Czy to łatwo mamą być

Listy od czytelniczek oraz wypowiedzi na forach www.edziecko.pl i www.poradnikdomowy.pl wskazują, że chyba nie najłatwiej... Są wprawdzie głosy chwalące pracodawców, przeważają jednak te krytyczne. Mamy nadzieję, że pod wpływem naszej akcji te proporcje ulegną zmianie.

Moja firma jest przyjazna

# Gosia. Kiedy zaszłam w pierwszą ciążę, pracowałam do końca. I tak w środę byłam w pracy, a w czwartek urodziłam. Wszyscy wokół namawiali mnie, żebym już sobie dała spokój, ale pracowałam w taryfie ulgowej, od czterech do sześciu godzin dziennie, więc nie byłam zmęczona. Wróciłam osiem miesięcy po porodzie. Karmiłam, więc pracowałam godzinę krócej. Po pół roku pracy poinformowałam, że znowu jestem w ciąży. Trzy miesiące byłam na zwolnieniu. Wróciłam, gdy córeczka miała pół roku. Teraz wciąż karmię, więc ciągle pracuję krócej. I nie czuję na sobie wzroku zawiści. To duża firma. Ciągle któraś z nas jest w ciąży, któraś rodzi, chodzi na zwolnienia i urlopy. Nikt nie ma żalu ani pretensji - przecież wszyscy mają rodziny, dzieci. Raz w roku organizuje się u nas piknik rodzinny - wszyscy pracownicy wraz z rodzinami spotykają się na tzw. czerwcówce. Jest mnóstwo atrakcji, głównie dla dzieci. W zeszłym roku była też organizowana akcja "Mikołaj" - dla wszystkich dzieci były paczki i prezenty. Moja firma propaguje idee prorodzinności.

Zawsze mogę liczyć na zrozumienie

# Chimba. Nie dość, że mogłam po macierzyńskim wrócić do pracy, to jeszcze wykorzystałam zaległy urlop wypoczynkowy. A przed rozwiązaniem, kiedy, niestety, musiałam być na zwolnieniu przez trzy miesiące, pracodawca nie miał mi tego za złe. Nie miał także nic przeciwko temu, żebym wróciła nie na cały etat, tylko na 2/5. Zawsze mogę liczyć na jego zrozumienie. Na przykład gdy synek jest chory, mogę spokojnie siedzieć w domu i opiekować się nim. A może to dlatego, że pracodawca też ma małe dziecko?

Dostałam kwiaty od szefa

# Kawusia76. Firma, w której pracuję, jest przyjazna zarówno ciężarnym, jak i matkom. Sama niedawno wróciłam do pracy po macierzyńskim, ale przez cały ten czas byłam w kontakcie z moim szefem. Co więcej - byłam nawet na szkoleniu. Zaproponowano mi także korzystanie z przywilejów dla matek karmiących - ponieważ nie karmię, odmówiłam, czym wzbudziłam sensację. Podczas ciąży przez cały czas byłam pod ochroną, wszyscy o mnie dbali. A na drugi dzień po porodzie szefostwo przysłało mi do szpitala kwiaty. Teraz też pytają o samopoczucie moje i dziecka i praktycznie nie pozwalają zostawać po godzinach. Wszyscy także bardzo chętnie oglądają zdjęcia mojej córci.

Macierzyństwo jest niemodne

# gusiak_mama_kacperka. Zwalanie wszystkiego na sytuację ekonomiczną to tylko maskowanie prawdziwego problemu - że chcemy mieć i dawać dzieciom więcej, niż tego naprawdę potrzebujemy. Mam 28 lat i spodziewam się drugiego dziecka. Koleżanki patrzą na mnie jak na dziwoląga, a ja czuję się dziwolągiem, bo posiadanie dzieci w Polsce po prostu nie jest trendy. W prasie kobiecej piszą o niezależności, o karierze, o życiu na kocią łapę, bo śluby już są po prostu niemodne. O dzieciach się nie pisze... Kariera, mieszkanie, samochód, zwiedzanie świata, lepszy samochód, kot/ pies, dziecko - taka jest teraz kolejność poprawna politycznie. Nikt nie mówi, że można godzić wiele rzeczy i wcale to nie jest wielkie wyrzeczenie. Nikt nie mówi głośno, że dzieci w niczym nie przeszkadzają. Że wzbogacają nasz świat. Modne jest posiadać, pięknie wyglądać, bywać w towarzystwie. Rodzina jest po prostu niemodna - nie tylko w Polsce, ale w wielu krajach Europy.

Szef ułożył grafik ciąż

# Wioletta. Jestem mamą Tomka (1,5 roczku). Swego czasu, kiedy w tym samym roku zaszły w ciążę trzy dziewczyny, mój szef względem pewnego "sfeminizowanego" działu kazał ustalić grafik zajść w ciążę. Dziewczyny z najdłuższym stażem miały pierwszeństwo. Uprzedził je, że jeśli dwie w tym samym czasie zajdą w ciążę, to dla jednej nie będzie powrotu.

Z trudem utrzymuję się na stanowisku

# Agamamaani. Wiedziałam, że muszę wrócić od razu po macierzyńskim, by mieć w ogóle gdzie wracać. Z przerw na karmienie mogłam korzystać tylko trzy razy w tygodniu i to dopóki mała nie skończyła roku. Teraz nie mam szans chodzić z nią na szczepienia, a jak była chora, to czyniono mi wyrzuty, że nie mam z kim jej zostawić (była w szpitalu) i dlaczego jej nie zostawiam pod opieką pielęgniarek. Dodam, że służbową komórkę zabrano mi, jak tylko wylądowałam na patologii ciąży (kurier przyjechał po nią do szpitala), nową dostałam dwa miesiące po powrocie do pracy. Moich klientów przejął kolega, ja musiałam sobie szukać nowych, aby móc utrzymać się w pracy. Pracuję w międzynarodowej korporacji, ale chyba w jej spolszczonej wersji.

Mają dość ciąż i bachorów

# Poziomka 001. Pracuję w dużym banku w Warszawie. Moją firmę zaliczyłabym raczej do tych nieprzyjaznych matkom. Niby wszystko jest cacy, ale bywa, że kobiety w ciąży, które są na zwolnieniu, wzywane są do pracy. Nikt nie przejmuje się faktem, że z jakiegoś powodu są na tym zwolnieniu. Zazwyczaj po urlopie macierzyńskim nie mają już do czego wracać, bo na ich miejsce został już ktoś zatrudniony. Ktoś dyspozycyjny, kto może siedzieć po godzinach, nawet do 22. To są wszystko odgórne zalecenia szefostwa wraz z komentarzem, który już nieraz słyszałam, że mają już dość tych wszystkich ciąż i bachorów. To są słowa dyrektora oddziału, który sam ma dzieci. Pozostawiam to bez komentarza. W związku z tym od jakiegoś czasu obserwuję w firmie tendencje do zatrudniania osób po czterdziestce, samotnych lub z odchowanymi dziećmi (to takie, które mają kilkanaście lat i mogą same siedzieć w domu). Takie osoby są zatrudniane nawet na najniższych stanowiskach. Najwidoczniej dyrekcja wpadła na taki genialny pomysł. Ogólnie stosunek do matek jest nieprzychylny. Wielokrotnie słyszałam szefostwo wypowiadające się w sposób obraźliwy o pracownicach, które są mamami.

Marzę o żłobku w firmie

# Casual. Mnie się marzy firma, przy której działałby żłobek albo przedszkole. Czułabym się znacznie lepiej, gdybym mogła zamiast iść na kawę, podejść do dziecka, spędzić z nim kilka minut i upewnić się, że wszystko gra. Słyszałam o takich rozwiązaniach na Zachodzie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.