Więcej informacji na temat sytuacji na granicy przeczytasz na Gazeta.pl.
Jak poinformowała Grupa Granica, dwie rodziny i pięcioro mężczyzn z Kurdystanu odnaleziono na bagnach nieopodal polsko-białoruskiej granicy. Wcześniej wszyscy przebywali w hali w Bruzgach, gdzie białoruskie służby od listopada przetrzymywały kierowanych do Polski migrantów. To właśnie tam 40 dni temu przyszła na świat Tree. Jej rodzina miała otrzymać od białoruskich służb ultimatum: przejdą do Polski albo zostaną deportowani lub siłą wywiezieni do objętej wojną Ukrainy.
O sytuacji przebywających na bagnach rodzin Grupa Granica dowiedziała się z przesłanego do nich nagrania. Maria Złonkiewicz przekazała Onetowi, że było widać na nim wyczerpanych ludzi, dzieci, które od kilku dni przebywały w lesie bez odpowiedniego jedzenia i picia. Poprosili aktywistów o pomoc w uzyskaniu ochrony w Polsce.
We wtorek odbyła się akcja ratunkowa, w którą zaangażowani byli strażacy i Straż Graniczna. Złonkiewicz relacjonowała wówczas Onetowi, że 40-dniowa dziewczynka "jest głodna i płacze. Jej matka nie może jej karmić i nie ma już zastępczego mleka w proszku". Do poszukiwania 16-osobowej grupy uchodźców polskie służby użyły dwóch łodzi płaskodennych. Akcja ratunkowa zakończyła się około północy.
Rodziny przekazały nam, że w ostatnich dniach strażnicy graniczni wielokrotnie ich łapali i stosowali wobec nich wywózkę na białoruską stronę granicy – mimo że widzieli wśród nich niemowlę (...). Mamy nadzieję, że tym razem rodziny i ich pięciu towarzyszy zostaną przewiezieni na noc na placówkę Straży Granicznej w Narewce i będą mogli tam bezpiecznie złożyć wnioski o ochronę
- poinformowała Grupa Granica.