Czy nauczyciel może zabrać telefon uczniowi? Niektórzy nagminnie stosują tę karę. "Naruszenie prywatności"

Czy nauczyciel może zabrać telefon uczniowi? Zastanawiają się zarówno uczniowie, jak i ich rodzice, którzy mają pewne wątpliwości co do stosowania tej kary. Oczywiście używanie telefonów w czasie lekcji - poza szczególnymi przypadkami jest w większości szkół zabronione. Jednak, co w przypadku kiedy ten zakaz zostanie przez dziecko złamany? Zdarza się, że nauczyciele, zamiast upomnieć ucznia, od razu rekwirują przedmiot i oddają go dopiero po zakończeniu lekcji. Czy to zgodne z prawem? Wyjaśniamy.

Czy nauczyciel może zabrać telefon uczniowi? Czy można - nawet w uzasadnionych sytuacjach, jak np. nagminne używanie telefonu w czasie lekcji - zarekwirować uczniowi smartfona? Wiele szkół w swoim statucie ma zapewne zakaz używania tego typu urządzeń. Jednak, czy jest to godne z prawem?

Zobacz wideo Przeżyła strzelaninę w USA, teraz krytykuje Trumpa i łatwy dostęp do broni

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Czy nauczyciel może zabrać telefon uczniowi?

W statucie wielu szkół znajduje się zapis, który dotyczy korzystania z telefonu komórkowego lub innych urządzeń elektronicznych. Informacja mówiąca o zakazie używania z tego typu sprzętów. Jednak, co w przypadku kiedy uczeń złamie szkolne prawo i nauczyciel - jako karę - wymierzy konfiskatę telefonu? Czy może on zabrać telefon uczniowi?

Okazuje się, że zgodnie z prawem - nikt, nawet nauczyciel - nie może zabrać rzeczy należącej do ucznia. Wlicza się w to także telefon.  Zgodnie z art. 64 pkt 3 Konstytucji RP, prawa własności można pozbawić jedynie na podstawie ustawy, a w żadnej ustawie nie ma informacji, ani zapisu, na podstawie którego nauczyciel zyskałby prawo do zabrania mienia ucznia.

W sytuacji gdy szkoła nakazuje uczniom pozostawianie telefonów w depozycie na czas trwania zajęć, bierze odpowiedzialność za sprzęt, jeśli zostanie skradziony lub uszkodzony. Co więcej, pełnoletni uczniowie z kolei mogą korzystać z telefonu, kiedy tylko chcą. Oczywiście nie mówimy tu o przypadkach grania w gry, czy oglądania filmów. Jeśli uczeń w czasie lekcji używa nagminnie telefonu - powinny zostać użyte inne środki, aniżeli zabranie sprzętu. Czasem wystarczy rozmowa, czasem trzeba będzie skontaktować się z rodzicami - jednak konfiskata w świetle prawa polskiego jest niedopuszczalna.

Statut szkoły może zabraniać korzystania z telefonów komórkowych i innych urządzeń elektronicznych w trakcie trwania zajęć. Nauczyciel może nakazać wyłączenie urządzenia lub umieszczenie go w widocznym miejscu na czas trwania lekcji. Szkoła nie ma jednak uprawnień do rekwirowania przedmiotów należących do uczniów. Osoby pełnoletnie lub rodzice osób niepełnoletnich mogą w każdej chwili zażądać zwrotu należących do nich, a przetrzymywanych przez szkołę, rzeczy

- wyjaśnił rzecznik praw obywatelskich.

"Nie pamięta wół, jak cielęciem był"

Wielu uczniów, którzy za brak skupienia na lekcji, czy rozmowę z kolegą zostali ukarani konfiskatą telefonu, wielokrotnie sygnalizowali, że jest to naruszenie ich prywatności. Jak się okazuje, podobnego zdania jest również rzecznik praw obywatelskich.

Nawet w sytuacji, w której telefon komórkowy został zarekwirowany zgodnie z zasadami obowiązującymi w szkole, przeglądanie jego zawartości przez osoby trzecie, np. nauczycieli, stanowi naruszenie prawa do prywatności i jako takie jest niezgodne z prawem

- czytamy na stronie rzecznika.

Z drugiej strony, jeśli jakieś prawo ma obowiązywać, powinno ono być na równi przez wszystkich respektowane, tyczy się to również grona pedagogicznego. W momencie jak zadzwoni telefon nauczyciela, to nagle nie powinno być "przepraszam - to pilne, muszę odebrać". Chciałoby się wtedy powiedzieć "nie pamięta wół, jak cielęciem był". 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.