Anglistka, Ewa Leonowicz została wezwana do złożenia wyjaśnień w sprawie wpisu, który dodała. W gabinecie dyrektor szkoły, znaleźli się także pozostali nauczyciele, którzy byli obecni na wycieczce. Miało dojść tam do ostrej wymiany zdań, gdzie jedna z osób biorących udział w spotkaniu, miała zasugerować anglistce, żeby ta sama przychodziła na zajęcia bez stanika do szkoły.
Jednak na tym nie koniec. Jak podaje portal eska.pl, nad problemem pochylili się także miejscy radni, gdyż nauczycielka złożyła skargę na działania władz szkoły.
Sama szefowa uznała jej zarzuty za insynuację i się do nich nie przyznała. Stwierdziła też, że chciała wyciągnąć konsekwencję od opiekuna wchodzącego po nocy do pokoju uczennic, ale jak dodała, miało się to nie potwierdzić
Jednak nie sprawa noszenia bielizny osobistej została rozpatrzona jako niezasadna. Komisja uznała, że jest to burza, która szkodzi dobremu imieniu szkoły.
Sprawa ma jednak wrócić do ratusza na początku marca. Wtedy zajmą się nią wszyscy radni podczas sesji Rady Miasta Lublin.