Dziecko najgorzej zachowuje się przy matce? Psycholog: Czasem przy ojcu. Dziecko wybiera sobie rodzica, przy którym zmienia zachowanie

W przedszkolu bez zarzutów, przy babci i niani spokojne, dopiero przy mamie puszczają blokady. To klasyka, że dzieci najgorzej zachowują się przy matkach. - 95 proc. to znój, ryki, walka - mówi jedna z mam. Dlaczego tak się dzieje?
Dziecko w autobusie Dziecko w autobusie fot: istockphoto

Dzieci zostawiają swoje najlepsze, ale i najgorsze zachowanie dla rodziców

Mamy często się skarżą, że ich dzieci swoje "najgorsze" zachowania zostawiają dla nich. Przy nianiach, babciach, w przedszkolu samodzielne, radosne, uśmiechnięte, dopiero przy matkach ukazują cały wachlarz różnych emocji.

- Wiele razy słyszałam pochwały rodziny, że moje dzieci są wspaniale wychowane. Nie bardzo wiem, jak na to reagować, bo znam ich oblicze z domu - mówi nam matka dwójki dzieci. I dodaje:

- Przy mnie czują się swobodnie do bólu. W domu są krzyki, bójki, wyzwiska.

Inna mama zauważa:

- Jak tylko się pojawiam w drzwiach, w dzieciach dokonuje się przemiana. Znika uśmiech, zaczynają się płacze, histerie, awantury, kłótnie między rodzeństwem. Inni spijają śmietankę, dla mnie przewidziane są zimne fusy. Tak jest codziennie - skarży się mama 4-latki i 9-latka.

Sfrustrowane matki szukają informacji na temat tego zjawiska. Pod wpływem dobrych rad z najbliższego środowiska, że: "tylko przy Tobie się tak zachowuje", "musisz je jakoś okiełznać - tak nie może być", zastanawiają się, co robią źle?

Dlaczego jest tak, że dziecko przy innych zachowuje się lepiej niż przy matce?

Psycholog, oligofrenopedagog Diana Czerwińska, współpracująca z warszawskim NZOZ Centrum Terapii DIALOG, prostuje, że takie zachowanie dzieci dotyczy wyłącznie matek. Czasem dziecko swoje "najgorsze" zachowania prezentuje przy ojcu.

- Z doświadczenia wiem i obserwuję, że dzieci "wybierają" sobie rodzica (nie zawsze mamę), przy którym zmieniają zachowanie, bądź do zmiany dochodzi zarówno przy mamie, jak i tacie. To jest naturalne. Bardziej powinien nas zaniepokoić brak takich zachowań. Rodzic - przy założeniu, że rodzina, jako system, funkcjonuje prawidłowo - jest dla dziecka bezpieczną bazą. Osobą, której dziecko bezgranicznie ufa, czuje się przy niej bezpiecznie. To rodzicowi dziecko komunikuje swoje emocje, potrzeby, przy mamie lub tacie uchodzi z dziecka nagromadzone przez cały dzień napięcie. Przy rodzicu dziecko opróżnia "swój zbiorniczek emocjonalny" w taki sposób, jaki jest mu dostępny - tłumaczy psycholog.

Pięć mam opowiada nam, jak dzieci zmieniają się przy nich. A psycholog Diana Czerwińska podpowiada, jak bez nerwów pomóc dziecku rozładować nagromadzone emocje.

Dzieci dopiero przy rodzicach pokazują cały wachlarz swoich emocji Dzieci dopiero przy rodzicach pokazują cały wachlarz swoich emocji fot: pexels.com

Przyjaciel męża: Nie jesteś konsekwentna, wchodzą ci na głowę, a ty na to pozwalasz

Katarzyna, mama 6-latki i 4-latka:

- Kiedy dzieci są w przedszkolu, pod opieką męża lub babć, właściwie nikt się nie skarży. Bawią się ładnie, słuchają opiekuna, myją rączki, sprzątają po sobie talerze. W przedszkolu nigdy nie usłyszałam, że dziecko było niegrzeczne, sprawiało problemy. W corocznej opinii od wychowawczyń czytam, że 6-letnia córka i 4-letni syn to empatyczne, spokojne, przyjaźnie nastawione do innych dzieci. Nijak ma się to do tego, jak zachowują się przy mnie.

Kiedy wracam z dziećmi z przedszkola do domu, pierwsza awantura między nimi jest już w przedpokoju. Wystarczy iskra. Na moje "umyj ręce", "zdejmij buty" - zero reakcji. W te wakacje spędziły tydzień u babci. Kiedy po nie pojechałam, syn "oszalał", wlał mi z wrażenia wodę z konewki do butów.

Kiedyś, podczas rozmowy o dzieciach ze znajomymi, mąż wspomniał o tym, że u nas dzieci przy mnie są gorsze niż przy kimkolwiek innym, że w domu jest armagedon, jak ja jestem. Znajomy stwierdził, że tu nie chodzi o to, że dzieci przy matkach się luzują i wreszcie mogą przestać się kontrolować, lecz o to, że nie jestem konsekwentna, dzieci to wyczuwają, wchodzą mi na głowę, a ja na to pozwalam - żali się mama dwójki dzieci.

Psycholog Diana Czerwińska:

- Rodzicom życzę dużo cierpliwości i umiejętności akceptowania emocji dziecka, a także lekkiego "niedosłuchu", który uchroni przed analizowaniem nadmiernej liczby dobrych rad. Nie oznacza to, że chcę uśpić czujność rodziców. Nie należy jednak generalizować, każda sytuacja jest inna i wymaga indywidualnej analizy. Trzeba wiedzieć, że czasem powodem takich zmian w zachowaniu dziecka może być brak wyznaczanych granic czy niespójność w postawie wychowawczej prezentowanej przez rodziców.

Kiedy dziecko prezentuje cały wachlarz negatywnych - w odczuciu rodzica - zachowań, można próbować rozszerzyć aktywność popołudniową całej rodziny o dużą liczbę zabaw ruchowych. Doskonale działają na redukcję napięć zarówno u dzieci, jak i dorosłych. Podczas wspólnej zabawy ruchowej dziecko otrzymuje uwagę rodzica, która jest mu tak potrzebna po kilku godzinach rozłąki - radzi specjalistka.

Dzieci w restauracji Dzieci w restauracji fot: istockphoto

Inni spijają śmietankę, dla mnie przewidziane są zimne fusy

Małgorzata, mama 10-latka i 4-latki:

- Błagam! Jak tylko się pojawiam, dokonuje się przemiana. Znika uśmiech, zaczynają się płacze, histerie, awantury, kłótnie między rodzeństwem. Inni spijają śmietankę, dla mnie przewidziane są zimne fusy. Tak jest codziennie. Mamy stałe pory na awantury. Moja czteroletnia córka najbardziej lubi głośno płakać (powód się zawsze znajdzie), kiedy siadamy do posiłku. Ja nie mogę jeść, jak ktoś mi buczy nad uchem, więc zapewne mam już jakieś pierwsze wrzody na żołądku. Kolejna afera jest przed samym zaśnięciem. Jedno dziecko już śpi, a drugie zaczyna nakręcać dym. Tutaj także wszystko może stać się pretekstem, jak w przysłowiowej słonej zupie.

Jestem święcie przekonana, że to ja wyzwalam w nich tę dziką energię. To podobno dobrze, bo to oznacza, że dzieci czują się przy mnie super pewnie. Wiedzą, że bez względu na ich zachowanie, ich nie zostawię. Czują, że przy mnie mogą sobie odpuścić trzymanie fasonu. Ale dla mnie to koszmar, bo naprawdę nie mam do czynienia z tymi uroczymi dziećmi, które zna reszta rodziny i znajomych. Dla mnie macierzyństwo rozkłada się tak: 95 procent znoju, trudów, ryków i ciągłej walki, 5 procent tęcza i brokat - żartuje mama z Warszawy.

Psycholog Diana Czerwińska uspokaja, że to naturalne, że rodzice czują się czasami przytłoczeni zachowaniem swoich dzieci:

- Rolą rodziców jest akceptacja uczuć dziecka oraz dawanie dziecku przykładu konstruktywnych sposobów wyrażania emocji. Tak, aby w konsekwencji dziecko potrafiło swoje emocje nazwać i wyrazić w sposób akceptowalny i nie raniący innych. Przed osiągnięciem tej umiejętności przez dziecko zrozumiałe jest, że rodzice mogą czuć się przytłoczeni ilością płaczu, krzyku, klasycznych ataków złości z rzutami na podłogę, tak dobrze znanych rodzicom małych dzieci - mówi psycholog.

Dzieci mają swoje prawa Dzieci mają swoje prawa fot: istockphoto

Słyszałam pochwały od nauczycieli, rodziny, że moje dzieci są niebywale grzeczne

Joanna, mama 12-latka i 9-latki:

- Moje dzieci - dwójka - w szkole, u znajomych, dalszej rodziny (wszędzie tam, gdzie nie czują się totalnie swobodnie), zachowują się jak wzór cnót wszelakich. Grzeczne, ułożone, spokojne.

Wiele razy słyszałam pochwały od nauczycieli czy rodziny, że moje dzieci są doskonale wychowane. Nie bardzo wiem, jak na to reagować, bo znam ich oblicze z domu - terenu, gdzie czują się swobodnie do bólu. I tu są krzyki, bójki, wyzwiska (na szczęście kierują je wyłącznie do siebie nawzajem), jojczenie, obrażanie, trzaskanie drzwiami.

Moje dzieci to idealne poparcie tezy, że dzieci przy mamach zachowują się najgorzej w całej rozciągłości. Na szczęście takie stany "bez trzymanki" zdarzają się co pewien czas, ale wiem, że takich wybuchów nie prezentują nigdzie indziej poza domem. No, może czasem jeszcze u babci, z którą widują się codziennie, dadzą trochę popalić, ale to wciąż jest tylko ułamek z ich domowego repertuaru.

Kiedy dziecko płacze w sklepie Kiedy dziecko płacze w sklepie fot: istockphoto

Mam dla córki za mało czasu, jak na jej potrzeby

Agnieszka, mama 4-letki:

 - Mam 4-letnią córkę, którą do przedszkola odprowadza zwykle mąż, a z przedszkola odbiera teściowa. Ja pracuję na cały etat, sporo czasu zabiera mi dojazd do i z pracy. Kiedy wracam do domu, córka może nie zachowuje się gorzej, ale na pewno więcej płacze i bardziej się nad sobą użala. Przykładowo, chociaż w ciągu dnia mówi mężowi, że dobrze bawiła się w przedszkolu, a czasem wręcz nie chce z tego przedszkola wyjść, mi opowiada, jak to jej było źle.

Poza tym, kiedy ja ją odprowadzam do przedszkola, zawsze płacze przy rozstaniu, a kiedy odprowadza ją mąż, praktycznie nigdy nie ma takiego problemu. Myślę, że takie reakcje wynikają po prostu z tego, że w ciągu tygodnia pracy mam dla niej za mało czasu, jak na jej potrzeby - zastanawia się mama 4-latki.

Psycholog Diana Czerwińska z warszawskiego Centrum Terapii DIALOG jest przekonana, że żłobek czy przedszkole - choć mogą dokładać wszelkich starań, aby dziecko czuło się w placówce dobrze - nigdy nie zastąpią rodzica.

- Dziecko wyczuwa, czy rodzic ufa placówce - czy jest pewien, że chce, aby dziecko w niej zostało, czy sam jest w rozterce. To przekłada się na jego zachowanie. Dlatego też czasem obserwujemy takie różnice w zachowaniu dziecka przy rozstaniu, kiedy odprowadza raz mama, a raz tata. Najlepiej, aby rozstania były krótkie, ale treściwe, tj. zawierały zapewnienie dziecka o tym, że się go kocha, i rzetelną informację, o której zostanie odebrane - doradza psycholog. 

Ile trzeba mieć lat, aby przewidywać konsekwencje swojego zachowania? Ile trzeba mieć lat, aby przewidywać konsekwencje swojego zachowania? fot: istockphoto

Nie jest tak, że gdy dzieci zostają ze mną, mgła zalewa im oczy

Paulina, mama 6-latki i 4-latka:

- Nie do końca zgadzam się z tezą, że przy matkach dzieci są najgorsze. Może i sprawdzają, na ile mogą sobie pozwolić, ale nie jest tak, że gdy zostają ze mną, mgła zalewa im oczy, a z mózgu robi się kisiel. Moje dzieci działają wedle zasad, a jeśli przesadzają, wystarczy jedno spojrzenie - rozmawiamy o ich zachowaniu, o tym co jest ok, a co nie. Czasem szaleją, ale nie sądzę, abym to ja była tego przyczyną. Wydaje mi się, że to przy babci na więcej sobie pozwalają - podejrzewa mama dwójki dzieci.

Psycholog zwraca jeszcze uwagę na to, że czasami dzieci przejmują emocje rodzica.

- Pamiętajmy o tym, że dzieci doskonale wyczuwają, a właściwie współodczuwają napięcie i emocje rodzica. Wtedy też mogą wyrażać te emocje np. poprzez swoje zachowanie. Nie należy czuć się z tego powodu winnym. Emocje odgrywają w życiu każdego człowieka ważną rolę, zarówno te przyjemne, jak i te nieprzyjemne. Nie zawsze da się samemu tak z nich "przewentylować", aby dziecko ich nie odczuwało. Czasem nawet nie jest to wskazane, bo sytuacja może wyglądać nienaturalnie, a jak wiadomo żadna skrajność nie jest dobra - podsumowuje Diana Czerwińska.

A jak dzieci zachowują się przy Was? Piszcie: edziecko@agora.pl