Z mężem zarabiamy 9 tys., a córka chce studiować w stolicy. Patrzę na ceny pokojów i płaczę

Córka Mileny jest tegoroczną maturzystką. Dziewczyna marzy o studiach w Warszawie, ale pojawił się pewien problem. "Gdy zobaczyłam, jakie są to kwoty, popłakałam się. Liczyłam, że to może być nawet 1000 zł, ale 1500 zł albo 2000 zł? Nie stać nas na to" - twierdzi zrozpaczona matka.

Egzaminy maturalne tegoroczni maturzyści mają już za sobą. Przed nimi perspektywa wyjątkowo długich wakacji, ale też niezwykle ważny czas, w którym będą musieli podjąć ostateczną decyzję w kwestii dalszej edukacji. Centralna Komisja Edukacyjna udostępni wyniki matur we wtorek 9 lipca o godzinie 8:30. Liczba punktów utrzymanych z danego egzaminu wpłynie na to, czy uczeń dostanie się na wymarzone studia.

Ceny pokojów stale rosną

Okazuje się jednak, że wyniki z matury nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na wybór danego kierunku studiów. W przypadku wielu osób kontynuacja edukacji wiąże się z przeprowadzką do innego miasta, a to generuje niemałe koszty. Ceny nieruchomości stale rosną, a właściciele windują potencjalnym najemcom i tak już bardzo wysokie kwoty. Obecnie ceny pokojów w Warszawie wahają się od 1300 zł (z opłatami) do nawet 2000 zł. Wszystko zależy od standardu, metrażu oraz lokalizacji. Mimo tak dużych kosztów, chętnych na wynajem jednak nie brakuje. Nasza czytelniczka, pani Milena, przyznała, że jej córka zamierza aplikować na studia w Warszawie. Niestety, gdy kobieta spojrzała na aktualne ceny pokojów, była w szoku.

Zobacz wideo Małgorzata Rozenek-Majdan widziała pieniądze ze swojej komunii. Wspomina też, jak zgorszyła nauczycielkę na maturze swoją miniówką

"Nie chcę niszczyć dziecku marzeń, ale mnie na nie nie stać"

Milena ma dwoje dzieci. Jedna córka jest tegoroczną maturzystką, druga chodzi do pierwszej klasy liceum. "Wraz z mężem zarabiamy razem 9 tys. zł. Nie są to kokosy, ale jakoś sobie radzimy. Prawie całe moje zarobki idą na kredyt na dom. Od września córka opowiadała, jak bardzo zależy jej na studiach w Warszawie. Oczywiście edukacja mojego dziecka jest dla mnie bardzo ważna" - zaznaczyła kobieta. Z początkiem maja Milena zaczęła przeglądać facebookowe grupy z ogłoszeniami dotyczącymi wynajmów mieszkań i pokojów. "Gdy zobaczyłam, jakie są to kwoty, popłakałam się. Liczyłam, że to może być nawet 1000 zł, ale 1500 zł albo 2000 zł? Nie stać nas na to. Jeszcze mam z tyłu głowy, iż za dwa lata na studia pójdzie druga córka" - twierdzi. Niestety, do tego dochodzą także koszty związane z utrzymaniem się dziecka w innym mieście. Milena przedyskutowała sprawę z mężem i ustalili, że nie stać ich na takie wydatki. "Zbieramy się do tego, by poprosić córkę, aby poszukała jakiegoś kierunku w rodzinnym mieście. Bardzo mi zależy na przyszłości dzieci. Nie chcę niszczyć im marzeń, ale nie mamy pieniędzy na ich realizację" - podsumowuje zrozpaczona.

Więcej o: