W życiu rodziców przychodzi taki czas, kiedy ich dzieci zaczynają domyślać się, że to nie Święty Mikołaj przynosi im prezenty. Maluchy czują wtedy zawód, a święta na zawsze tracą dla nich część swojej magii. Leslie Rush mama z El Paso w Teksasie postanowiła do tego nie dopuścić.
Kobieta zdradziła, że w jej rodzinie, kiedy dziecko osiąga już odpowiedni wiek, w którym zaczyna postrzegać Świętego Mikołaja jako wymysł dorosłych, rodzic zabiera go do kawiarni, żeby wyjaśnić mu prawdę o starszym panu z białą brodą. Leslie napisała, jak należy zacząć rozmowę:
Na pewno bardzo urosłeś tego roku. Jesteś wyższy, widzę też, że urosło twoje serce (wymień 2-3 empatyczne zachowania [...], które dziecko zrobiło w zeszłym roku). W zasadzie twoje serce urosło tak bardzo, że myślę, że jesteś gotowy, żeby zostać Świętym Mikołajem.
Następnie należy wyjaśnić dziecku, dlaczego inni utrzymują, że Święty Mikołaj nie istnieje oraz co należy zrobić, żeby się nim stać. Leslie proponuje zrobić to tak:
Pewnie zauważyłeś, że większość Świętych Mikołajów to przebrani ludzie. Część z twoich znajomych może nawet mówić ci, że nie ma Świętego Mikołaja. Wiele dzieci tak myśli, bo nie są gotowe na to, żeby być Mikołajem, ale ty jesteś. Powiedz mi najlepsze rzeczy o Mikołaju. Co Mikołaj dostaje w zamian za dobre uczynki? (naprowadź dziecko od "ciasteczek" do dobrych uczuć związanych ze zrobieniem czegoś dla kogoś innego). Cóż, teraz ty jesteś gotowy do otrzymania swojej pierwszej pracy jako Święty Mikołaj.
Mama wytłumaczyła, że dziecko powinno wybrać kogoś, kogo zna (np. sąsiada) i wypełnić dla niego jakąś sekretną "misję". Może dowiedzieć się, czego ta osoba potrzebuje i obdarować ją tym lub coś dla niej zrobić. Ważne, żeby wszystko odbywało się w tajemnicy. Jego jedyną nagrodą ma być poczucie, że wykonało się dla kogoś dobry uczynek.
Syn Leslie wybrał starszą panią, którą wszyscy sąsiedzi uważali za niemiłą. Kobieta wciąż krzyczała na dzieci i skarżyła się na wszystko. Chłopiec obserwował sąsiadkę. Ostatecznie uznał, że przydałyby jej się ciepłe kapcie - staruszka zawsze wychodziła po zostawianą pod domem gazetę na bosaka. Leslie pojechała więc z chłopcem do sklepu i razem wybrali odpowiednie klapki. Dziecko zapakowało je i dyskretnie dostarczyło pod dom. Kobieta była zachwycona.
Ludzie pokochali pomysł Leslie. Jej post doczekał się ponad 57 tysięcy udostępnień. Rodzice obiecywali, że wypróbują tę metodę na swoich dzieciach. Ci, którzy już uświadomili pociechy, żałowali, że Leslie wcześniej nie pochwaliła się pomysłem:
Myślę, że to cudowny sposób na utrzymanie ducha świąt!
Świetne! Chciałabym to zobaczyć kilka miesięcy wcześniej, kiedy mówiłam mojemu 10-letniemu synowi o tym, że Mikołaj nie istnieje.
Przez tydzień na wszystkie prośby dzieci odpowiadała "tak". "Ten eksperyment otworzył mi oczy"