Każda mama chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Ma własną wizję wychowania i metod, z jakich będzie korzystać. Nie lubi nieproszonych rad i niechcianych komentarzy. Niestety, wciąż istnieje zbyt duże przyzwolenie społeczne, na głośne komentowanie rodzicielskich i dziecięcych zachowań. Każdy lubi wtrącić swoje "trzy grosze". A rodzice wciąż częściej spotykają się z krytyką i oceniającymi opiniami, niż z dobrym słowem, podziwem i motywacją. Niestety w przypadku Kary, mamy dwójki chłopców, również tak jest.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Kara, znana jest internautom, jako "mama z wolnego wybiegu". Jej głównym celem podczas wychowania własnych dzieci, jest stwarzanie im sytuacji, do samodzielnej nauki, doświadczania i eksplorowania otaczającego świata. Kobieta uważa, że ciągłe umoralnianie, uczenie, przedstawianie wielu spraw w teorii nie przyniesie takich efektów, jak praktyka i wyciąganie wniosków na bieżąco. Nietrudno się z tym zgodzić. Jednak według internautów, nie do pomyślenia jest to, że dzieci mogą decydować o tym, w co się ubierają i nie zawsze jest to adekwatne do pogody za oknami. Są zszokowani, gdy kobieta zimą pozwala im na noszenie krótkich spodenek i bluzek z krótkim rękawem, tylko dlatego, że oni chcą. Co z chorobami i przeziębieniami?
Kobieta jednak zdaje się nie przejmować ludźmi, którzy nie rozumieją jej stylu wychowania. Dalej tłumaczy, że oczywiście, gdy chłopcy wybiorą nieodpowiednie ubranie mogłaby się kłócić, krzyczeć i nakazać zmianę. Ale co by to dało? Według niej frustrację, niezadowolenie i niezrozumienie. Jeśli dziecko wyjdzie na dwór za cienko ubrane, samo zrozumie swój błąd i następnym razem lub za chwilę wyciągnie odpowiednie wnioski. Jak Kara zapewnia, to nie jest tak, że nigdy nie jest surowa i stanowcza. Jest, ale nie w sytuacjach, które tego nie wymagają. Niektórych komentujących jej krótki wywód przekonał i skłonił do przemyśleń. Inni jednak są zupełnie przeciwni, ich zdaniem takie rodzicielstwo jest leniwe. Nie przekonują ich żadne argumenty.
To po prostu takie rodzicielstwo sprzed lat 90.
Naturalne konsekwencje i ekspozycja na rzeczy odpowiednie dla rozwoju.
To po prostu leniwe rodzicielstwo.
Tak! Jestem studentką edukacji wczesnoszkolnej i najlepszym sposobem pomocy dzieciom w nauce jest zabawa i naturalna konsekwencja.
Ja to doskonale rozumiem, mój syn będzie się ze mną kłócił o płaszcz, więc wyjdzie i poczuje, jakie to niewygodne, a potem wejdzie i włoży płaszcz.
To musi być wspaniałe dla ich pewności siebie, wiedząc, że ufasz im i szanujesz je na tyle, by pozwolić im prowadzić własne życie.
Dlaczego ludzie myślą, że to szalone?