Nietrafione prezenty na walentynki. "Od męża dostałam koronkowe majtki. Najgorsze było to, że się w nie nie zmieściłam"

Dla par, które obchodzą walentynki, ważne jest, aby ten dzień uczynić wyjątkowym. Pamiętają, by uszczęśliwić ukochaną osobę prezentem, który na długo zapadnie jej w pamięć. Nie zawsze jednak są to upominki trafione, choć z pewnością w pamięci pozostają.
Karolina jako najgorszy prezent na walentynki wspomina majtki kupione przez męża, których rozmiar był sporo za mały Karolina jako najgorszy prezent na walentynki wspomina majtki kupione przez męża, których rozmiar był sporo za mały Shutterstock

"Mąż kupił mi majtki, w które się nie zmieściłam"

Seksowna bielizna to często przewijający się pomysł na walentynkowy prezent. Jednym taki podarunek przypadnie do gustu, innym nie. Istnieje też ryzyko, że bielizna będzie niedopasowana do osoby, której zamierzasz ją wręczyć. Taka sytuacja przydarzyła się Karolinie.

- Kilka lat temu dostałam od męża na walentynki majtki, które zostały ułożone na kształt kwiatu. To chyba było coś, co miało przypominać różę. Po rozłożeniu wyglądały trochę, jakby były zrobione z plastiku. Ale wcale nie to było najgorsze. Gorsze było tylko to, że się w nie nie zmieściłam. To był naprawdę bardzo, bardzo mały rozmiar.

Karolina dodaje, że rok później mąż wręczył jej worek, jak sam to ujął, 'walentynkowych dewocjonaliów'. - W środku były przeróżne bibeloty związane z walentynkami, między innymi zawieszki w kształcie serduszek czy jakaś drewniana szkatułka. Od tamtej pory nie kupujemy już sobie prezentów na walentynki.

Gra komputerowa dołączona jako dodatek do gazety była najgorszym prezentem walentynkowym, jaki dostał Krzysztof Gra komputerowa dołączona jako dodatek do gazety była najgorszym prezentem walentynkowym, jaki dostał Krzysztof Shutterstock

"Dostałem grę dołączoną do gazety"

Napisaliśmy wcześniej, że ci, którzy obchodzą walentynki, zawsze się starają, żeby były udane? Nasz błąd. Historia Krzysztofa pokazuje, że czasem zdarzają się przypadki, kiedy ktoś daje coś innej osobie chyba tylko po to, żeby dać.

- Kiedyś dostałem na walentynki słynną grę, która była symulatorem skoków narciarskich. Dodam, że to była gra, która została dołączona do jednej z gazet o tematyce komputerowej. Bardzo dobrze pamiętam ten prezent. Grę mam zresztą do tej pory, ale nigdy właściwie jej nie lubiłem - opowiada.

Jedna z naszych czytelniczek najgorzej wspomina wibrator, który dostała od partnera Jedna z naszych czytelniczek najgorzej wspomina wibrator, który dostała od partnera Shutterstock

"Gdy rozpakowałam swój prezent, prawie się rozpłakałam"

W jednym z wątków na forum Gazeta.pl, który dotyczył nietrafionych prezentów (nie tylko walentynkowych, lecz także tych wręczanych przy innych okazjach), czytelniczka opowiedziała o walentynkowym prezencie, który niemalże doprowadził ją do płaczu. Przyznała, że być może innym osobom by się on spodobał, ale ona wówczas oczekiwała zupełnie innego podarunku.

Tak mi zapadł w pamięć, że postanowiłam go wymienić. Mianowicie dostałam... wibrator. Wierzę, że niektóre może i by się ucieszyły z takiego daru, ale ja wtedy zupełnie inaczej wyobrażałam sobie swój prezent. To były jedyne walentynki, kiedy kupowaliśmy sobie 'droższe' prezenty. Zawsze były to drobiazgi, a tego jednego roku mogliśmy 'zaszaleć'. Ja kupiłam swojemu ówczesnemu chłopakowi trzypłytowe, ekskluzywne wydanie koncertu jego ulubionego wykonawcy. Jak rozpakowałam swój prezent, a marzyłam wtedy o perfumach Angel, to prawie się rozpłakałam. Najgorsze z tego wszystkiego było to, że on był autentycznie dumny z tego, co mi kupił. Nie wspomnę nawet o tym, że dał mi to w 'firmowej' torebce z sex shopu. Porażka.
Praktyczne prezenty nie zawsze są dobrym pomysłem Praktyczne prezenty nie zawsze są dobrym pomysłem Shutterstock

"Koleżanka dostała opiekacz"

Z kolei w innym wątku o najgorszych prezentach w życiu inna czytelniczka podzieliła się historią, która przydarzyła się jej koleżance.

Moja koleżanka dostała od swojego chłopaka na walentynki (!!) opiekacz do kanapek...

Rzeczywiście, choć prezent praktyczny, niekoniecznie pasuje do okazji. Tego typu podarunki lepiej zachować na inną, mniej romantyczną okoliczność. Chyba że obdarowywana osoba jasno dała do zrozumienia, że właśnie to chce dostać i z tego ucieszy się najbardziej lub wiesz, że lubi otrzymywać praktyczne upominki.

"Kolega rzucił we mnie drewnianym serduszkiem"

Okazuje się, że nie tylko prezent może być problemem, lecz także forma jego wręczenia. Swoją historią z czasów szkoły podstawowej podzieliła się z nami Martyna.

- Kolega ze szkoły bał się do mnie podejść, więc rzucił we mnie drewnianym serduszkiem, które sam wystrugał. Niestety, źle wycelował i trafił mnie w głowę. Ale żeby nie było, prezent sam w sobie bardzo mi się podobał. Uważam, że jest rozczulający i mam go nawet do tej pory - przekonuje.

A czy wam zdarzyło się kiedyś dostać nietrafiony prezent z okazji walentynek? Któryś szczególnie zapadł wam w pamięć? Piszcie w komentarzach!

Więcej o:
Copyright © Agora SA