Na pewno nie kupujcie bielizny korygującej niedoskonałości figury. Ładny komplet bielizny jak najbardziej, choć i tu należy zachować ostrożność - twierdzą moje rozmówczynie.
- Jeśli nie noszę stringów, a dostanę je pod choinkę, to zastanawiam się, czy to prezent dla mnie, czy dla niego - mówi Iwona. Za to Marta uwielbia dostawać bieliznę od męża: - Ma świetny gust i kupuje mi zawsze bardzo ładne i oryginalne komplety - zachwyca się. Sylwia ma inny pomysł: - Wolę dostać kupon do dobrego sklepu z bielizną i sama ją sobie wybrać - mówi.
A co z bielizną z motywami świątecznymi? Tymi wszystkimi czerwonymi koszulkami z fantazji erotycznych o św. Mikołaju i Śnieżynce? - Nie, nie i jeszcze raz nie! - wykrzykuje z przejęciem Edyta. - To samo zresztą dotyczy męskich satynowych bokserek w Mikołaje, renifery i bałwanki. Okropność! - dodaje, a inne panie zgodnie przytakują: - Brrr, to jak zimny prysznic - krzywi się Beata.
Wydawałoby się, że to pomysł skazany na niepowodzenie, tymczasem moje koleżanki wcale go nie odrzucają: - Fajny, ciepły i mięciutki szlafrok byłby ok - mówi Beata. - W sam raz na zimę, żeby się nim otulić i czuć się miło.
Sylwia też nie miałaby nic przeciwko takiemu prezentowi, pod pewnym warunkiem jednak: - Żeby nie był czarny i wielki, taki, w którym wygląda się jak niedźwiedź - mówi ze śmiechem. Nie obraziłaby się też za satynowy szlafrok lub jakąś inną seksowną narzutkę, ale w tym przypadku zdania są już podzielone: - Nie, to się ciągle otwiera, bez sensu - mówi Beata, a Edyta dorzuca: - Satyna jest zimna, oślizgła i w ogóle okropna.
Nie brzmi to zbyt dobrze, ale koleżanki przyznają, że nie miałyby nic przeciwko otrzymaniu na święta ładnego i wygodnego stroju do chodzenia po domu: - Zamiast ciągle tych samych, znoszonych łachów - tłumaczy Beata. - Ja bym chciała jakieś naprawdę fajne spodnie dresowe - dorzuca Edyta.
Prosta sprawa: to byłby koniec. Nie sugerujemy zmarszczek, wypełniania ust, podnoszenia powiek ani odsysania tłuszczu. Za to - jak podpowiadają koleżanki - kupon do spa jest w porządku. Voucherem na zabiegi z medycyny estetycznej większość pań poczułaby się urażona, ale też zgodnie przyznają rację Beacie, która zauważyła: - Facet, z którym się zadaję nigdy nie wpadłby na taki pomysł.
Lepiej ich unikać, zwłaszcza jeśli mówimy o typowych gwiazdkowych zestawach kremów czy szamponów, które przed świętami zalewają półki w supermarketach. - To taki prezent na odczepnego - tłumaczy Marta. - Znak, że darczyńca nie miał pomysłu, chciał odhaczyć zakup i poszedł po najmniejszej linii oporu.
- Jeśli już kosmetyki, niech będą jakieś wyjątkowe - mówi Beata. - Jakaś bardzo dobra marka, coś z małej manufaktury, jakieś naturalne, ekskluzywne cuda - wyjaśnia.
- Kapcie to mogę dostać od ciotki, mamy czy teściowej, a nie od męża - mówi Iwona. Beata jest bardziej bezwzględna: - Jakbym znalazła kapcie pod choinką, to dostałby nimi w łeb - śmieje się.
A filuterne, na obcasie, z piórkami? Wszystkie zgodnie odrzucają ten pomysł i proszą o kolejne pytanie.
Wydawałoby się, że to świetny pomysł, wszak kobiety lubią perfumy, prawda? Tak, ale... - Jeśli byłyby to perfumy, które lubię, ale na które mnie nie stać, to w porządku, ale na pewno nie takie kupowane w ciemno - podpowiada Iwona. Inne panie zgadzają się z nią, chociaż Edyta dorzuca, że nie chciałaby znaleźć pod choinką nawet butelki perfum, których używa (a więc lubi), bo woli niespodzianki i mniej oczywiste prezenty.
Wszystkie znajome są zgodne, że absolutnie nie powinno się im kupować zapachów sygnowanych nazwiskami celebrytek: - To najokropniejsze na świecie - stwierdza bezlitośnie Sylwia, a Edyta dodaje: - Każda z nas ma świadomość, że używając takich zapachów nie przemieni się w JLo, Kylie Minogue czy inną Lady Gagę, a co więcej wiemy, że one same nie noszą takich perfum, bo wolą coś lepszego.
Jedna z koleżanek podzieliła się z nami informacją, że od swojego byłego partnera dostawała co roku perfumy takie same, jakich używała jego mama. Związek nie przetrwał i żadnej z nas to nie zdziwiło.
To może być dobry pomysł, pod warunkiem, że wasza partnerka rzeczywiście lubi ćwiczyć i robi to regularnie, a nie tylko wspomina od czasu do czasu z ciężkim westchnieniem, że "teraz to już na pewno się gdzieś zapisze" i "już na pewno zacznie ćwiczyć". To, drodzy panowie, jest swoistym zaklinaniem rzeczywistości, a nie prawdziwą potrzebą. Nie kupujcie nam też płyt DVD z ćwiczeniami, o ile same ich nie wpisałyśmy na listę marzeń.
Inaczej wygląda sytuacja ze sprzętem sportowym, odzieżą itd. Jeśli wiesz, że marzy o konkretnych butach do biegania: kupuj.
...czyli kategoria prezentów praktycznych. Warto być ostrożnym i zastanowić się, czy wasza partnerka lubi takie podarunki, czy obrazi się na widok patelni. Innymi słowy: jeśli jej pasją jest gotowanie i jedzenie, gadżet kuchenny czy pięknie wydana książka kucharska mogą ją ucieszyć, jeśli jednak jej aktywność w kuchni wynika tylko z potrzeby przetrwania, odradzałabym wyskakiwanie z zestawem egzotycznych przypraw, moździerzem czy nożem szefa kuchni.
Inne rzeczy do domu też niekoniecznie okażą się dobrym prezentem, lepiej zawczasu to uzgodnić, bo chociaż Sylwia zauważa: "Chętnie zgodziłabym się na to, że kupimy razem nową wypasioną lodówkę w ramach prezentów gwiazdkowych", to Beata od razu odrzuca taki pomysł: "Absolutnie nie. Żadnych nowych piecyków gazowych, krzeseł do jadalni i zestawów wypoczynkowych!".
Jak sami widzicie, sprawa jest dość prosta. Jeśli dobrze nas znacie, to na pewno traficie z prezentami, a jeśli jesteście nadal w fazie poznawania się, lepiej unikajcie rzeczy z tej listy. Wesołych!