Justyna Steczkowska pochodzi z rodziny wielodzietnej, gdzie mocno pielęgnowało się rodzinne wartości. Nic dziwnego - wokalistka ma aż ośmioro rodzeństwa, a sama urodziła się jako czwarte dziecko Danuty i Stanisława Steczkowskich. Starsza siostra Justyny, niedawno wydała książkę, a do wydania jej namawiał ją sam ojciec. W biografii ujawniła kulisy rodzinnych dramatów i skrywane tajemnice, które dopiero po publikacji dzieła, ujrzały światło dzienne.
Agata Steczkowska ujawniła, że jej rodzice poznali się w kościele. Matka śpiewała w kościelnym chórze, a ojciec był księdzem. Kiedy mężczyzna się zakochał, mocno zastanawiał się nad porzuceniem kapłaństwa i w końcu zdecydował się zrzucić sutannę.
Co ciekawe, Stanisław Steczkowski nie mógł wziąć ślubu kościelnego aż przez 32 lata. Zrobił to dopiero 3 lata przed śmiercią. "To ja jestem dzieckiem księdza. Moje siostry i bracia urodzili się, kiedy tata już nie był duchownym. Od Jacka w dół, czyli ośmioro mojego rodzeństwa, które urodziło się po mnie, wszyscy byli już zarejestrowani jako dzieci Danuty i Stanisława Steczkowskich. Mnie po urodzeniu zapisano jako dziecko Danuty Wyżkiewicz. Nigdy się tym nie przejmowałam. Cieszę się, że jestem dzieckiem księdza, bo to znaczy, że mój ojciec szukał głębokiej duchowości" - mówiła siostra piosenkarki w wywiadzie dla TVP, która przyznała, że to właśnie ojciec namawiał ją do wydania publikacji.
Mój tato [...] namawiał mnie, żebym wydała książkę o historii naszego rodu. Mówił, że cieszyłby się, gdyby dożył dni, kiedy ta książka się ukaże. Powiedziałam mu wtedy, że najbardziej podoba mi się historia miłości moich rodziców. Napisz tak, jak było naprawdę
- mówiła we wspomnianej rozmowie.
Niedawno opisywaliśmy na naszym portalu historię Katarzyny Wójcik, która jest córką księdza, choć w akcie urodzenia tego nie odnotowano. Kiedy jej matka związała się z duchownym, ten obiecywał, że porzuci dla niej kapłaństwo i założą rodzinę. Tak się jednak nie stało, bo miał za mało odwagi. Gdy w dzieciństwie już spotykała się ze swoim ojcem, nazywała go "wujkiem". Dopiero w wieku 26 lat po raz pierwszy zwróciła się do niego "tato".
Kobieta mówiła wówczas, że jej wyznanie nie ma na celu krytykowania Kościoła, jako całej instytucji, bo są w niej także dobrzy i uczciwi ludzie, jednak uważa, że "naszym zadaniem jest dostrzeganie każdej sytuacji, w której dziecku dzieje się krzywda, w której łamane jest jego prawo, bo w końcu podstawowym przykazaniem wiary chrześcijańskiej jest przykazanie miłości".