Więcej ciekawych artykułów o dzieciach i dla dzieci znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.
Policjanci szukali Korriny Malinoski od prawie roku, gdy zgłoszono zaginięcie kolejnej osoby - córki kobiety. Po dziewczynce nie było śladu, poza krótkim listem znalezionym na przystanku autobusowym. Mimo że od obu zaginięć minęło ponad 30 lat, sprawa wciąż nie jest rozwiązana.
Annette Sagers zaginęła 4 października 1988 roku. W dniu zniknięcia miała 11 lat, a jedyne co po niej zostało, co kartka na przystanku autobusowym. Notatka napisana ołówkiem miała następującą treść:
Tato, mama wróciła. Muszę z nią odejść. Ucałuj i przytul ode mnie chłopców i siebie. Buziaki, Annette.
Poza tym krótkim liścikiem, nie było nic więcej. Świadkowie zgodnie mówią, że dziewczynka jak zwykle siedziała na przystanku przed Mount Holly Plantation i czekała na szkolny autobus. Towarzyszył jej własny pies. Jednak gdy autobus pojawił się na wspomnianym przystanku, Annette już tam nie było. Jej ojczym zaczął się martwić, gdy nie wróciła ze szkoły. Świadkowie potwierdzają, że była na przystanku, ale nic więcej nie wiadomo. Nikt nie zauważył niczego podejrzanego w dniu zniknięcia 11-latki. Choć bardzo ciekawy jest fakt, że zaginęła niespełna rok po swojej matce. Korrinie.
Korrina Lynne Sagers Malinoski miała 26 lat i była żoną Stephen Malinoski. Miała troje dzieci - najstarsza była dziewczynka, 11-letnia Annette. Korrina urodziła ją, gdy miała 15 lat i nie wiadomo, kto naprawdę był jej ojcem. Z mężem doczekali się też dwóch chłopców, którzy przyznali, że rodzice często się kłócili. Tego pamiętnego wieczoru też - Korrina wyjechała wtedy, aby nieco ochłonąć. Wtedy widziano ją po raz ostatni. O tym, że 26-latka zniknęła, pierwszy dowiedział się jej szef. Korrina pracowała w sklepie w pobliskim miasteczku Summerville. Pracodawca kobiety zdziwił się jej nagłą nieobecnością, zwłaszcza że znalazł jej samochód zaparkowany tuż przy wjeździe na plantację Mount Holly, gdzie pracował Stephen, jej mąż, jako dozorca. Niestety nic więcej nie znaleziono. Choć od obu zaginięć minęło ponad 30 lat, nie wiadomo, co się naprawdę stało. Rodzina zaginionej Korriny nie miała z nią żadnego kontaktu od dnia zaginięcia. Dziwne wydaje się też to, że mogła zabrać tylko córkę, zostawiając chłopców. Co, ciekawe ojciec zrzekł się praw do synów niedługo po zniknięciu dziewczynki i wyjechał na Florydę.