Więcej ciekawych artykułów o dzieciach znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.
Zdolność do zauważania twarzy, jak i całych postaci ludzkich w różnych elementach mamy już od niemowlęctwa. Pierwotnie ta umiejętność zwiększała szanse na przetrwanie, dziś pozwala na dopatrzenie się zarówno ludzkich, jak i zwierzęcych kształtów w np. chmurach. Ta zdolność to pareidolia, która nie jest iluzją, bo pojawia się przy pełnej świadomości i towarzyszy jej poczucie nierealności tego, co widzimy.
Pareidolia u niemowląt jest mechanizmem służącym do wychwytywania twarzy ludzkiej z tła, co ma pomóc maluchom przetrwać. Niemowlęta widzą bardzo nieostro i na niewielką odległość - około 20 centymetrów, czyli mniej więcej tyle, o ile jest od dziecka oddalona twarz matki podczas karmienia. Choć teoretycznie ta zdolność powinna zaniknąć wraz z dorastaniem, to mimo wszystko zostaje ona u dorosłych. Stąd właśnie dopatrywanie się ludzkich twarzy lub postaci w różnych elementach otoczenia, np. postaci diabła we włosach królowej Elżbiety II na portrecie z kanadyjskich banknotów z 1954 roku, szatana na zdjęciach płonącego budynku World Trade Center czy choćby ludzkiej twarzy w skale na Marsie. Podobnie jest z poniższym zdjęciem - twarze można zobaczyć we włosach postaci, w opasce czy na uchu.
Pareidolia pierwotnie pozwalała na zauważenie ludzi z innych plemion bądź zwierząt ukrytych w zaroślach, skałach czy pod wodą. Dzięki temu dawała szansę na uniknięcie zaatakowania i skuteczniejszą obronę. Co ciekawe, ta zdolność to nie tylko umiejętność zauważania twarzy w różnych elementach otoczenia, ale również nadinterpretacja dźwięków, np. doszukiwanie się sensu w piosence puszczonej od tyłu. Warto wiedzieć, że zjawisko pareidolii jest wykorzystywane w psychologii (za portalem ABC Zdrowie) - do opisywania cech osobowości, treści psychicznych i diagnozowania zaburzeń. Opracowano do tego test Rorschacha, który bazuje na tej umiejętności.