Na jednej z facebookowych grup, która tworzy treści rozrywkowe, pojawiło się zdjęcie sprawdzianu z podstawówki. Patrząc na to, co zrobił z nim matematyk, rodzicom ucznia z pewnością nie było do śmiechu. Nauczyciel popełnił tak duże błędy, że można zastanawiać się, czy na pewno ma odpowiednie kompetencje do uczenia innych matematyki.
Więcej wiadomości z kraju i ze świata znajdziesz na Gazeta.pl >>
Wszystkie zadania na sprawdzianie wyglądały podobnie. Uczeń powinien treść zadania zapisać za pomocą działania, a następnie je rozwiązać. Ewidentnie dzieci musiały przerabiać na lekcjach mnożenie, jednak, o ile uczeń bądź uczennica nie mieli braków w tym materiale, o tyle miał je niestety nauczyciel.
Dziecko poprawnie zapisało działania i poprawnie je rozwiązało. Matematyk wystawił jednak tylko trójkę z plusem. Dlaczego? Nie podobała mu się kolejność zapisu liczb w działaniu. Na lekcji uczył, żeby liczby wypisywać z treści po kolei. Przemienności mnożenia jeszcze nie przerabiali. Mimo że rozwiązanie ucznia nie pasowało do koncepcji nauczyciela, to było poprawne. Być może o przemienności mnożenia dowiedział się nie ze szkolnej lekcji?
Komentujący feralny sprawdzian podkreślali niskie kompetencje nauczyciela. Zwracali uwagę także na fakt, że być może dziecko po prostu nie należało do grona ulubieńców, dlatego niesłusznie obniżono mu ocenę.
Od dawien dawna wiadomo, że nauczyciele mają swoich "wybrańców" tak było, jest i będzie
W matmie ostatecznie chodzi o prawidłowy wynik. Więc nauczycielka nie może obniżać oceny przy prawidłowym wyniku. W mnożeniu jest przemienność. Obojętne jak uczeń sobie wyliczanie zapisze.
Jak można wpierw przerobić mnożenie, sprawdzić z tego wiedzę, a dopiero potem dodać, że jest przemienne? Nonsens, rozwiązanie jest poprawne i w żadnym stopniu nie oznacza niezrozumienia polecenia.
A co Wy sądzicie o tym sprawdzianie? Sens czy nonsens?