Co warto zobaczyć w Krakowie z dziećmi

Jeśli myślisz, że główną atrakcją rodzinnego pobytu w Krakowie będzie Wawel i kościół Mariacki, prawdopodobnie grubo się mylisz!

Trudno sobie wyobrazić pobyt w Krakowie bez obejrzenia Barbakanu, Bramy Floriańskiej, Plant, Sukiennic, Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ambitni rodzice z pewnością zaopatrują się w przewodniki i odpowiednio wcześniej przypominają dzieciom krakowskie legendy o smoku i Lajkoniku. Też tak zrobiliśmy. Tymczasem wizyta w grodzie Kraka potwierdziła, że w podróży co innego przykuwa uwagę dorosłych, co innego - siedmioletnich podróżników. Weźmy choćby Rynek Główny. Przewodnik wylicza, że głównymi punktami wycieczki po nim są: kościół Mariacki, Sukiennice, pomnik Mickiewicza. Tymczasem nasze maluchy hejnału wysłuchały co prawda z zainteresowaniem, ale tylko dlatego, że był krótki. Sukiennice, owszem, spodobały im się, ale przede wszystkim ze względu na ofertę sklepików (nie udało się wyjść stamtąd bez drewnianych pukawek). Za to ołtarz Wita Stwosza, żelazne kuny i wieże kościoła nie zrobiły na nich większego wrażenia. O pomniku wieszcza nie wspominając. Mimo to mogłyby nie wychodzić z Rynku! Główną atrakcją byli mimowie: zamarli w eleganckich pozach rycerze, damy, grajkowie, klowni. Dzieciaki wpatrywały się w nich jak urzeczone, próbowały ich rozśmieszyć, zajrzeć w oczy, a nawet sprawdzić, co mają pod ubraniem - jak u lewitującego metr nad ziemią jogina. Do tego fontanna, gołębie, konie ciągnące białe powozy, uliczni artyści, kwiaciarki, stragany z pamiątkami, murki do wskakiwania, lody, obwarzanki

Kościotrupy pod stopami

Tylko obietnicą obejrzenia kościotrupów przekonaliśmy dzieci do odwiedzenia podziemi Rynku i interaktywnego szlaku turystycznego "Śladem europejskiej tożsamości Krakowa". Powstał w miejscu, gdzie wykopaliska archeologiczne odkryły pozostałości dawnych ulic, piwnic i kramów. Godzina spędzona w podziemnym muzeum to prawdziwa podróż do średniowiecznego Krakowa. Zwiedzający słyszy miejski gwar, ma na wyciągnięcie ręki handlujące jajami przekupki, zagląda do warsztatu kowala i złotnika. Są dawne wagi, monety, biżuteria, buty, ubrania, kosze - jedne pokazywane w tradycyjnych gablotkach i na makietach, inne w postaci hologramów, filmików, na ekranach dotykowych. Jest tu fragment średniowiecznego cmentarza, który widać pod szklaną podłogą, są portrety królów, które mrugają oczami, przysypiają albo odganiają natrętną muchę. W sali dla najmłodszych można się pobawić starymi zabawkami, zagrać w grę multimedialną opowiadającą o średniowiecznych zawodach, wreszcie obejrzeć krótkie przedstawienie ze smokiem wawelskim w roli głównej. Organizatorzy do Muzeum zapraszają dzieci od 4 lat. Bilety - na konkretny dzień i godzinę - warto zarezerwować z wyprzedzeniem.

Wawel lepszy w bajkach

Znany z bajek i legend Wawel okazał się dla dzieci rozczarowaniem. Próbowaliśmy podtrzymać ich zainteresowanie, pokazując, że przy wejściu do katedry wawelskiej jest kość mamuta, wielorybie żebro i czaszka nosorożca, przypominając historię dzwonu Zygmunta albo opowiadając o losach Jadwigi, dziesięcioletniej królowej. Jednak nagromadzenie zabytków w połączeniu z wielonarodowym tłumem zupełnie je zniechęciło. Dziedziniec i wspaniałe krużganki też nie wzbudziły entuzjazmu, mimo opowieści o odbywających się tu turniejach rycerskich. Zaciekawiła je za to zagadka muru, do którego przytulają się turyści. Niektórzy wierzą, że jest tu czakram, z którego bije dobroczynna energia.

Zwiedzanie krypt i sal zamkowych z arrasami wspólnie postanowiliśmy odłożyć o kilka lat. Dopiero na hasło Smocza Jama dzieci się ożywiły. Grzecznie odstały w kolejce, oglądając rozciągający się z tarasu widok na Wisłę. Potem ostrożnie schodziły po 80 stromych schodach, przypominając sobie legendę o żarłocznej bestii, którą pomógł zgładzić pomysłowy szewczyk. Wejściu do jaskini towarzyszył dreszczyk emocji. Przemierzając klimatycznie oświetloną jaskinię, maluchy do końca nie były pewne, czy zza skały nie wyłoni się za chwilę zielony potwór.

Spacer po Kazimierzu

Na spacer po krakowskim Kazimierzu wybraliśmy się w niedzielny poranek. Okazało się, że w ten dzień plac Nowy opanowują sprzedawcy ubrań, butów i biżuterii. Schodzą się tu nie tylko turyści, ale przede wszystkim mieszkańcy Krakowa poszukujący oryginalnych ciuchów czy dodatków. W pozostałe dni na straganach wokół zabytkowego Okrąglaka jest pchli targ. W sobotnie i niedzielne poranki krakowianie lubią przesiadywać w okolicznych kawiarniach i restauracjach. Niektóre z nich oferują specjały kuchni żydowskiej, jak czulent i kugel. Nie brakuje tu bezpretensjonalnych knajpek, których bywalcy i obsługa nie oburzają się na widok energicznych kilkulatków. Ich niespożyte pokłady energii można rozładować podczas spaceru uliczkami i zaułkami Kazimierza, z maleńkimi sklepikami, galeryjkami, a przede wszystkim licznymi śladami żydowskiej obecności.

Więcej o historii i kulturze Żydów można się dowiedzieć, odwiedzając jedną z synagog: Starą, Remu, Izaaka, Tempel, wreszcie Kupa. Nazwa tej ostatniej, jak łatwo się domyślić, wzbudziła wiele radości w naszych dzieciach. W Starej Synagodze, która była niegdyś centrum kultury krakowskich Żydów, obejrzeliśmy pamiątki po ich życiu w Polsce. Są tu stare zdjęcia, tkaniny, naczynia oraz sprzęty modlitewne i użytku codziennego. Ci spośród zwiedzających, którzy potrafią pisać, mogą wziąć udział w zapisywaniu olbrzymiego zwoju Tory, najważniejszej księgi judaizmu.

Szuflada z niespodziankami

Muzeum Narodowe w Krakowie ma kilka siedzib. Jedną z nich jest położona nieopodal Rynku Kamienica Szołayskich. Chciałoby się mieć czas na spokojną kontemplację obrazów młodopolskich artystów: Malczewskiego, Fałata, Boznańskiej, Mehoffera, Wyczółkowskiego. W towarzystwie dzieci nie było na to szans. Rzuciły okiem na "Śpiącego Stasia" Wyspiańskiego i małego diabełka na obrazie Hofmana "Wiosna" i już ich nie było. Za to umieszczona na parterze wystawa "Szuflada Szymborskiej" zajęła je na dłużej. Do kilku salek muzeum przeniesiono meble z mieszkania noblistki wraz z jej zabawnymi zbiorami. Są tu m.in. pocztówki z całego świata w zaprojektowanej przez samą Szymborską komodzie, przedziwne maski, kolaże i mnóstwo "durnostojek" - np. świnia z pozytywką w ogonie. Wystawę zorganizowano tak, że wśród pamiątek można spokojnie pobuszować. Na koniec warto wstąpić do muzealnego sklepiku, zaopatrzonego w świetne książki dla dzieci, szmaciane zabawki, muzealne gadżety i oryginalne pamiątki z Krakowa.

Smoki górą

Żelaznym punktem naszego wypadu do Krakowa miała być Parada Smoków. Z niecierpliwością czekaliśmy też na wielkie widowisko plenerowe w zakolu Wisły. Z tłumem innych widzów oglądaliśmy olbrzymie dmuchane smoki (do 25 m szerokości i 15 m długości) tańczące nad wodami rzeki. Kolorowe podświetlane stwory płynęły w rytm wspaniałej muzyki (poruszali nimi za pomocą długich lin aktorzy Teatru "Groteska" z pływających po Wiśle barek). Wszystkiemu towarzyszyły sztuczne ognie, kurtyny wodne, lasery, światła.

Następnego dnia przez Rynek Główny przemaszerował korowód 40 smoków wykonanych przez dzieci z całej Polski. Były smoki ze styropianu, obwarzanków, bibuły, z pawimi piórami, ziejące dymem... Nasi mali podróżnicy nie mieli wątpliwości, że Parada przewyższa atrakcyjnością krakowskie zabytki.

 

Podyskutuj na Forum:

 

Kraków i góry z dwójką dzieci - co warto zobaczyć?

 

Kraków w dwa dni z 10-latką

 

Kraków i okolice - jakie atrakcje dla nastolatków?

Kraków- atrakcje dla dzieci

Ogród Doświadczeń im. Stanisława Lema - rozległy park pełen drzew i urządzeń do eksperymentów z dziedziny mechaniki, akustyki i optyki. A dla najmłodszych po prostu wielki plac zabaw z kalejdoskopami, gongami, równoważniami. Można tu spędzić cały dzień.

Teatr Lalki, Maski i Aktora "Groteska" - jedna z najstarszych scen lalkowych w Polsce. Obejrzenie spektaklu w "Grotesce" to nie lada gratka dla teatromaniaka.

Fabryka Cukierków - mały sklepik na ul. Grodzkiej, gdzie można samodzielnie zrobić lizaka, np. w kształcie smoka.

Park Trampolin Arena 3D - olbrzymia hala z mnóstwem trampolin, gdzie mali turyści mogą się wyszaleć do woli.

Więcej o: