Odcinanie pępowiny za pomocą płomienia to praktyka szeroko stosowana w starożytności w wielu kulturach. Została wyparta przez mechaniczne przerywanie jej za pomocą szczypiec i nożyczek, jednak coraz więcej mam decyduje się na "ognisty rytuał". Jak to przebiega i jaki to ma sens?
Podczas przepalania pępowiny, przy matce i noworodku gromadzą się najbliżsi, by wspólnie przeżywać tę chwilę. Najczęściej pępowinę przepala ojciec dziecka lub starsze rodzeństwo. Jedno jest pewne - ten moment ma w sobie ukrytą magię.
Dziecko połączone pępowiną z łożyskiem, czuje z nim coś w rodzaju więzi - traktuje je jak część własnego ciała. Mechaniczne odcinanie pępowiny sprawi, że malucha błyskawicznie pozbawi się tej więzi. Palenie pępowiny trwa dużo dłużej - nawet do 20 minut, dlatego też dzieci podczas tego rytuału są spokojniejsze, bo "mają czas pożegnać się ze źródłem życia, z którego korzystały w łonie matki". Podczas tego procesu, matki pierwszy raz przystawiają noworodka do piersi i to swoisty moment "przejścia" na pokarm zewnętrzny.
Lekarze nie wskazują żadnych możliwych zagrożeń, które niesie za sobą przepalanie pępowiny, pod warunkiem że cały proces przebiega w sterylnych warunkach. Do palenia pępowiny używa się wyłącznie świec z wosku pszczelego, a samo spalanie pępowiny odbywa się nad pudełkiem, do którego spływa wosk. Proces ten więc nie zagraża dziecku w żaden sposób, a jedynie skraca czas separacji między dzieckiem, a łożyskiem. Co więcej, podczas przepalania pępowiny, do ciała dziecka dociera więcej cennej krwi z łożyska, niż w przypadku mechanicznego przecięcia.