Karny jeżyk, karne krzesełko, stawianie do kąta, przemyślenie swojego zachowania w innym pokoju - nazwy są różne, jednak modus operandi ten sam - dziecko zachowuje się nie tak, jakby życzył sobie tego opiekun, więc wymierzana jest mu kara. Ma spędzić czas w odosobnieniu w specjalnie do tego wyznaczonym miejscu albo w swoim pokoju. W założeniu maluch na karnym jeżyka ma się wyciszyć, a swoje zachowanie poddać złożonej refleksji. A w praktyce? Jak przekonała się pewna mama nastoletnich już dzieci, w prawdziwym życiu karny jeżyk wcale nie działa idealnie.
Po więcej wiadomości z kraju i ze świata zajrzyj na Gazeta.pl >>>
Emily ma dziś 45 lat i swoje trzy córki wychowywała zgodnie z zasadami brytyjskiej superniani Jo Frost, która posłużyła za pierwowzór dla polskiej wersji tego programu z Dorotą Zawadzką w roli głównej. Emily w liście do australijskiego serwisu o rodzicielstwie wyznała, że po rozmowie z nastoletnimi już dziećmi, żałuje stosowania na nich metody karnego jeżyka (w brytyjskiej wersji nazywano go "naughty spot"). Emily przyznała, że wówczas taka metoda "wydawała jej skuteczna", "bo działała, a nie chciała dawać dzieciom klapsów".
15-letnia córka wyznała, że czas na karnym jeżyku wspomina jako traumatyczny. Po tym wyznaniu moje serce zamarło. Poczułam się okropnie. Mam do siebie wielki żal, że nie poznałam wcześniej właściwych metod wychowawczych.
Żadnego psychologa najpewniej nie zaskoczą wspomnienia nastoletniej córki Emily. Specjaliści wskazują, że rodzice powinni zrezygnować z wysyłania dziecka do kąta, na karnego jeżyka czy karne krzesełko. Dziecko czuje wówczas wstyd, ośmieszenie. Ma poczucie bycia wykluczonym z życia rodzinnego. To bardzo trudne emocje dla dorosłego, a co dopiero dla małego człowieka, który uczy się regulacji swoich emocji.
Po latach także polska superniania przyznała, że istota karnego jeżyka została przeinaczona przez rodziców. W założeniu jeżyk miał być bezpiecznym miejscem, gdzie zdenerwowany malec mógł się uspokoić. Jednak w rzeczywistości zaczął funkcjonować jako coś na kształt domowego pręgierza.
Poza tym, wie pan, ten "karny jeżyk" to fatalna nazwa. To jest polskie, wolne tłumaczenie. To powinno być takie miejsce wyciszenia i zastanowienia. Tam się nie idzie za karę, tylko żeby się uspokoić. Każdy z nas ma takie miejsce
- mówiła Dorota Zawadzka w rozmowie z serwisem "Nasze Miasto".
A co się stało ze słynnym karnym jeżykiem? Dorota Zawadzka w rozmowie z Silver TV wyznała, że obecnie jeżyk mieszka w jej szafie i jest wyciągany tylko przy okazji specjalnych wydarzeń medialnych. Polska superniania podkreśliła też, że metoda znana pod nazwą time-out nie może być stosowana przez każdego i w każdej sytuacji.
W tej metodzie nie spuszczasz dziecka z oka. To nie jest drugi pokój. To nie jest metoda wymyślona przeze mnie. To stara metoda wymyślona przez nurt psychologii behawioralnej. Nie nadaje się dla każdego. To jest metoda, gdy zarówno dziecko, jak i rodzic, są we wzmożonych emocjach i mogłoby się wydarzyć coś, co nie powinno - mówiła we wspomnianym wywiadzie.
Dorota Zawadzka pokazuje karnego jeżyka Screen z Youtube.com/@SILVERTVPL
A czy w Waszych domach stawiacie dziecko do kąta albo na karnym jeżyku? Dajcie nam znać w komentarzach!