Prima aprilis jest niezwykle popularnym zwyczajem. Żarty na prima aprilis wymyślają wszyscy - w przedszkolach, zakładach pracy, w domach. Informacje, które mają niewiele wspólnego z prawdą, usłyszymy w telewizji, radiostacjach. Trzeba mieć się na baczności i uważać, aby nie dać się nabrać. Chociaż na tym polega dobry żart, aby wydawał się być czymś prawdopodobnym i oczywistym. Pamiętajmy, że dowcip powinien bawić nie tylko tego, kto go wymyśla, ale i "ofiarę". Nie chodzi o to, aby kogoś ośmieszyć, upokorzyć, albo wystraszyć.
Święto kawalarzy było popularne już w średniowieczu. Skąd się wzięło? Tropy prowadzą do kilku wydarzeń, m.in. do rzymskiego święta na cześć bogini Ceres, które było obchodzone właśnie na początku kwietnia. Legendy mówią o tym, że bogini, która poszukiwała swojej zaginionej córki, została wyprowadzona w pole. Inni upatrują początków prima aprilis w micie o Demeter i Persefonie: Persefona - córka Demeter i Zeusa - została porwana przez Hadesa do jego królestwa na początku kwietnia. Demeter, która szukała córki, kierowała się echem jej głosu, co okazało się zwodnicze. Jeszcze inni wiążą ten dzień ze zmianami w kalendarzu - we Francji i Anglii nowy rok witano nie w styczniu, a w marcu lub kwietniu. Gdy w XVI w. zostało to zmienione i nadejście nowego roku zaczęto świętować 1 stycznia, wiele osób nie potrafiło pozbyć się dawnych przyzwyczajeń i nowy rok witało wiosną. A inni... uważali, że to doskonały powód do żartów.
Prima aprilis jest popularne na świecie. W krajach anglojęzycznych to April Fools’ Day, a we Francji - Jour du poisson d'avril. W niektórych miejscach (np. w Wielkiej Brytanii) żartuje się jedynie do południa. A skąd się wziął prima aprilis w Polsce? Najprawdopodobniej zwyczaj ten przywędrował do nas w XVI wieku z Europy Zachodniej. 1 kwietnia starano się nie robić rzeczy poważnych, a jeśli już - na dokumentach widniała inna data, aby nikt nie uważał, że ustalenia są jedynie żartem.
Wymyślając żarty na prima aprilis powinniśmy przede wszystkim pamiętać, że dowcip ma być czymś przyjemnym i dla nas, którzy go robimy, ale i dla tych, których nabieramy. Fajnie, jeśli ktoś będzie śmiał się z naszego dowcipu, doceni go, a nie będzie czuł się urażony, albo wystraszony (zapomnij o żartach o ciężkich chorobach, śmierci itp.). Oczywiście warto wymyślić coś bardziej skomplikowanego niż "masz plamę", ale przesada jest niewskazana.
Jakie żarty pamiętamy? Adam Małysz 1 kwietnia 2014 został kierowcą taksówki, rok później - w 2015 roku - redaktorzy radiowej "Czwórki" zamienili się audycjami. Żartowała z nas także wyszukiwarka Google, która 1 kwietnia 2000 roku zyskała nową funkcjonalność - czytanie w myślach. Informowano o podatku od internetu, a nawet... o zakazie żartów w prima aprilis. Taką dyrektywę miała wprowadzić Unia Europejska w 2005 roku.
Co można robić w prima aprilis? Opowiadać dowcipy (niech będą śmieszne!), okleić monitor kolegi z pracy samoprzylepnymi karteczkami, albo... do solniczki wsypać cukier, a do cukiernicy - sól. Jeśli w twoim otoczeniu jest osoba, która uwielbia jajecznicę i jada ją każdego dnia, ugotuj jajka na twardo i schowaj je do lodówki. Można też skorzystać z gotowców i np. częstować wszystkich ostatnim listkiem gumy do żucia z opakowania z wmontowaną pułapką, albo robić "poważne" plamy znikającym atramentem. Żartować w prima aprilis można na wiele sposobów, ogranicza nas wyobraźnia i zasada: nie szkodzić. A jaki jest twój ulubiony dowcip z okazji 1 kwietnia?
Dzieci uwielbiają żartować! Ich ulubione dowcipy dotyczą, oczywiście, wymyślonych plam na ubraniach, albo ubrudzonej twarzy. Tego dnia chętnie opowiadają wymyślone historyjki, kłamią na temat koloru ubranek itp. 1 kwietnia słoń może mieć kocie wąsy, a kot słoniową trąbę. A może wspólnie przeczytacie wierszyki, w których główną rolę odgrywa... kłamstwo? Np. "O Grzesiu kłamczuchu i jego cioci", albo "Kłamczucha".