Karolina Gruszka: Jest grupa dzieci, które są wrzucane do świata filmu, żeby zaspokoić ambicje rodziców

Karolina Gruszka już jako dziecko stawiała pierwsze kroki przed kamerą. W rozmowie z eDziecko.pl opowiedziała o swoich doświadczeniach z tamtych lat i o tym, jak teraz pracowało jej się z młodymi aktorami na planie filmu "Za duży na bajki". - Praca z dziećmi jest zawsze wyzwaniem dla dojrzałych aktorów - twierdzi.

Klaudia Kolasa, eDziecko.pl: W filmie "Za duży na bajki" wcielasz się w rolę matki głównego bohatera – Waldka. Widzowie od razu zauważają jej nadopiekuńczość. Jak wyglądała twoja współpraca z Maćkiem poza kamerami?

Karolina Gruszka: Maciek jest niezwykle dojrzałym chłopakiem. Mimo tego, że to był jego debiut filmowy, wystarczyło kilka dni, żeby świetnie zorientował się w zasadach panujących na planie. Rozumiał je i czuł się jak ryba w wodzie. Moim zdaniem ewidentnie ma aktorski talent. Pod tym względem nie trzeba było się nim opiekować. Bardzo szybko stał się dla mnie równym partnerem. Poza tym uwiódł nas wszystkich swoim wdziękiem. To bardzo ciepły i otwarty chłopak. Zakumplował się z całą ekipą. Praca z nim była ogromną przyjemnością. Potrafił improwizować, proponować swoje rozwiązania i nam podsuwać pomysły. Niezwykle kreatywny chłopak.

Materiał reklamowyMateriał reklamowy ' Za duży na bajki'

Relacja matki chorej na raka z dzieckiem to nie jest łatwy temat.

Jako dorośli twórcy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że poruszamy tematy, które są trudne. Szczególnie dla dzieci. Jednak nie mieliśmy poczucia, że naruszamy jakiekolwiek granice. Bardzo na to uważaliśmy. Z Maćkiem nie musieliśmy mieć szeregu spotkań, żeby oswajać się z tematem. Jego otwartość bardzo dużo ułatwiła. To chłopak, który potrafi pracować ze swoimi emocjami, co zresztą obserwowaliśmy na planie z ogromnym zaskoczeniem i szacunkiem.

Czy było coś, co sprawiło wam wyzwanie podczas pracy z dziećmi?

Praca z dziećmi zawsze jest wyzwaniem dla dojrzałych aktorów. Wszyscy młodzi aktorzy, którzy pracowali przy produkcji filmu "Za duży na bajki" mieli w sobie ogromny wdzięk i spontaniczność, o który nam teraz już trudno ze względu na warsztat i doświadczenie. Wyzwaniem zawsze jest to, jak przy nich grać, żeby to było wiarygodne. Wejście w ich energię jest bardzo ciekawe.

Kiedy myślę o najmłodszych aktorach na planie filmowym, wyobrażam sobie, że ciężko jest im zachować skupienie. W końcu dzieci mają tyle energii, że bardzo łatwo się nudzą i rozpraszają. Mieliście na to jakiś sposób?

Baliśmy się o to przed rozpoczęciem zdjęć. Niewiele wiedzieliśmy o Maćku. Nie wiedzieliśmy, czy poradzi sobie z dwunastogodzinnym planem zdjęciowym, kiedy cały czas trzeba utrzymywać skupienie i dyscyplinę. Okazało się, że stanął na wysokości zadania. Pomimo tego, że bywało trudno, nie zdarzyło się, żeby powiedział, że nie ma siły. Oczywiście czasem widzieliśmy, że jest już zmęczony, ale padało "KAMERA-AKCJA" i zamieniał się w profesjonalistę.

Materiał reklamowyMateriał reklamowy 'Za duży na bajki'

Sama stawiałaś pierwsze kroki przed kamerą jako dziecko. Pamiętasz ten czas?

Oczywiście. Wspominam to bardzo dobrze. Miałam szczęście, że trafiłam na plan z tak wspaniałymi ludźmi, którzy o mnie dbali. My tak samo staraliśmy się dbać o naszych młodych aktorów. To ważne, bo aktorstwo to zawód, który wymaga dyspozycyjności. Dorośli powinni być wyrozumiali w stosunku do dzieci, które mają prawo czuć się zmęczone. Powinni dbać o emocje dziecka. Ja akurat trafiłam na plan "Bożej Podszewki" do Izabelli Cywińskiej. Opowiadaliśmy o czasach wojennych, te tematy były bardzo trudne, a mimo to czułam się bezpiecznie na tym planie. Niewątpliwie było to na tyle pozytywne i piękne doświadczenie, że postanowiłam pójść w kierunku aktorstwa.

Miałaś swojego mentora?

Na pewno mentorką była Izabella Cywińska, ale też aktorzy, którzy tam grali. To byli najlepsi aktorzy do podpatrywania, czyli Danusia Stenka, Andrzej Grabowski, Adam Ferency, Janusz Michałowski i Agnieszka Krukówna. Nie zdołam wszystkich wymienić, ale to byli naprawdę bardzo świadomi i poważnie traktujący ten zawód aktorzy. W związku z tym miałam szansę zobaczyć, że w tym zawodzie może chodzić o coś więcej.

Pewnie nie było łatwo pogodzić pracy na planie ze szkołą?

Zawsze byłam dobrą uczennicą, więc udawało mi się szybko nadrabiać zaległości związane z nieobecnościami. Moi rodzice bardzo zachowawczo podchodzili do tych moich filmowych przygód. Nie należeli do tych, którzy pchają dzieci w stronę aktorstwa. Wręcz przeciwnie. Po dziesięć razy upewniali się, czy na pewno chcę to robić, bo może jednak lepiej było zrezygnować. Ta ich ostrożność sprawiała, że bardzo pilnowali szkolnych spraw. Przez cały okres szkolny, ja lubiłam się uczyć samodzielnie. Przerabiać materiał w domu. Takie domowe nauczanie. Ono mi bardzo pasowało.

Materiał reklamowyMateriał reklamowy 'Za duży na bajki'

Wspomniałaś o postawie swoich rodziców. Z perspektywy czasu myślisz, że jak rodzice mogą wspierać dzieci, które chcą spróbować swoich sił w aktorstwie?

Nie można niczego robić na siłę. Pracując w aktorstwie od wielu lat, widzę, że jest grupa dzieci, które są wrzucane w ten świat filmowy, żeby zaspokoić ambicje rodziców. Na planie można to wyczuć, bo dzieciom jest dużo trudniej. To nie ma najmniejszego sensu. Żeby funkcjonować w czasie nagrań, dziecko musi tego bardzo mocno chcieć.

Jeżeli ma się taki egzemplarz w domu, to powinno się dużo rozmawiać na temat samopoczucia na planie. Byłabym też za tym, żeby uczestniczyć w nagraniach, przynajmniej początkowo. Czasem rodzice po prostu przywożą dziecko na plan i oddają je osobie, która się nim opiekuje. Ja jednak starałabym się kontrolować trochę ten proces.

Ty wytrwałaś w tym zawodzie do dziś, nie zniechęciły cię długie godziny pracy.

Odkąd nauczyłam się czytać, miałam skłonności do aktorstwa. Uczyłam się wierszy na pamięć, żeby je recytować. Miałam od małego potrzebę, żeby wyrażać siebie poprzez teatr. Później trafiłam do ludzi, którzy grali z pasją, a to bardzo zaraźliwe. Jak wirus, który zostaje z tobą na zawsze. Nie miałam poczucia znużenia. Nie płakałam, że chcę już być w domu. Płakałam, kiedy plan się kończył i po wielomiesięcznej pracy trzeba było się rozstać. Zresztą to do tej pory jedna z trudniejszych części tego zawodu.

Jak wyglądał ostatni dzień na planie filmu "Za duży na bajki"?

Wszystkim było przykro już kilka dni wcześniej. Maciek chodził, przytulał każdego i mówił, że będzie tęsknił. Wygrażał się, jaką to mowę przygotuje na premierę. Staraliśmy się przekierować całą jego uwagę właśnie na fakt, że czeka nas okres związany z premierą i wtedy się spotkamy, zobaczymy efekty naszej pracy. Zresztą Maćkowi bardzo podobała się praca na planie i myślę, że jeszcze będzie coś robił w tym kierunku, bo ewidentnie ma talent.

Materiał reklamowyMateriał reklamowy 'Za duży na bajki'

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.