Więcej informacji na temat opieki nad dziećmi znajdziesz na Gazeta.pl.
Zamknięcie szkół na początku pandemii zaskoczyło Melisse Henderson. Kobieta, która samotnie wychowuje pięcioro dzieci z dnia na dzień, została w trudnej sytuacji. Wiedząc, że musi dalej chodzić do pracy, zostawiła pociechy pod opieką najstarszej z rodzeństwa. 14-Linley miała wówczas lekcje zdalne i nie zauważyła, jak jej czteroletni brat wymknął się z domu.
Linley zauważyła, że brat wyszedł z domu po około 15 minutach. Okazało się, że zauważył przez okno kolegę i postanowił do niego dołączyć. Matka chłopca poinformowała o incydencie policję. Dwa tygodnie później do domu Hendersonów zapukały służby i aresztowały Melissę na oczach dzieci. Grozi jej rok więzienia i kara w wysokości 1000 dolarów.
W raporcie z aresztowania napisano, że dziecku mogła stać się krzywda po wyjściu z domu. Wśród potencjalnych zagrożeń wymieniono m.in. porwanie, przejechanie czy ugryzienie przez jadowitego węża.
Brakuje mi słów. Czuję, że jestem dobrą matką i wszystko, co robię, robię dla swoich dzieci. Zostałam tego pozbawiona, kiedy zakuto mnie przy nich w kajdanki
- oznajmiła.
Zamknięto ją w więzieniu w hrabstwie Union, ale wyszła za kaucją. Od dwóch lat toczy się postępowanie. Adwokat kobiety twierdzi, że zarzuty są niezgodne z konstytucją i dąży do ich oddalenia.
To koszmar
- podkreśliła w rozmowie z 11Alive. Od tamtej pory nie wróciła do pracy. Rodzice, którzy doskonale wiedzą jak wyglądała sytuacja wielu rodzin podczas nauki zdalnej, nazywają jej akt "aktem zdesperowanej matki" i utworzyli zbiórkę na GoFundMe, aby wesprzeć Melissę.