Nie idę z moimi dziećmi na Marsz Niepodległości, bo dla mnie patriotyzm to nie rzucanie kostką w policję

Nie chcę zabierać swoich dzieci na Marsz Niepodległości. Ale nie dlatego, że nie szanuję niepodległości naszego kraju, czy krwi, którą przelali za nią nasi przodkowie. Nie chcę iść tam z nimi, bo nie chcę im musieć tłumaczyć, dlaczego pan rzuca kostką brukową w policję i co znaczy CHWDP.

"Dzisiaj to może nie jedź lepiej do centrum" albo "po szkole od razu do metra i do domu". Nie raz słyszałam od mamy taki tekst. Od urodzenia mieszkam w Warszawie, szkołę miałam w sercu śródmieścia, więc kwestie zachowania środków bezpieczeństwa podczas masowych zgromadzeń nie były mi obce. W środę przyjeżdżali niezadowoleni górnicy, którzy rzucali kamieniami w okna, a w piątek główną arterię blokował Andrzej Lepper z rolnikami. Jednak 11 listopada mama nigdy nie kazała mi na siebie uważać. Wywieszałam flagę. Szliśmy z rodziną na spacer. Oglądaliśmy zmianę warty, a potem "Nagą broń", ale nigdy nie trzeba było sobie tak planować czasu, aby trzymać się z dala od centrum. 

Wiadomości z kraju i ze świata przeczytasz na Gazeta.pl  >>

Dzisiaj sama jestem matką i często myślę o tym, jakie wartości chcę przekazać moim dzieciom. Chciałabym, aby wiedziały, czym jest patriotyzm, ale nie w formie, jaką serwują nam co roku organizatorzy Marszu Niepodległości. Za żadne skarby nie poszłabym z dzieckiem (ani sama) na Marsz, choć organizatorzy niezmiennie podsumowują słowami: sukces medialny albo sukces frekwencyjny. 

Marsz Niepodległości. 2021 r.Marsz Niepodległości. 2021 r. Fot. Martyna Niećko / Agencja Wyborcza.pl

Nie wezmę dzieci na Marsz Niepodległości

Z narracji organizatorów Marszu wynika, jakoby była to jedyna właściwa opcja uczczenia niepodległości naszego kraju. Tymczasem przecież, przed 2010 rokiem, czyli przed pierwszym Marszem (o czym zresztą sami piszą na swojej stronie), w całym kraju odbywały się podobne, ale mniejsze wydarzenia. Aby ujednolić obchody 11 listopada i świętować je z większą pompą, zaproponowano formułę - jeden pochód dla wszystkich w stolicy. Jak pokazały kolejne lata, pomysł się nie sprawdził. Abstrahując od tego, kto jest temu winny, wydarzenie to generuje tak duży ładunek przemocy, agresji i nienawiści, że rozmija się z moim rozumieniem Święta Niepodległości. 

Dlatego nie wybiorę się tam z dziećmi. Podminowany tłum, maszerujący w poczuciu, że zaraz może dojść do jakiejś rozróby, nie jest ani miejscem dla nich, ani dla mnie. Nie chcę, aby musiały słuchać ksenofobicznych, rasistowskich i faszystowskich haseł. Nie chcę, aby były świadkami agresji czy niszczenia mienia. Nie chcę nerwowo rozglądać się, czy zaraz ktoś nie zacznie obrażać policjantów, czy demolować squotów - nie takiej wolności chcę ich nauczyć.

Zresztą nie jestem pewna, czy nawet jeśli Marsz Niepodległości byłby - jak przekonują organizatorzy - spokojnym i godnym pochodem dumnych patriotów, to byśmy tam poszli. Są lepsze sposoby na naukę  patriotyzmu niż spacer z flagą w tłumie ludzi.

Zobacz wideo Marsz Niepodległości 2021. Race na moście Poniatowskiego

Jak uczyć dzieci o niepodległości

Moja córka kilka dni temu wróciła uradowana z przedszkola, nucąc pod nosem nową piosenkę, której się uczyli - "o nieśmiałości". Rzadko jest to temat dziecięcych piosenek, więc zainteresowana poprosiłam, aby zaśpiewała więcej. Gdy usłyszałam fragmenty o "biało-czerwonej powiewającej fladze" i "naszym godle", wiedziałam już, że nie o nieśmiałość chodzi, a niepodległość.

Dlatego wzniosłe pieśni, wzniosłe pojęcia, choć ważne, zostawiam na późnej. Zresztą mnie samej w czasach podstawówki śpiewanie o strzeleckiej brygadzie (a w moim wykonaniu strzelcu-akrobacie, co wydawało mi się wówczas zasadniejsze), nie zaszczepiło we mnie jakiejś wielkiej miłości do ojczyzny. Zresztą czy trzeba ją kochać? Mając skończone 30 lat, powiem, że niekoniecznie trzeba, ale bardzo jest dla mnie ważne, aby ją szanować. Dlatego najważniejsze jest dla mnie, aby moje dzieci wychowywać na świadomych praw i obowiązków obywateli. 

Rysunek dziecka z okazji 11 listopadaRysunek dziecka z okazji 11 listopada Archiwum prywatne

Nie pójdę z dziećmi na Marsz, ale...

Moja mama-nauczycielka nauczyła mnie, że nie ma zbyt trudnych treści dla dzieci, ale trzeba dostosować sposób nauki do ich możliwości. Cieszę się więc, że moje dziecko robiło w przedszkolu z bibuły żółte i czerwone kuleczki - aby wyklejać flagę Warszawy. Uśmiecham się, gdy opowiada mi, jak wygląda flaga Polski. 11 listopada razem możemy wywiesić ją przed domem albo zrobić biało-czerwony kotylion, ale nie pójdziemy na Marsz.

Zamiast tego za każdym razem, gdy jadę autobusem, nawet jeden przystanek na mało uczęszczanej linii, kupuję bilet. Płacę za parkowanie w strefie płatnego parkowania. Bo chcę, aby moje dzieci wiedziały, że te pieniądze idą potem (a przynajmniej powinny iść) na polepszenie jakości dróg i komunikacji wszystkich. Nie pójdę na Marsz, ale podniosę czyjś papierek z trawnika i wyrzucę go do kosza. Póki co, zamiast "Pierwszej brygady", uczę je, jak segregować śmieci; zabieram je ze sobą wybory, zamiast wymagać, by 4-latka wiedziała, czym jest demokracja. Nie pójdę z dziećmi na Marsz, ale poszłam z nimi na dzielnicowy Protest Kobiet, bo chciałam, by wiedziały, że tylko kobieta może decydować o swoim ciele. 

Flaga, zrobiona w przedszkolu przez moją córkę, zdobi teraz nasz przedpokójFlaga, zrobiona w przedszkolu przez moją córkę, zdobi teraz nasz przedpokój Archiwum prywatne

Ja nie pójdę z dziećmi na Marsz Niepodległości. Niech idzie ktoś, ktoś uważa to za niezbędny element wychowania jego dzieci. Nie wątpię, że można przeżyć tam wzniosłe i piękne chwile. Nie mam z tym problemu. Mam za to problem z nienawiścią, agresją, wandalizmem, które to wydarzenie nadal generuje. Pal sześć, że nie mogę wtedy jechać do centrum. Pewnych okolic unikałam też, jak przyjeżdżali wkurzeni górnicy i rolnicy. Denerwuje mnie, że przez takie wydarzenia patriotyzm zaczyna się nowemu pokoleniu kojarzyć się z ksenofobią, nacjonalizmem czy ewentualnie z nieaktualnymi i dyskryminującymi podręcznikami. Pytanie, czy tego właśnie chcemy nauczyć swoje dzieci. Ja nie. Mam nadzieję, że nie jestem w tym sama. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA