"Pani Twardowska" - Adam Mickiewicz

Tego utworu wiele osób uczy się na pamięć w szkole, niektórzy pamiętają go (chociaż fragmenty) przez całe życie. "Pani Twardowska" to ballada, którą chyba każdy kojarzy.

 "Pani Twardowska" to jeden z bardziej znanych utworów Adama Mickiewicza. Spotkanie Pana Twardowskiego z szatanem, który w tej balladzie zwie się tak, jak w "Fauście" - Mefistofeles, to nie lada wydarzenie. Główny bohater podpisał cyrograf z diabłem, jednak nie chce oddać swojej duszy ot tak i wpada na kolejny pomysł, który umożliwi mu przechytrzenie Mefistofelesa...

"Pani Twardowska", Adam Mickiewicz

?Jedzą, piją, lulki palą,
Tańce, hulanka, swawola;
Ledwie karczmy nie rozwalą,
Cha, cha! chi, chi! hejża! hola!

?Twardowski siadł w końcu stoła,
Podparł się w boki jak basza:
»Hulaj dusza! hulaj!« woła,
Śmieszy, tumani, przestrasza.

?Żołnierzowi, co grał zucha,
Wszystkich łaje i potrąca;
Świsnął szablą koło ucha,
Już z żołnierza masz zająca.

?Na patrona z trybunału,
Co milczkiem wypróżniał rondel,
Zadzwonił kieską pomału:
Z patrona robi się kondel.

Szewcu w nos wyciął trzy szczutki,
Do łba przymknął trzy rureczki,
Cmoknął: cmok, i gdańskiej wódki
Wytoczył ze łba pół beczki.

?Wtem, gdy wódkę pił z kielicha,
Kielich zaświstał, zazgrzytał;
Patrzy na dno: - »Co u licha?
Po coś tu, kumie, zawitał?«

?Dyablik to był w wódce na dnie,
Istny Niemiec, sztuczka kusa,
Skłonił się gościom układnie,
Zdjął kapelusz i dał susa.

?Z kielicha aż na podłogę
Pada, rośnie na dwa łokcie,
Nos jak haczyk, kurzą nogę,
I krogulcze ma paznogcie.

?»A, Twardowski... witam, bracie!«
To mówiąc bieży obcesem:
»Cóż to, czyliż mię nie znacie?
Jestem Mefistofelesem.

?»Wszak ze mnąś na Łysej górze
Robił o duszę zapisy:
Cyrograf na byczej skórze
Podpisałeś ty i biésy.

?»Miały słuchać twego rymu;
Ty, jak dwa lata przebiegą,
Miałeś pojechać do Rzymu,
By cię tam porwać jak swego.

?»Już i siedem lat uciekło,
Cyrograf nadal nie służy,
Ty czarami dręcząc piekło,
Ani myślisz o podróży.

?»Ale zemsta, choć leniwa,
Nagnała cię w nasze sieci:
Ta karczma Rzym się nazywa...
Kładę areszt na waszeci«.

?»Twardowski ku drzwiom się kwapił
Na takie dictum acerbum;
Dyabeł za kontusz ułapił:
»A gdzie jest nobile verbum?«

?Co tu począć? kusa rada,
Przyjdzie już nałożyć głową...
Twardowski na koncept wpada
I zadaje trudność nową.

?»Patrz w kontrakt, Mefistofilu,
Tam warunki takie stoją:
Po latach tylu, a tylu,
Gdy przyjdziesz brać duszę moją,

?»Będę miał prawo trzy razy
Zaprządz ciebie do roboty,
A ty najtwardsze rozkazy,
Musisz spełnić co do joty.

?»Patrz, oto jest karczmy godło,
Koń malowany na płótnie;
Ja chcę mu wskoczyć na siodło,
A koń niech z kopyta utnie.

?»Skręć mi przytem biczyk z piasku,
Żebym miał czem konia chłostać
I wymuruj gmach w tym lasku,
Bym miał gdzie na popas zostać.

?»Gmach będzie z ziarnek orzecha,
Wysoki pod szczyt Krępaku,
Z bród żydowskich ma być strzecha,
Pobita nasieniem z maku.

?»Patrz, oto na miarę ćwieczek,
Cal gruby, długi trzy cale,
W każde z makowych ziarneczek
Wbij mi takie trzy bretnale.

?Mefistofil duchem skoczy,
Konia czyści, karmi, poi,
Potem bicz z piasku utoczy,
I już w gotowości stoi.

?Twardowski dosiadł biegusa,
Próbuje podskoków, zwrotów,
Stępa, galopuje, kłusa -
Patrzy, aż i gmach już gotów.

?»No! wygrałeś, panie biésie,
Lecz druga rzecz nieskończona:
Trzeba skąpać się w tej misie -
A to jest woda święcona«.

?Dyabeł kurczy się i krztusi,
Aż zimny pot na nim bije:
Lecz pan każe, sługa musi,
Skąpał się biedak po szyję.

?Wyleciał potem, jak z procy,
Otrząsł się, dbrum! parsknął raźnie:
»Teraz jużeś w naszej mocy,
Najgorętsząm odbył łaźnię«.

?»Jeszcze jedno, będzie kwita:
Zaraz pęknie moc czartowska! -
Patrzaj, oto jest kobiéta,
Moja żoneczka, Twardowska.

?»Ja na rok u Belzebuba
Przyjmę za ciebie mieszkanie;
Niech przez ten rok moja luba
Z tobą, jak z mężem zostanie.

?»Przysiąż jej miłość, szacunek,
I posłuszeństwo bez granic;
Złamiesz choć jeden warunek,
Już cała ugoda za nic«.

?Dyabeł do niego pół ucha,
Pół oka zwrócił do samki:
Niby patrzy, niby słucha -
Tymczasem już blizko klamki.

?Gdy mu Twardowski dokucza,
Od drzwi, od okien odpycha:
Czmychnąwszy dziurką od klucza,
Dotąd, jak czmycha, tak czmycha.

(wydanie z 1899 roku)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.