"Mój mąż jest wściekły, ponieważ właśnie urodziłam i odmawiam opieki nad naszym starszym dzieckiem, tylko dlatego, że za kilka dni muszę wrócić do pracy i w pełni przejąć wszystkie obowiązki żony, matki i pracownicy" - zaznacza jedna z kobiet w anonimowym liście. Cała historia została opisana na angielskojęzycznym portalu cafemom.com i chociaż dotyczy kobiety mieszkającej w Stanach Zjednoczonych, można odnieść wrażenie, że cała ta sprawa mogłaby wydarzyć się także w polskim domu. "Wiele świeżo upieczonych mam nie ma wystarczająco dużo czasu, aby skupić się na leczeniu swojego ciała i regeneracji w okresie poporodowym. Jest to ciągły problem, którego nie da się łatwo rozwiązać" - czytamy w artykule.
Dziewięć miesięcy ciąży, potem wyczerpujący poród i do tego jeszcze połóg, który nie jest przyjemnym okresem - wszystko to jest na barkach kobiet. Po powrocie ze szpitala do domu nie mają czasu, aby odpowiednio się zregenerować, odpocząć, bo pojawienie się malucha sprawia, że na to zwyczajnie brakuje już czasu. Dodatkowo wiele z nich musi zająć się także starszymi dziećmi i domem. A mąż i ojciec? Wielu panów pomaga w miarę możliwości, ale cały ciężar domowych obowiązków spada zwykle i tak na kobietę.
Ta mama powiedziała "basta!" i zanim jeszcze zaszła w ciążę, wszystko ustaliła z mężem. Jak sama przyznała w anonimowym liście, doszli oboje do wniosku, że w czasie jej rekonwalescencji po porodzie, główny ciężar opieki nad dziećmi i domem ma wziąć na siebie jej mąż. "Umówiliśmy się, że po porodzie zastosujemy metodę 5-5-5, czyli pięć dni w łóżku, pięć dni na łóżku i pięć dni w pobliżu łóżka. Jednak teraz jest na mnie zły, ponieważ nie pomagam mu w opiece nad naszym starszym dzieckiem" - zaznacza matka.
"Plan był jasny. Przez pierwsze pięć dni miałam tylko przebywać z córką twarzą w twarz, karmić piersią i odpoczywać. Następne pięć dni miało być ograniczone do siedzenia, karmienia piersią, przytulania się do dziecka, odrabiania lekcji z synem, rozwiązywania krzyżówek itp. Ostatnie pięć dni to głównie odpoczynek, ale dodatkowo też i wykonywanie lekkich prac domowych, składanie prania, zmiana pieluch, tak by nie nadwyrężać mięśni i nie stać dłużej niż 30 minut" - dodaje.
Kobieta dodatkowo również przygotowując się na nowe dziecko, wysprzątała dom, przygotowała posiłki na miesiąc, aby tylko odgrzać i zjeść obiad, jednak okazało się, że największym problemem w tym wszystkim był jej mąż. Dlaczego? Bo cały ciężar prac związanych z domem i dziećmi - spadł na niego. "Nasze dziecko ma kolki, a mój mąż jest tym, który musi wstać z łóżka, chodzić z nią i siedzieć w bujanym fotelu, zmieniać pieluchy i zabierać ją i naszego syna na spacery, aby zaczerpnąć trochę słońca" - wyjaśniła. "Ja trzymam się planu, a on coraz bardziej marudzi" - zaznacza.
Dodatkowo ich starszy syn czuje się zapomniany i odrzucony, bo w domu pojawiło się dziecko i zdecydowana większość uwagi jest kierowana w stronę noworodka. Łatwo nie jest, tym bardziej że jej mąż uważa, że tych obowiązków, które spadły na niego, jest zwyczajnie za dużo. "Dzisiaj przyszedł do mnie z płaczem, mówiąc, że to wszystko to za dużo i nie może tego zrobić sam" - kontynuowała mama dwójki dzieci. "Przypomniałam mu, że zgodził się na to, a ja muszę wrócić do pracy wkrótce po zakończeniu 5-5-5, więc muszę być tak wypoczęta i wyleczona. Mam prawo do odpoczynku i pomogę w domu za osiem dni".
Mama, która zdecydowała się opisać swój problem, zapewne nie spodziewała się tego, co internauci napiszą w komentarzach na jej temat. Okazuje się, że wiele z nich uważa, że jest "leniwą egoistką, która tylko i wyłącznie myśli o swoich potrzebach". "Chociaż zgodził się na to, wszyscy wiemy, że rodzicielstwo jest bardzo wyczerpujące i prawdopodobnie jeszcze niedosypia. Może potrzebować kilku godzin dziennie na drzemkę lub wyjście z domu, by odpocząć. Ty jesteś matką, więc zajmij się dziećmi. Nie zrzucaj wszystkiego na męża" - czytamy w jednym z komentarzy.
I chociaż słów broniących postawy mamy dwójki dzieci, jest znacznie mniej, to i takie się pojawiają. "Ona musi wyzdrowieć, zanim wkrótce wróci do pracy. Mąż jest proszony o opiekę nad synem przez 15 dni. Sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby mąż był chory w łóżku, a żona opiekowała się ich synem. Nikt nie mrugnąłby okiem na matkę opiekującą się synem przez 15 dni, uważając, że to jej obowiązek. Jesteście hipokrytami, pisząc tak o niej" - zaznacza jedna z internautek.