Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl
Według danych zebranych przez dr. Rafała Płoskiego, kierownika Zakładu Genetyki Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, który pracuje także w Zakładzie Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Warszawie – co dwunasty ojciec w Polsce wychowuje nie swoje dziecko. Płoński pozyskał te dane dzięki badaniom genetycznym, które wykonuje się przed operacjami przeszczepu, kiedy trzeba sprawdzić i potwierdzić zgodność tkankową u rodziców, żeby ustalić potencjalnego dawcę. W takich sytuacjach często okazuje się, że nie ma takiej zgodności, a tajemnica skrywana dotychczas przez mamę dziecka wychodzi na jaw.
Jakiś czas temu w Wydziale Cywilnym Sądu Rejonowego w Łodzi pojawił się mężczyzna, który po dziesięciu latach płacenia alimentów na swojego syna dowiedział się, że nie jest jego tatą. Łodzianin pokłócił się ze swoją partnerką, która w złości wykrzyczała mu, że nie jest on biologicznym ojcem ich dziecka. Mężczyzna postanowił sprawdzić, czy tak jest w istocie i zdecydował się na badania genetyczne, które miały potwierdzić jego ojcostwo. Nie potwierdziły.
W takiej niezwykłej sytuacji można wystąpić o ustalenie nieważności uznania dziecka. Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie. Zdecydowano, że najważniejsze jest tu dobro dziecka. Łodzianin zadeklarował, że fakt, że nie jest biologicznym ojcem dziecka nie ma znaczenia dla jego relacji z chłopcem, bo wciąż uważa go za swojego syna. Zapowiedział, że będzie płacił alimenty, dalej opłacał wizyty lekarskie, utrzymywał kontakty ze szkołą dziecka. Stwierdził jednak, że nie w porządku było płacenie przez niego alimentów za okres, w którym mieszkał z matką dziecka i utrzymywał ich trzyosobową rodzinę (para rozchodziła się i schodziła). Sąd "wycenił" to na 20 tys. zł.