"Świadoma mama" Małgorzaty Rozenek-Majdan to poradnik dla wszystkich matek i ojców. Sama, oczekując wymarzonego syna, dzieli się z kobietami swoimi problemami, lękami i radościami. Bezkompromisowo i bez tabu opowiada w tych rozmowach o sobie, nieudanych próbach in vitro, radzeniu sobie z traumą utraty, ale także o walce i szczęściu. Poniżej rozmowa autorki z Moniką Dąbrowską-Molendą, doktorem dietetyki.
Monika Dąbrowska-Molenda*: Oczywiście. Bo to, co jemy, oddziałuje na nasz organizm, odporność i mechanizmy regeneracyjne. Odpowiednia dieta to nie tylko warunek zdrowia i dobrego samopoczucia, ale także znaczący czynnik wpływający na płodność. Dlatego tak ważne jest dobre odżywianie matki i ojca, zanim zaczniemy starać się o potomstwo. Zdolność do poczęcia dziecka zależy od wielu czynników. Na płodność kobiety i mężczyzny wpływają nie tylko wiek czy stan zdrowia, ale również styl życia oraz sposób odżywiania.
Przyczyną niepłodności u kobiet są zwykle zaburzenia hormonalne i nieprawidłowości w pracy jajników, jajowodów czy macicy, a w przypadku mężczyzn – choroby ogólnoustrojowe i metaboliczne, takie jak zaburzenia układu krążenia, cukrzyca, przewlekłe zapalenie nerek, choroby jąder czy zaburzenia w rozwoju plemników. Na płodność wpływają też inne czynniki, związane ze stylem życia i sposobem odżywiania. Dzięki diecie można walczyć ze schorzeniami, które obniżają płodność. Wiele składników naszego pożywienia wpływa na jakość komórek jajowych i plemników. Poprzez odpowiedni wybór produktów można poprawić ewentualne niedobory żywieniowe oraz wykluczyć te, które mogą utrudniać zapłodnienie. Szczególną uwagę w okresie przygotowywania się do ciąży należy zwrócić na odpowiednią podaż witamin. Oprócz kwasu foliowego i innych witamin z grupy B ważną rolę odgrywają te o działaniu przeciwutleniającym (C, D3, E, A), ponieważ działając hamująco na reakcje wolnorodnikowe, zabezpieczają przed rozwojem stanów zapalnych i podnoszą odporność organizmu. Ważnym składnikiem diety wzmagającej płodność są zdrowe tłuszcze, bogate w niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe. Absolutnie obowiązkowym składnikiem diety każdej przyszłej mamy, która troszczy się o zdrowie swoje i dziecka, są kwasy omega-3. Badania naukowe potwierdziły, że pożywienie bogate w rybi tłuszcz wpływa pozytywnie na funkcjonowanie macicy oraz jajników, a także na jakość spermy u mężczyzn.
Kobietom w ciąży radzi się, w ramach zapobiegania zbyt wczesnym porodom, częste jedzenie produktów bogatych w kwasy omega-3. Największym i najlepszym ich źródłem są tłuste ryby morskie. Należy jednak zwracać uwagę na ich pochodzenie, aby uniknąć wprowadzania do organizmu niebezpiecznych substancji. Bezpiecznym sposobem dostarczenia organizmowi kwasów omega-3 jest suplementacja. Trzeba pamiętać, żeby kierować się zasadami dobrego wyboru suplementów omega-3 i konsultować to z lekarzem lub dietetykiem. W diecie unikajmy przede wszystkim produktów żywnościowych bogatych w kwasy tłuszczowe trans, takich jak fast foody, ciasteczka, batony, margaryny, sosy i zupy w proszku. Na liście zakazanych składników znajdą się też alkohol, kawa (zwłaszcza spożywana w ilościach większych niż jedna filiżanka dziennie), cukry proste oraz produkty o wysokim indeksie glikemicznym, na przykład białe pieczywo, produkty z białej mąki, biały ryż. Jedzenie ich w nadmiernych ilościach może powodować zaburzenia owulacji.
Liczne badania naukowe niezaprzeczalnie dowodzą, że na płodność wpływa w dużej mierze sposób odżywiania. U kobiet za brak owulacji czy zaburzenia w gospodarce hormonalnej często odpowiadają nieregularne posiłki, nieprawidłowo zbilansowany jadłospis, nadmiar kawy, napojów gazowanych lub energetyzujących. Czynnikiem ryzyka, zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn, jest dieta bogata w cukry, a także utwardzone tłuszcze roślinne, zwane tłuszczami trans, które można znaleźć w wielu wyrobach cukierniczych, margarynach czy daniach typu fast food. Staraniom o potomstwo nie sprzyja regularne spożywanie czy nadużywanie napojów alkoholowych. U mężczyzn rośnie wówczas ryzyko wystąpienia kłopotów z erekcją, ale również znacząco obniża się jakość spermy, zwłaszcza ilość i ruchliwość plemników. U kobiet występują zaburzenia cyklu miesiączkowego oraz spada tak zwana rezerwa jajnikowa, czyli liczba pierwotnych pęcherzyków jajnikowych zdolnych do przekształcenia się w komórki jajowe. Negatywnie na płodność wpływają nadmiar kofeiny i palenie papierosów. Starając się o dziecko, nie należy też stosować żadnych drastycznych i niedobranych diet.
W skład naszej diety powinny wchodzić potrawy jak najmniej przetworzone, bogate w warzywa, a dzięki temu w rozpuszczalny i nierozpuszczalny błonnik pokarmowy, wspomniane źródła zdrowych tłuszczów, jak ryby morskie, ale również oliwa, awokado, nasiona dyni, słonecznika, sezamu czy orzechy. Płodności sprzyja także udział w diecie białka roślinnego. Część mięsa w jadłospisie powinno się zastąpić roślinami strączkowymi, na przykład soczewicą, ciecierzycą, fasolą, grochem.
Ze względu na większą ilość kwasu foliowego ważne jest duże spożycie zielonych warzyw. Poza tym należy go suplementować. Każda kobieta planująca ciążę powinna zacząć brać go w dawce 400 μg na dobę co najmniej sześć tygodni przed planowanym poczęciem i kontynuować do końca drugiego trymestru ciąży. Ważne, by był to kwas foliowy w formie metylowanej (metylan kwasu foliowego), bo w takiej postaci jest przyswajalny dla organizmu. Witamina ta sprzyja zapłodnieniu oraz w początkowym okresie ciąży zapobiega wadom cewy nerwowej u płodu.
Największe znaczenie przypisuje się witaminie D3, witaminom z grupy B, w szczególności B6 i B12, i kwasowi foliowemu oraz witaminom antyoksydacyjnym A, C i E. Ze składników mineralnych wzmagających płodność możemy wyróżnić żelazo, jod, cynk, selen i magnez. Nie można zapominać o wapniu. Kobiety, które planują ciążę, powinny dbać o to, aby w ich diecie znalazło się co najmniej 1000 mg wapnia dziennie. Ważny jest on dla kości i zębów tak przyszłej mamy, jak i maleństwa. Najwięcej wapnia jest w przetworach mlecznych (jogurt, maślanka, kefir, sery), ale muszą być one dobrej jakości, aby był przyswajalny. Jeżeli przyszła mama z różnych przyczyn nie może jeść nabiału, może sięgnąć po jajka i ryby, zwłaszcza te z jadalnym szkieletem (ości to bogate źródło dobrze przyswajalnego wapnia), jarmuż, brokuły, migdały, orzechy, sezam, figi suszone, fasolę czy groch. Na lepszą wchłanialność tego pierwiastka ma wpływ wspomniana witamina D3. Należy również dodać, że picie dużych ilości kawy oraz spożywanie nadmiernych ilości mięsa oraz soli kuchennej wpływają na nadmierną utratę wapnia z organizmu.
Wszystko zależy od stanu zdrowia i kondycji kobiety. Nie można stosować takich samych zaleceń żywieniowych dla wszystkich. Dieta przede wszystkim powinna zależeć od kondycji, stanu zdrowia, stylu życia, aktywności. Trzeba wziąć pod uwagę to, ile waży kobieta na początku ciąży, czy to prawidłowa masa ciała, a może niedowaga, nadwaga lub otyłość. W zależności od tych parametrów ustala się, ile powinna przybierać i jak ma wyglądać energetyczność jej diety. Kiedyś mówiło się, że kobieta w ciąży powinna jeść o trzysta kilokalorii więcej, niż wynosi jej zapotrzebowanie, a w laktacji – o pięćset. Teraz te trendy się trochę zmieniają. W pierwszym trymestrze ciąży zapotrzebowanie właściwie się nie zmienia. Jeżeli przed ciążą kobieta jadła około dwóch tysięcy kilokalorii, to jej posiłki nie powinny się bardzo zmieniać. Dopiero w drugim trymestrze, kiedy dziecko wzrasta, trzeba stopniowo zwiększać energetyczność diety.
Tak, trzeba sprawdzić, czy coś jej nie dolega, czy nie ma na przykład hiperinsulinemii, hiperprolaktynemii lub może niedoboru progesteronu. Dopiero z takimi informacjami układa się żywienie. Jeśli przed ciążą kobieta ma insulinoodporność lub zespół policystycznych jajników, który łączy się z insulinoodpornością, to z dużym prawdopodobieństwem ma tendencję do przybierania na wadze, a nawet grozi jej otyłość.
Jeżeli kobieta ma prawidłową masę ciała, powinna się skupić głównie na tym, żeby jeść zdrowo, a niekoniecznie dużo. Słynne powiedzenie "Jemy za dwoje" nie jest już dziś aktualne i powinno się je zamienić na "Jemy dla dwojga". Pod koniec trzeciego trymestru dziecko rośnie i zwiększa się zapotrzebowanie na składniki mineralne i witaminy. Przyszła mama musi dbać o to, żeby jej dieta była bardzo urozmaicona.
Najważniejszą cechą codziennej diety jest urozmaicenie zapobiegające niedoborom składników odżywczych. Powinna być różnorodna zarówno na przestrzeni tygodnia, dnia, jak i w ramach każdego posiłku. Urozmaicając posiłki w tygodniu, należy zadbać o to, aby nie powtarzać tych samych potraw każdego dnia. Planując dania obiadowe, pamiętajmy, żeby na przestrzeni tygodnia pojawiły się dania rybne, mięsne, warzywne, do których warto wykorzystywać nasiona roślin strączkowych. Każdemu daniu w ciągu dnia powinno towarzyszyć jakieś warzywo. Z owocami ostrożnie. W nadmiarze, podobnie jak inne produkty bogate w węglowodany proste, mogą przyczyniać się do rozregulowania poziomu glukozy, czego konsekwencją może być cukrzyca ciężarnych. Nie wolno jej lekceważyć, gdyż nie tylko zaburza ona prawidłowy przebieg ciąży i porodu, ale także niekorzystnie rzutuje na dalsze zdrowie matki i dziecka.
Te, które zawierają dużo przeciwutleniaczy, czyli podnoszą potencjał oksydacyjny organizmu i utrzymują go w dobrej kondycji. Należą do nich między innymi świeża marchewka, czerwona i żółta papryka, burak, borówki, jagody, truskawki, maliny. Z powodu dbania o niski indeks glikemiczny zalecam owoce raz dziennie. Najlepiej jeść je po posiłku lub jako składnik potrawy, na przykład po jogurcie naturalnym lub z nim. Warzywa i owoce to ważne elementy diety kobiety w ciąży. Im bardziej urozmaicony pod względem zawartości warzyw i owoców będzie jej jadłospis, tym mniejsze ryzyko niedoborów.
Na początku ciąży warto pamiętać o czterech. Im większy brzuszek i nacisk rosnącego dziecka na narządy wewnętrzne, zwłaszcza na żołądek, tym jedzmy częściej, za to mniej. W drugim, trzecim trymestrze powinno być to pięć posiłków, najlepiej o niskim indeksie glikemicznym. Minimalna przerwa między posiłkami to dwie godziny, tak żeby organizm miał czas na odpoczynek. Najzdrowiej jeść co trzy do czterech godzin.
Dobrą perystaltykę jelit zapewniają warzywa, kasze gruboziarniste, zboża z pełnego przemiału czy nasiona takie jak ziarna słonecznika czy dyni. W pierwszym trymestrze u większości kobiet występują zaparcia. Zwykle dietetycy mówią o spożywaniu pokarmów bogatych w błonnik, takich jak płatki żytnie, owsiane, otręby. To dobra rada, ale ważne jest, by wiedzieć, że często jedzone nierozpuszczalne frakcje błonnika mogą utrudniać wchłanianie witamin, a także absorbują wodę. Przyszła mama, chcąc uniknąć zaparć, musi przede wszystkim nawadniać organizm, czyli pić minimum dwa litry wody dziennie – nie tuż przed i nie w trakcie, tylko pomiędzy posiłkami.
Często na początku ciąży w piątym, siódmym tygodniu kobiety przychodzą do dietetyka, żeby od razu zmieniać dietę i tylko zdrowo się odżywiać. Często proszę, aby poczekały z ustaleniem jadłospisu i gwałtownymi zmianami, gdyż jednym z najczęściej występujących objawów ciąży są mdłości, które mogą męczyć nie tylko rano, lecz przez cały dzień. Problem ten dotyka dwie na trzy kobiety w pierwszym trymestrze. Dobrze jest wtedy wsłuchać się w potrzeby organizmu i wybierać pokarmy, po których czujemy się lepiej. Czasami w pierwszych tygodniach przyszła mama może przełknąć tylko połowę kajzerki z masłem, bo to jedyne, po czym nie wymiotuje. Pocieszająca może być świadomość, że nudności powodowane są zwykle wysokim poziomem hormonów ciążowych we krwi i powinno się je traktować jako oznakę zdrowej ciąży. Organizm matki jest tak skonstruowany, że ochrania dziecko i zrobi wszystko, by je odżywić, chociażby z zapasów jej organizmu. Płód zawsze jest chroniony w pierwszej kolejności, a gorsze samopoczucie przyszłej mamy mija najczęściej po pierwszych dwunastu tygodniach.
W zmaganiach z mdłościami ciążowymi często pomaga imbir, herbata imbirowa lub woda z imbirem i cytryną. Najlepszy jest imbir naturalny, nieprzetworzony, który przy okazji podnosi odporność organizmu. Często pomagają płatki migdałowe lub całe migdały spożywane przed posiłkiem albo jako przekąska. Dobrze jest mieć przy sobie kilka migdałów i zjeść je w razie wystąpienia dolegliwości. Niektórym kobietom na uporczywe mdłości pomaga ssanie drobnych kostek lodu.
Ach, te słynne nagłe ochoty na kiszone ogórki, śledzie… To się zdarza, ale wynika ze zwiększonego apetytu. Ludowa mądrość głosi, że gdy kobieta ma zapotrzebowanie na kwaśne smaki, to będzie chłopiec, gdy na słodkie – dziewczynka. Odczytywano to także z kształtu brzucha: gdy miała okrągły i bardziej skierowany do przodu, świadczyło to o synku, a o córce – brzuch bardziej bezkształtny. Nauka nie potwierdza tych domysłów. Myślę, że te zachcianki wynikają ogólnie z zapotrzebowania organizmu na większą ilość składników odżywczych do wykarmienia siebie i płodu. Nam się wydaje, że jak mam teraz ochotę na śledzia, to znaczy, że organizm chce selenu, czy gdy spada mi glukoza, to może zjem coś słodkiego. Żadne badania nie wykazują, że zachcianki kobiet świadczą o potrzebach organizmu.
Często się zdarza, że kobiety w ciąży jedzą za dużo słodyczy, gdyż są od nich po prostu uzależnione. Przyzwyczaiły organizm i niestety niejednokrotnie sięgają po nie codziennie. Gdy obniża się poziom glukozy, odczuwają spadek energii i sięgają po coś słodkiego. Rozwiązaniem są dostępne na rynku słodycze bazujące na surowym kakao lub własnoręcznie przygotowany deser z kardamonem, cynamonem i wanilią, zamiast cukrem osłodzony na przykład stewią. Nie jedzmy niczego słodkiego zamiast posiłku ani pomiędzy nimi. Jeżeli już, to po posiłku, na przykład po obiedzie lub po drugim śniadaniu. Nie namawiam do jedzenia słodyczy, ale wiem, że unikanie ich całe życie jest raczej niemożliwe. Lepiej "słodyczowy" nałóg mieć pod kontrolą. Mniej odczuwamy łaknienie na słodkie wówczas, gdy jemy regularnie i nie doprowadzamy do dużego głodu, wysypiamy się, pijemy wodę, unikamy jedzenia pod wpływem emocji. Wymaga to czasu i zaangażowania, ale pomaga uporać się z nałogiem.
Czasami nie możemy się opanować i mówimy: "Zjem dziś pączka. Za to nic więcej do wieczora nie wezmę do ust!". Jeśli decydujemy się na ciasto, to najlepiej po posiłku. Po pierwsze, zjemy go mniej, a po drugie, będzie trawiło się razem z innymi produktami, więc wypadkowa cukru we krwi będzie uśredniona. Nie będzie dużego wzrostu i gwałtownego spadku poziomu glukozy.
Wszystkie ryby morskie, które zawierają omega-3, są polecane. Dobrym ich źródłem są tuńczyk lub łosoś, ale obie ryby są dziś krytykowane przez część dietetyków. Tuńczyk to ryba długowieczna, a im dłużej żyje, tym więcej może się skumulować w jej ciele zanieczyszczeń. Jeśli chodzi o łososie, to problem pojawił się w krajach skandynawskich, w których są wielkie hodowle, gdzie karmi się je mączkami rybnymi. Jednak w Polsce można już dostać dobrej jakości łososie oligoceńskie. To ryby, którym stworzono naturalne warunki życia, pływają w czystej wodzie i są odpowiednio karmione. Nie należy bać się jedzenia ryb morskich. Zdrowe są makrele, dorsze, morszczuki. Warto jednak śledzić ich atesty i kupować ryby z kontrolowanych łowisk – dla zdrowia i dobra natury. Przy wyborze warto korzystać z poradnika World Wide Fund for Nature Jaka ryba na obiad? Powinno się ją jeść co najmniej dwa razy w tygodniu, trzy razy mięso i dwa posiłki bezmięsne.
Nie jestem zwolenniczką kurczaków, a już na pewno nie w dużej ilości. Jeśli białe mięso, to można sięgnąć po indyka, królika – jest delikatne i zdrowe. Raz na jakiś czas warto zjeść dobry stek z wołowiny, cielęcinę. To są czerwone mięsa, z których wchłanialność żelaza utrzymuje się na najwyższym poziomie. Nie zalecam wieprzowiny, według mnie możemy jej unikać. Kaczka i gęś to także polecane produkty. Zaliczają się do mięs czerwonych, więc żelaza mają zdecydowanie więcej. Trzeba jednak pamiętać, że mają dość dużo tłuszczu. Dlatego można konstruować posiłek tak jak przekąskę: kawałek mięsa z kaczki, a do tego tylko sałata. Na obiad za to stek, ciepłe warzywa i surówka, bez żadnego ryżu lub ziemniaków. Można też zjeść ciepłe warzywa z dodatkiem kaszy. Węglowodany, białko i tłuszcze można rozkładać na różne posiłki w ciągu dnia.
Miałam pacjentkę w ciąży, która była weganką od czternastego roku życia. Od dawna miała więc bardzo przemyślany, zaplanowany i dzięki temu zdrowy sposób żywienia. U podłoża jej diety leżał problem zdrowotny – zdiagnozowana choroba Hashimoto o bardzo ciężkim przebiegu. Od lat czytała o zdrowym żywieniu, aby sobie pomóc w odzyskaniu energii życiowej. I tak pomału, stopniowo, aczkolwiek konsekwentnie, przeszła na weganizm. W ciąży bardzo dobrze się czuła i nie miała żadnych problemów. Poziomy żelaza i hemoglobiny przez cały ten okres miała prawidłowe. To także może wynikać z tego, że jak podejmuje się decyzje o takiej diecie, bardziej zwraca się uwagę na jakość i skład spożywanych posiłków. Wchłanialność żelaza z mięsa wynosi dwadzieścia pięć procent, a z roślin – tylko między trzy a osiem procent. Dlatego przy diecie wegańskiej trzeba to kontrolować. Jeżeli ograniczymy nabiał i pilnujemy ilości błonnika, to zwiększa się dostępność z pożywienia tego mikroelementu. To są dwa czynniki, które hamują wchłanianie żelaza. Wbrew opiniom kobiety na dobrze przemyślanej diecie wegetariańskiej miewają lepsze wyniki niż spożywające mięso. Kiedy moją pacjentką jest mama weganka czy wegetarianka, staram się zalecać odpowiednie proporcje produktów w jej posiłkach. Powinny jeść nie tylko ryż i kaszę, ale bardzo dużo warzyw, także strączkowych. Warzywa są bazą wegańskich potraw wzbogaconych o wszelkiego rodzaju nasiona, orzechy, kiełki i tłuszcze. A to jest bardzo ważne, zwłaszcza w tym stanie, kiedy kobieta odpowiada za siebie i za dziecko.
Głównie witaminy z grupy B, w tym kwas foliowy i kwasy wielonienasycone: omega-3, omega-6, omega-9, jod, magnez, wapń, żelazo. Odpowiednia korelacja omega-3 do omega-6 znajduje się
w siemieniu i oleju lnianym. Bardzo ważnym związkiem jest w nich kwas linolenowy. Doskonała jest też oliwa z oliwek, awokado. Dobrym źródłem omega-3 są wspomniane już ryby.
Miałam pacjentkę uprawiającą biegi długodystansowe, która biegała jeszcze w ósmym miesiącu ciąży. Była to dość nietypowa sytuacja. Moim zdaniem, jeżeli kobieta uprawia sport, będąc w ciąży, powinna być w kontakcie z lekarzem, fizjoterapeutą lub trenerem, który ma doświadczenie w tym zakresie. Warto, żeby każda przyszła mama dopasowywała aktywność fizyczną do swoich potrzeb i możliwości, a suplementacja w ciąży powinna być konsultowana z lekarzem ginekologiem.
Należę do dietetyków, którzy zalecają probiotyki. Oczywiście przemyślanie i nie zawsze w formie gotowych preparatów. Z coraz większej liczby badań wynika, że wszystko zaczyna się od jelit. To one są naszym drugim mózgiem. To, co się w nich dzieje, ma wpływ na nasze zdrowie psychiczne i fizyczne. Zdrowa flora jelitowa ma kluczowe znaczenie dla naszego ogólnego stanu i kondycji. Warto mieć świadomość, że systematyczne podejście, które koncentruje się na florze jelitowej, jest najbardziej skuteczną strategią w różnych trudnych okolicznościach, jak cięcie cesarskie, terapia antybiotykowa, zbyt duża higiena (chodzi o kontakt z drobnoustrojami lub toksynami środowiskowymi). Nagroda Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny przyznana w 2005 roku Robinowi Warrenowi i Barry’emu Marshallowi dowodzi, że niektóre choroby u ludzi mają swoje źródło na styku gospodarza ze środowiskiem mikrobiologicznym. Manipulacja florą staje się realną strategią terapeutyczną i profilaktyczną w wielu chorobach zakaźnych, zapalnych, a nawet nowotworowych (jelit). Choroby autoimmunologiczne odkrywane są zbyt późno, a tak naprawdę, gdy ktoś bacznie się obserwuje, może zaobserwować ich objawy, które mają swój początek w jelitach. Ciąża to czas postawienia hormonów na głowie. To może na przykład powodować początki stanu niedoczynności tarczycy. Aby burza hormonów nie zamieniła się w chorobę, potrzebne są probiotyki.
Najlepiej brać je na noc, aby flora bakteryjna mogła się odbudować podczas snu. Ciąża nie jest żadnym przeciwwskazaniem do stosowania probiotyków, a dzięki nim możemy podnieść układ immunologiczny. Nie zawsze konieczne są preparaty pro- lub prebiotyczne. Dobrze jest codziennie stosować w swojej diecie naturalny probiotyk.
* Monika Dąbrowska-Molenda, doktor dietetyki, absolwentka studiów doktoranckich w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie na Wydziale Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji, na którym przez ponad sześć lat prowadziła prace badawcze i zajęcia dydaktyczne. Jest adiunktem na Politechnice Opolskiej. Współautorka wielu publikacji naukowych oraz podręczników dla studentów z toksykologii żywności i żywienia człowieka. W swojej pracy zawodowej zajmuje się nie tylko poradnictwem żywieniowym, ale przede wszystkim wspiera pacjentów w zmianie stylu życia i konsultuje kobiety w ciąży.
Poradnik "Świadoma mama" ukazał się nakładem wydawnictwa Prószyński Media.