• Link został skopiowany

Matka dwulatka: Nie wychowam syna na kolejnego mężczyznę z "syndromem pościelonego łóżeczka"

Sprzątasz zabawki po swoich dzieciach? Może to czas, by powiedzieć basta, przestać udawać, że każdego wieczora krasnoludki odwalają brudną robotę i przyznać się, że nauczenie dzieci porządku jest trudniejsze, niż mogłoby się wydawać? "Nic nie robi się samo, chyba że bałagan. A kto potem go sprząta? JA" - pisze nasza czytelniczka.
Czy jest magiczny sposób na to, by łóżko 'samo się ścieliło', a zabawki 'same się sprzątały'?
Fot. materiały prywatne

"Każdego wieczora, kiedy moje dziecko pluska się w wannie, ja urządzam pielgrzymki po całym domu i zbieram jego porozrzucane zabawki. Dlaczego? Bo strasznie nie lubię bałaganu. Jednak powoli zaczyna mi to przeszkadzać. Nie jestem sprzątaczką" - pisze w liście do redakcji nasza czytelniczka i jak się okazuje, nie jest to odosobniony przypadek. Tak wygląda szara rzeczywistość. Rodzice ogarniają domy i mieszkania, sprzątają porozrzucane zabawki, zbierają z podłogi brudne ubrania, wstawiają brudne naczynia do zmywarki i przecierają blaty. A co z dziećmi?

Zobacz wideo Niebezpieczne zabawki - na co uważać?

Czy dziecko można nauczyć tego, że zabawki trzeba odkładać na miejsce?

Odkąd mój syn przyszedł na świat, nasze wieczory wyglądają bardzo podobnie. Kiedy mąż go usypia, ja w tym czasie ogarniam dom i przygotowuje rzeczy na kolejny dzień. Czasem się wymieniamy. Oboje nie lubimy bałaganu i z trudem przychodzi nam zaakceptowanie tego, że małe dziecko wymaga większej tolerancji na nieporządek. Chociaż walczymy z nadmiarem i staramy się wszystko odkładać na miejsce, są takie dni jak ten, kiedy po prostu odpuszczamy. Nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka.

Uczymy naszego syna, że trzeba po sobie sprzątać. Jest jeszcze w tym dość nieporadny i często ma wymówki. Mówi, że bolą go plecy, albo noga. Czasem też wybucha płaczem, bo mama albo tata poprosili go, aby schował kolejkę do pudła, bo przejść nie można. Są protesty, dyskusje, ale staramy się nie odpuszczać. Często po prostu sprzątamy razem, by pokazać mu, że ważne jest także dbanie o swoje rzeczy i utrzymywanie domu w porządku.

Naszym złotym sposobem jest zamienienie sprzątania w zabawę. Celujemy zabawkami do skrzyni, robimy wyścigi "kto pierwszy schowa więcej klocków". Gdy jednak bałagan i przemęczenie przytłacza, nie jest łatwo znaleźć przestrzeń w swojej głowie jeszcze, żeby animować kolejną rozrywkę. Jeśli jednak mamy choć trochę sił, warto. Wspólne sprzątanie przestaje być aż tak drenujące. 

Przykład idzie z góry

Jako mama uważam również, że dzieci powinny brać udział w obowiązkach domowych. To ważne. Oczywiście w formie zabawy i nic na siłę. Bo przecież łóżko samo się nie ścieli, a brudne rzeczy z kosza same nie znikną. W naszym domu nie ma też elfów i krasnoludków, które pod osłoną nocy pozbierałyby wszystkie klocki, czy inne autka. I naprawdę rozumiem tu wszystkie mamy, które mają dość tego, że w ich domu ciągle panuje bałagan, bo dziecko, zamiast sprzątnąć zabawki, wyciąga kolejne. Krzyk, przymuszanie i zakazy nie pomogą przekonać go do sprzątania, ale jeśli zasady zostaną wprowadzone wcześnie i będą respektowane przez wszystkich domowników, misja może zostać zakończona sukcesem.

Bo w nauce sprzątania nie chodzi o to, aby piętnować dziecko czy być ciągle narzekającym rodzicem, ale o rzeczową i wyjaśniającą rozmowę o tym, że sprzątanie zwyczajnie się opłaca. Moim zdaniem ważne jest również to, by pamiętać o jednej ważnej zasadzie: przykład idzie z góry. Dzieci naśladują swoich rodziców we wszystkim. Tyczy się to sprzątania, lecz także kształtuje postawy i dynamikę w rodzinie.

Zatem jeśli nastolatek widzi, jak jego matka kolokwialnie mówiąc "jeździ na szmacie", a ojciec zaległa na kanapie z pilotem w ręku, sam nie będzie garnął się do tego, by pościelić swoje łóżko czy włożyć brudne naczynia do zmywarki. Nie przyzwyczajajmy naszych dzieci do tego, że zabawki same się sprzątają, a ubrania same wędrują do pralki. Nie chcę wychować mojego syna kolejnego mężczyznę z "syndromem pościelonego łóżeczka".

Więcej o: