W niektórych placówkach pod koniec października organizowane są konkursy na najoryginalniej ozdobioną dynię, za kilka dni uczniowie będą przygotowywać prace na konkurs plastyczny dotyczący Narodowego Święta Niepodległości. Potem morze konkursów świątecznych: na najładniej ozdobioną bombkę na choinkę, oryginalne ozdoby świąteczne, itd.
Przedszkola i szkoły zachęcają swoich podopiecznych do udziału w takich konkursach. Kuszą nagrodami, wyróżnieniami. Przygotowywanie pracy konkursowej w domu to też świetny sposób na rozbudzenie kreatywności, ale również okazja, aby rodzic i dziecko usiedli razem i wspólnie coś stworzyli.
Pomysłowością mają okazję wykazać się nie tylko najmłodsi, lecz także ich rodzice. Często to oni są głównymi wykonawcami prac konkursowych swoich dzieci. Czasami do tego stopnia, że praca konkursowa przedszkolaka wygląda jak małe dzieło sztuki.
Dr Marta Majorczyk, pedagog i doradca rodzinny w poradni przy Uniwersytecie SWPS, nauczyciel akademicki, między innymi w Wyższej Szkole Bezpieczeństwa w Poznaniu, uważa, że rodzice powinni zachęcać dzieci i pomagać im podczas wykonywania prac konkursowych. Tłumaczy nam, dlaczego.
- Jest to dobra okazja aby, po pierwsze, wspólnie spędzić czas z dzieckiem. Po drugie, poznać zdolności artystyczne i sprawność manualną dziecka. Po trzecie, jest to dobry moment do zaszczepienia dziecku jego pierwszych zainteresowań czy hobby, pokazując to na własnym przykładzie, jeśli oczywiście rodzice mają zdolności i upodobania artystyczne - zauważa pedagog i namawia do tego, aby dziecku pomagać, ale w granicach rozsądku.
- Pomoc rodzicielska powinna polegać na wykonaniu trudniejszych prac, niebezpiecznych, wymagających precyzji i cierpliwości, takich, kiedy widzimy, że dziecko po prostu nie daje rady. Wystarczy zapytać je o to, czy potrzebuje naszej pomocy. Nasza pomoc polega też na zakupie czy dostarczeniu niezbędnego materiału. Zachęcam do tego, aby pozwalać dziecku działać samodzielnie. Przygotowywanie pracy plastycznej rozwija u dziecka kreatywność, wyobraźnię, sprawności manualne, artystyczne, a także daje możliwość uczenia się podejmowania decyzji, kształtowania się poczucia mocy, wiarę we własne kompetencje i możliwości. Po wykonanej pracy wzrasta samoocena dziecka dotycząca jego możliwości i umiejętności. To bardzo ważne kwestie, tak potrzebne w późniejszym czasie - przekonuje ekspertka.
Z rodzicami przedszkolaków i dzieci w wieku szkolnym rozmawialiśmy o tym, czy pomagają dzieciom przy pracach konkursowych. A jeśli tak, to do którego momentu? Zapytaliśmy też o to, co myślą o wypieszczonych przez rodziców pracach, które nierzadko deklasują inne i wygrywają konkursy.
Aleksandra, mama 5-latki i trzecioklasisty:
- Pomagałam mojemu synowi w pierwszej klasie. Miał wtedy ogromny entuzjazm dla prac plastycznych i rywalizacji. Nie jestem specjalnie dokładna i precyzja nie jest moją mocną stroną, więc nasze wspólne dzieła raczej trzymały poziom siedmiolatka. Wspólnie wymyślaliśmy koncepcję, a potem pomagałam mu przy pracy w czynnościach, z którymi sobie nie do końca radził - przeciąć karton, wyciąć otwór, skleić drewienka - wspomina mama z Warszawy. Według niej w konkursach organizowanych dla dzieci najważniejsze jest to, że dzieci chcą w czymś wziąć udział, mają pomysł i plan. Robią to bardziej dla siebie niż dla splendoru.
- Wspólnie zrobiliśmy kartkę jako pocztówkę z wakacji. Syn dokonał selekcji zdjęć, ja je ułożyłam w programie graficznym, mąż wydrukował. Dzieło syna tle innych wypadło skromnie. Były zdjęcia XXL w ramach i prace na płótnie - opowiada mama dwójki dzieci i wspomina:
- Jak mieliśmy w pierwszej klasie zrobić "dzieło" z odpadów, to jedna z prac (tata jest wykładowcą na politechnice) jeździła i była na baterie. Każdy w klasie wiedział, głównie po precyzji i czystości wykonania, że ta praca była wspólnym dziełem taty i ucznia. U nas w szkole nagrody są symboliczne - głównie dyplomy, które dostają wszyscy. Jestem za konkursami. Fajnie mobilizują dzieci do działania, do myślenia, kombinowania. Im dziecko starsze, tym jednak rzadziej w nich bierze udział. Ja sama chętnie biorę udział w konkursach i dzieci to widzą. Raz wygrałam wór karmy dla psa, innym razem wyjście do restauracji dla całej rodziny. Biorę jednak udział w konkurach, w których liczy się praca twórcza, a nie kolejność zgłoszeń czy ocena przez liczbę lajków.
fot: Aleksandra, archiwum prywatne
Zdjęcie powyżej to jedna z prac konkursowych syna Aleksandry. Kartka z modeliny. Praca wspólna, ale większość czynności wykonał chłopiec.
Joanna, mama przedszkolaka i pierwszoklasistki:
- W przedszkolu mojego syna co roku jest organizowany konkurs na najoryginalniej ozdobioną dynię. W mailu z sekretariatu dostajemy informację, do kiedy można przynosić prace konkursowe, jest wyraźnie zaznaczone, że to konkurs rodzinny - mówi matka przedszkolaka i opowiada, jak wyglądała praca syna i jego taty nad tegoroczną dynią na konkurs:
- Poszli razem do sklepu i zakupili wybrane przez syna dynię, potem na balkonie syn malował ją na czarno, a mąż nadzorował, aby za bardzo nie pobrudził podłogi i kurtki. Pomysł, aby z dyni zrobić nietoperza, był syna. Z czarnego kartonu wycięli skrzydła, oczy, uszy, zęby. Syn asystował przy tym, instruował swojego tatę, jaki ma być kształt poszczególnych elementów. Oczy i zęby pomalował sam - mówi.
- Wszystkie elementy dokleił pod czujnym okiem taty. Był bardzo ze swojej dyni zadowolony, z dumą niósł swoją pracę do przedszkola. Efekt tegorocznej pracy widać na zdjęciu wyżej. Obok jest pozakonkursowa dynia córki, którą z przyjemnością zrobiła "przy okazji" - dodaje.
- W zeszłym roku na konkurs trafiła tak pięknie ozdobiona dynia, że stanęłam przed nią i nie mogłam uwierzyć, że można ze zwykłej dyni zrobić takie dzieło sztuki. Choćbym nie wiem jak się starała, nigdy nie zrobiłabym takiego arcydzieła. Dynia ta wygrała bezkonkurencyjnie zeszłoroczny konkurs. Trochę było mi żal, że nasze dynie, zrobione wspólnie w dziećmi, przepadły bez echa - wspomina.
W tym roku tłumaczyłam synowi, że robimy dynie nie dla nagrody i pierwszego miejsca, lecz dla przyjemności, po to, aby coś ciekawego wspólnie stworzyć, kiedy za oknem pada deszcz - kończy swoją opowieść mama dwójki dzieci.
Pedagog, dr Marta Majorczyk uważa, że praca wykonana na tzw. konkurs rodzinny powinna być zaplanowana i przygotowana razem z dzieckiem.
- mówi ekspertka, która zauważa, że na tego typu konkursach pojawiają się też prace, z których wykonaniem dzieci nie mogły mieć nic wspólnego (np. ze względu na precyzję).
- Oglądam wystawę i widzę, które prace są dziełem dorosłych. Można odróżnić takie prace od tych, które były wykonane wspólnie z rodzicem, ze starszym rodzeństwem lub samodzielnie przez dziecko. Takim kryterium jest estetyka wykonanych prac. Może być tak, że pomysł jest dziecka, a wykonanie rodzica. Jeśli tak jest, warto zachęcić dziecko do współtworzenia pomysłu - doradza pedagog.
Anna, mama gimnazjalisty i trzecioklasistki:
- Zdarza mi się pomagać, ale nie tworzę koncepcji, czasami podpowiadam. Generalnie nie uczestniczę w tworzeniu samej pracy, tę tworzy dziecko. Kiedyś jednak syn miał przygotować na konkurs pracę przedstawiającą św Mikołaja. Podrzuciłam koncepcję wypełnienia konturu małymi kulkami z krepiny i przez kilka godzin toczyłam te kulki, bo jakby sam miał to robić, to skończyłby po świętach. Ale sam rysował, przyklejał, wymyślał - mówi.
Anna wspomina też inny konkurs z czasów przedszkolnych córki - na szopkę betlejemską. Córka uparła się, że zrobi ją sama. Z pudełka po butach, plasteliny, krepiny i farbek wykonała śliczną szopkę.
Jednak przy innych okazjach - np. projektu Układu Słonecznego w pierwszej klasie szkoły podstawowej - wygrywały prace wykonywane przez rodziców. - Przykre. Trudno wytłumaczyć później dziecku, które dwa wieczory poświęciło na pracę i wykonało ją naprawdę bardzo ładnie - ale na możliwości sześciolatka - dlaczego tak się stało - wspomina Anna.
Natalia, mama pierwszoklasistki i przedszkolaka:
- Moje dzieci chętnie biorą udział w różnych konkursach plastycznych. Pomagam im, ale nie robię tego za nich. Moja pomoc to doprecyzowywanie wizji dzieci. Podpowiadam, jakie materiały najlepiej wykorzystać, co będzie wyglądało lepiej itp. Podczas wykonania pomagam, ale nie robię wszystkiego za nich. Oczywiście, jeśli konkurs jest przeznaczony dla całej rodziny, to działamy razem, ale jeśli ma to być praca dziecka, niech taka będzie. I chociaż czasem poziom estetyki w ogóle mi nie pasuje, to ostateczny głos ma dziecko, w końcu to jego/jej praca i ono decyduje, ile brokatu trzeba sypnąć - zauważa.
fot: archiwum prywatne NNK
- Są takie prace, po których z daleka widać, że nie są wykonane przez dzieci. Nie wiem, jak bardzo utalentowany musiałby być trzylatek, aby z wielką precyzją posługiwał się nożyczkami, rysował proste linie i dodawał do pracy przestrzenne elementy. A jeśli chodzi o nagradzane prace - to zależy. Czasem wygrywają "słodkie potworki", ale stworzone od A do Z przez dzieci, innym razem nagrody zdobywają te robione przez rodziców, a podpisane jako dzieła maluchów - podsumowuje mama siedmiolatki i czterolatka.
Jakie macie doświadczenia z tego typu konkursami? Uważacie, że rodzice nie powinni za bardzo ingerować w prace swoich dzieci ani nie wykonywać ich za nich? Czego to może uczyć maluchy? Piszcie w komentarzach i do redakcji (na adres edziecko@gazeta.pl). Najciekawsze wypowiedzi opublikujemy za zgodą autora i nagrodzimy je książkami.
Powinno cię również zainteresować:
Kurator: Bez prac domowych w dni wolne. Rodzice: Dom nie jest filią szkoły
Zła ocena za brak pracy domowej? "Rodzic może złożyć zażalenie do kuratorium, a nawet pójść do sądu"