"Popychali się, wyrywali sobie portfel. Ich syn stał obok. Bałam się do nich podejść"

Joanna Biszewska
- Żyjemy w kulturze bierności czy ignorancji przemocy. To też pokazują badania. Bardzo mało osób reaguje na przemoc, która się dzieje w ich najbliższym otoczeniu. Najczęściej dlatego, że nie wiedzą, jak to zrobić - o tym jak pomóc ludziom, którzy doświadczają przemocy, mówi Joanna Gzyra-Iskandar, rzeczniczka Fundacji Centrum Praw Kobiet.

Przemoc dotyka kobiety na całym świecie. Niezależnie od statusu społecznego, wykształcenia czy wyznania. I ma różne formy. Dlatego też w 1999 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych ustanowiła 25 listopada Międzynarodowym Dniem na Rzecz Eliminacji Przemocy wobec Kobiet. Jako Gazeta.pl i Plotek.pl wspieramy tych, którzy potrzebują wsparcia, a także nagłaśniamy przypadki przemocy wobec kobiet. Jak co roku 25 listopada przypominamy o tym problemie i pokazujemy, jak różne może mieć oblicza.

Joanna Biszewska: Kiedyś w Toruniu widziałam, jak dorośli wyzywali się, popychali, wyrywali sobie portfel. Byli bardzo agresywni. Ich dziecko stało obok i się temu przyglądało. Bałam się do nich podejść. Obserwowałam dziecko, czy nic mu się nie stanie. Obiecałam sobie, że następnym razem, kiedy będę świadkiem takiej sytuacji, zareaguję. Ale jak mam poradzić sobie ze swoim strachem?

Joanna Gzyra-Iskandar z Fundacji Centrum Praw Kobiet: - Jest taka zasada w ratownictwie, że ratownik musi myśleć w pierwszej kolejności o własnym bezpieczeństwie. Potem działać. Niestety, dość powszechnym przekonaniem jest myślenie, że przemoc to sprawa prywatna, że to, co się dzieje w czyimś domu, to nie jest moja sprawa.

To jest nasza sprawa.

Przemoc to przestępstwo, dlatego do osób, które przemocy doświadczają, trzeba wyciągnąć rękę, udzielić im wsparcia, żeby mogły wyrwać się z tej matni. Powinniśmy czuć odpowiedzialność za te osoby, które są wokół nas i doświadczają przemocy. Żeby zło urosło w siłę, wystarczy czyjaś obojętność. Dlatego to jest takie ważne, żeby złu i przemocy przeciwdziałać. Jeżeli jesteśmy w bezpiecznej sytuacji dla siebie, powinniśmy reagować i wspierać.

'Jeżeli mamy sygnały, że ktoś w naszym otoczeniu doświadcza przemocy, możemy spróbować z tą osobą porozmawiać na osobności. Spotykając sąsiadkę w drodze na zakupy, czy na klatce schodowej powiedzieć jej, że słyszymy, co się w jej domu dzieje, że chcielibyśmy zapytać, czy czuje się bezpiecznie, czy możemy jakoś pomóc, wesprzeć''Jeżeli mamy sygnały, że ktoś w naszym otoczeniu doświadcza przemocy, możemy spróbować z tą osobą porozmawiać na osobności. Spotykając sąsiadkę w drodze na zakupy, czy na klatce schodowej powiedzieć jej, że słyszymy, co się w jej domu dzieje, że chcielibyśmy zapytać, czy czuje się bezpiecznie, czy możemy jakoś pomóc, wesprzeć' Fot. Rafa? Mielnik / Agencja Wyborcza.pl

My chcemy pomagać, chcemy reagować, ale bardzo często brakuje nam odwagi.

Jeżeli nie mamy w sobie gotowości czy odwagi, żeby wejść w środek przemocowej sytuacji i komuś powiedzieć, że to widać, że to słychać, to myślę, że możemy wypróbowywać inne, mniej bezpośrednie metody. Możemy zwrócić się do Ośrodka Pomocy Społecznej. Powiedzieć, że znamy, obserwujemy rodzinę, w której jest problem przemocy, poprosić o interwencję.

Od kiedy zaczęła się pandemia, dzwoni do nas, do Centrum Praw Kobiet, coraz więcej ludzi, którzy są świadkami przemocy. Pytają, co mogą zrobić, jak pomóc swoim sąsiadkom czy koleżankom z pracy, bo słyszą, że coś złego się u nich dzieje.

A jeśli jesteśmy świadkiem przemocy na ulicy, nie znamy ludzi? Ale widzimy, że czymś rzucają, krzyczą, biją się.

Nie musimy sami interweniować, ale powinniśmy zadzwonić na policję. I wymóc natychmiastową i pilną reakcję.

Co jeszcze możemy robić?

Jeżeli mamy sygnały, że ktoś w naszym otoczeniu doświadcza przemocy, możemy spróbować z tą osobą porozmawiać na osobności. Spotykając sąsiadkę w drodze na zakupy czy na klatce schodowej powiedzieć jej, że słyszymy, co się w jej domu dzieje, że chcielibyśmy zapytać, czy czuje się bezpiecznie, czy możemy jakoś pomóc, wesprzeć.

I albo usłyszmy, żebyśmy nie wtrącali się w nie swoje sprawy, albo to, że nam się coś wydaje, bo wszystko jest w porządku.

Reakcja osoby, która doświadcza przemocy, bardzo często jest taka, że chce ukryć to, co się z nią dzieje. Ofiary przemocy bardzo wstydzą się tego, że są ofiarami. Powinniśmy być przygotowani na to, że za pierwszym razem nasza chęć pomocy może zostać odrzucona. Nie powinniśmy się tym zrażać.

Tylko próbować jeszcze raz?

Nie chodzi o to, żeby się narzucać, ale żeby zapewnić, że gdyby ktoś potrzebował naszej pomocy, to może się do nas zwrócić. Wiem, że wyciągnięcie ręki, samo zagadanie może być pomocne, bo taka osoba po prostu poczuje, że nie jest sama. Poczuje, że ktoś stoi po jej stronie, że jej ufa.

Potrzeba sporo odwagi, empatii i umiejętności nawiązywania kontaktu z drugim człowiekiem, aby zaczepić kogoś na klatce schodowej i zaoferować swoją pomoc. Powiedzieć: "Wiem, że cierpisz, chcę ci jakoś pomóc". Szkoda, że nie mieliśmy okazji, żeby nauczyć się, np. w szkole jak mówić do człowieka, który doświadcza przemocy.

Rzeczywiście nie jesteśmy tego uczeni. Raczej żyjemy w kulturze bierności czy ignorancji przemocy. To też pokazują badania. Bardzo mało osób reaguje na przemoc, która się dzieje w ich najbliższym otoczeniu. Najczęściej dlatego, że nie wiedzą, jak to zrobić.

To jak to robić, jak mówić, żeby kogoś nie przestraszyć?

Sformułowanie: "Ja wiem, że mąż panią bije", będzie za mocne. Można próbować delikatniej: "Słyszałam ostatnio u państwa krzyki. Czy nic się pani nie stało? Czy potrzebuje pani pomocy?".

Chodzi o to, aby próbować z człowiekiem, który doświadcza przemocy budować więź. Aby taka osoba nam zaufała. Sprawcy przemocy działają tak, że ofiary boją się mówić o swojej sytuacji, często są przez swoich sprawców przekonywane, że nikt im nie uwierzy. A to jest nieprawda. Coraz więcej osób zyskuje świadomość, że nie powinny pozostawać bierne i że mogą pewne rzeczy zrobić.

My na pewno możemy uwrażliwić się i postarać się reagować. Żeby nie przechodzić obojętnie.

W porozumieniu ze Strajkiem Kobiet prowadzimy cykl szkoleń "Koleżanki Sąsiadki". To są szkolenia dla aktywistek z całego kraju, podczas których uczymy o przemocy, o tym, jak rozpoznawać przemoc i co można z nią zrobić, budujemy sieć "latarniczek". W naszym przedsięwzięciu bierze na razie udział 150 osób. Mamy nadzieję, że jeżeli uda nam się to dobrze zrealizować, to będziemy mogły jeszcze dalej iść z tą wiedzą. Po to, żeby przebijać się przez ścianę, zmowę milczenia, bierność, ignorancję. Po to, aby sprawcy przemocy nie czuli się bezkarni, żeby wiedzieli, że wokół są ludzie, którzy staną po stronie ich ofiary.

Kilka dni temu rozmawiałam z Sylwią Zarzycka, prezeską fundacji Między Niebem a Ziemią, która pomaga matkom i ich terminalnie chorym dzieciom. Mówiła o tym, że matki bardzo chorych dzieci, które nie mają dostępu do internetu, nie potrafią poruszać się w sieci, mieszkają w trudnych i ubogich warunkach na wsiach, nie mają nawet pojęcia, że istnieją fundacje, które mogą pomóc. Podejrzewam, że z ofiarami przemocy jest bardzo podobnie. Nie mogą wyzwolić się od przemocy, bo nawet nie wiedzą, jak to zrobić i do kogo się udać.

Jest jeszcze jeden problem z tym związany. Kobiecie, która doświadcza przemocy, bardzo trudno jest przyznać się do tego, że jest ofiarą przemocy i powinna szukać pomocy. Bardzo trudno jest jej uświadomić sobie, że nie zasługuje na to, co ją spotyka, że to, co dzieje się w jej życiu jest pogwałceniem jej praw, jest przestępstwem i że powinna szukać ludzi, którzy są w stanie jej pomóc.

Przyznanie się przed samą sobą do tego, że jest się w sytuacji opresji to najtrudniejszy etap wychodzenia z przemocy. Kiedy kobieta powie: "Jestem ofiarą, potrzebuję pomocy", wówczas będzie jej łatwiej. Być może sama wykona pierwszy krok. Kiedy zacznie szukać, ma już większe szanse na pomoc.

14.04.2020 Poznań , ulica Grodziska . Plakat 'Bił aż zabił', dotyczący przemocy domowej . Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl14.04.2020 Poznań , ulica Grodziska . Plakat 'Bił aż zabił', dotyczący przemocy domowej . Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl

Kto jej pomoże?

Państwo jest zobowiązane do udzielania pomocy kobietom, które doświadczają przemocy, ale to my pomagamy kilku tysiącom kobiet rocznie w trybie bezpośrednim, to my prowadzimy dwa schroniska dla kobiet doświadczających przemocy, robimy kampanie społeczne, podejmujemy różne współprace, żeby jak najwięcej osób wiedziało o tym, że jesteśmy i że można się do nas zwrócić o pomoc.

Całodobowy, ogólnopolski telefon interwencyjny Centrum Praw Kobiet: 600-07-07-17.

Centrum Praw Kobiet od ponad 25 lat przeciwdziała wszelkim formom przemocy i dyskryminacji kobiet w życiu prywatnym, publicznym i zawodowym. Ze strony Centrum Praw Kobiet: "W Polsce tylko co trzeci przypadek przemocy domowej jest zgłaszany służbom. 70 proc. spraw o stosowanie przemocy domowej jest umarzanych na szczeblu prokuratury. Nie jest znana liczby spraw, w których odmówiono wszczęcia postępowania. Kiedy już sprawa trafi do sądu, sprawcy otrzymują niskie wyroki, a większość kar (80-90 proc) jest orzekana w zawieszeniu. Problem leży w słabościach systemu ochrony kobiet przed przemocą, w tym braku kompleksowych narzędzi szacowania ryzyka i procedur postępowania w sprawach, gdy ryzyko eskalacji przemocy lub zabójstwa jest wysokie.

Co zrobić jeśli jesteś świadkiem przemocy?

1. Jeśli czujesz, że czyjeś bezpieczeństwo jest zagrożone, wezwij policję.

112 - ogólny numer alarmowy. Pracownik numeru przekieruje twoje zgłoszenie do odpowiednich służb ratunkowych - policji, straży pożarnej lub pogotowia ratunkowego,

997 - numer alarmowy policji. Zadzwonisz do najbliższej jednostki.

Numery alarmowe 112 i 997 są czynne całą dobę.

Gdy policja przyjedzie, w zależności od sytuacji, może zatrzymać osobę, która stosuje przemoc, zabezpieczyć ślady i dowody przestępstwa, rozpocząć procedurę "Niebieskiej Karty".

2. Zadzwoń na Niebieską Linię: 800 120 002 (numer aktywny od poniedziałku do soboty od 8.00 do 22.00, w niedzielę i święta od 8.00 do 16.00)

Konsultanci odpowiedzą na twoje pytania, powiedzą, jak możesz pomóc ofierze przemocy w rodzinie, jak reagować na przemoc oraz wskażą miejsca i formy pomocy w twojej najbliższej okolicy.

3. Powiadom Ośrodek Pomocy Społecznej

Jeśli jesteś świadkiem przemocy w rodzinie albo podejrzewasz, że ktoś jej doświadcza, powiadom o tym Ośrodek Pomocy Społecznej w twojej gminie. Jak to zrobić?

Idź lub zadzwoń do Ośrodka Pomocy Społecznej. Ośrodek Pomocy Społecznej może wysłać pracownika, aby odwiedził rodzinę i przeprowadził wywiad środowiskowy.

Ośrodek Pomocy Społecznej znajdziesz na stronie urzędu miasta w twojej gminie. Możesz również wpisać w wyszukiwarkę internetową słowa "Ośrodek Pomocy Społecznej + nazwa miasta", na przykład: Ośrodek Pomocy Społecznej Stargard Szczeciński.

4. Poinformuj sąd rodzinny - zrób to, wtedy, gdy ofiarą przemocy jest dziecko

Musisz przygotować zawiadomienie. Nie ma potrzeby użycia wzoru, napisz je samodzielnie. Zawiadomienie możesz też złożyć ustnie. Idź do sądu rodzinnego i porozmawiaj z pracownikiem.

W zawiadomieniu opisz sytuację dziecka, podaj jego dane – adres zamieszkania oraz imię i nazwisko – jeżeli je znasz. Złóż zawiadomienie do sądu rodzinnego.

Kontakt do najbliższego sądu rodzinnego znajdziesz na stronie internetowej. Wpisz: www. nazwa miasta bez polskich liter.sr.gov.pl (na przykład www.gliwice.sr.gov.pl

(Za stroną www.gov.pl: "Sprawdź, co zrobić, jeśli jesteś świadkiem przemocy w rodzinie")

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.