"Zakrapiane" rodzicielstwo. Pijemy przy dzieciach, tylko niektórzy się tego wstydzą. A pijemy coraz więcej

- Gardziłam nim, kiedy przysypiał pijany w fotelu w ciągu dnia - mówi córka ojca, który lubił wypić. Rodzice często piją alkohol przy dzieciach. - No, sorry, nam też się coś od życia należy - mówi jeden z nich. O tym, czy i jak pije się przy dzieciach, opowiadają rodzice.
Jaki ojciec, taki syn? Jaki ojciec, taki syn? fot: istockphoto

"Na stole mamy robiony hummus i wino: chardonnay, pinot grigio, pinot noir"

- Na weekendowe domówki z dziećmi każdy przynosi coś wymyślnego do jedzenia, no i obowiązkowo butelkę wina. Na stole mamy domowe wypieki, sałatki, robiony hummus i wino: chardonnay, pinot grigio, pinot noir. Ktoś z rodziców co jakiś czas wstaje od stołu i kontrolnie zagląda do dzieci. W towarzystwie zawsze jest ktoś, kto nie pije, bo jest w kolejnej ciąży albo o ciążę się stara, albo prowadzi auto. To ważne, aby ktoś jednak był trzeźwy, na wypadek gdyby coś się stało - opowiada 39-letni Paweł z podwarszawskiego Konstancina.

Trzech na dziesięciu rodziców przyznaje, że zdarzyło im się być pijanymi w towarzystwie swoich dzieci, a pięciu na dziesięciu nie widzi problemu w tym, że bywają "pod wpływem", mimo że ich dzieci bawią się obok. Takie postępowanie i zachowanie rodzica może w dzieciach budzić niepokój - sugerują brytyjskie badania prowadzone przez Institute of Alcohol Studies (IAS).

To też pierwsze badania, które pokazują, że spożywanie alkoholu przy dzieciach nawet w "bezpiecznych" dawkach może mieć negatywny wpływ na ich rozwój i na to, jak postrzegają swoich opiekunów.

- To niepokojące, że dorośli, mimo że starają się być najlepszymi rodzicami dla swoich dzieci, mają ogromną lukę w wiedzy. Nie widzą problemu w tym, że piją procentowe napoje przy dzieciach i zajmują się nimi pod wpływem alkoholu. Z danych z naszego raportu dowiedzieliśmy się, że prawie 30 proc. rodziców uważa, że nie ma nic złego w tym, że od czasu do czasu wypiją przy dzieciach więcej niż jeden kieliszek wina - mówił w tekście "Even moderate drinking by parents can upset children - study" w brytyjskim dzienniku "The Guardian" szefowa IAS, Katherine Brown.

Raport Brytyjczyków jest o tyle dla nas ważny, że jest uniwersalny. Styl życia brytyjskich rodzin z dużych miast nie różni się wiele od tego, który wybierają rodziny z warszawskiego Wilanowa czy Mokotowa. Picie wina zaczyna być traktowane jako styl życia. Kieliszek z przyjaciółmi, kieliszek wieczorem na odreagowanie, do obiadu w niedzielne popołudnie.

Zmieniają się nie tylko morale społeczeństwa, ale także podejście do picia alkoholu. Szczególnie do wina. Kiedyś ten trunek był pity tylko podczas ważnych okazji, serwowany jako alkohol z najwyższej półki. Dzisiaj picie wina to dla wielu jeszcze jeden element codzienności. Dowód? Polski rynek wina rośnie o 5-6 proc. rocznie. W 2010 roku wypiliśmy 87 mln litrów, a w 2016 roku już 107 mln litrów wina. Jeszcze cztery lata temu piliśmy mniej niż 3 litry wina na głowę mieszkańca rocznie, dziś to jest 5,5 litra, czyli niemal dwa razy więcej (za wyborcza.pl)

O zmieniającej się kulturze picia mówią też psychologowie. Jolanta Ryniak, psycholog kliniczny, psychoterapeuta, superwizor i specjalistka psychoterapii uzależnień z Centrum Dobrej Terapii w Krakowie, zauważa, że spożywanie alkoholu przez dorosłych przy okazji uroczystości rodzinnych lub spotkań towarzyskich odbywa się często w towarzystwie dzieci i takie zachowanie stanowi pewną normę kulturową.

- Ważne, aby rodzic był wtedy przykładem i nie nadużywał alkoholu przy dziecku, ale wypijał go w ograniczonej ilości. Zawsze należy pamiętać też o tym, że w przypadku opieki nad małym dzieckiem jedna osoba dorosła powinna być trzeźwa - przypomina psycholog.

Widok rodziny w restauracji, podczas gdy dzieci bawią się w kąciku zabaw, a rodzice dzielą na dwoje butelkę wina, mało kogo dzisiaj dziwi. Autorzy wspomnianego brytyjskiego raportu namawiają, aby, zamawiając kolejny kieliszek przy dzieciach, zastanowić się dwa razy. Z obserwacji i badań Institute of Alcohol Studies wynika, że:

- 15 proc. dzieci prosi swoich rodziców, aby mniej pili;

- 16 proc. rodziców odczuwa winę z powodu picia przy dzieciach, wstydzi się swojego "zakrapianego" rodzicielstwa;

- 12 proc. dzieci twierdzi, że rodzice poświęcają im mniej uwagi i czasu z powodu picia;

- 11- i 12-latki określiły alkohol jako "słodycze dla dorosłych". Według nastolatków rodzice piją, bo w ten sposób "rozwiązują swoje problemy".
 
Jak pije się alkohol w polskich domach? Kilka rodzin opowiada o swoich zwyczajach. Imiona niektórych z nich na ich życzenie zostały zmienione.

Czy można pić przy dziecku? Czy można pić przy dziecku? fot: istockphoto

"Pokazywanie dziecku, że alkohol jest czymś jak kakao, to nie jest dobre"

Janusz, tata trzylatki, miał ojca i ojczyma alkoholika:

- Nie piję w ogóle alkoholu przy dziecku i gorąco opowiadam się przeciwko temu. Osobiście piję bardzo sporadycznie, może raz na kwartał, ale zawsze poza domem. Jak córka była jeszcze niemowlakiem, zdarzało mi się (choć też rzadko) wypić piwo w domu, ale już tego nie robię i nie będę robił.

Uważam, że nie jest w porządku jakiekolwiek picie przy dziecku, również przysłowiowa "lampka wina". Poprzez pokazywanie dzieciom, że "jedno piwko" czy "lampka wina" jest czymś normalnym i dobrym, przyzwyczajamy je do alkoholu, integrujemy w obraz codzienności, normalizujemy, oswajamy. A alkoholizm nie bierze się wbrew pozorom z upijania, ale z regularności spożywania alkoholu. I to nie moje zdanie, tylko specjalistów ds. uzależnień. Dlatego uważam, że pokazywanie dziecku, że alkohol jest czymś jak kakao nie jest dobre. Chcę pokazać córce, że alkohol ściśle wiąże się z dużymi świętami - weselami i urodzinami. I tyle. Oczywiście pewnie nie jestem do końca obiektywny. Przeżyłem ojca i ojczyma alkoholika.

Pijemy wino przy dzieciach Pijemy wino przy dzieciach fot: istockphoto

"Dzieci widzą nas z kieliszkami. Czasami nawet komentują: " O znowu, winko sobie pijecie"

Anna, mama 6-latki i 3-latka:

- Kiedyś mój trzyletni syn w przedszkolu do pani powiedział: moja mama lubi wino, a tata piwko. Śmialiśmy się wszyscy, że taki rezolutny, rozgadany, ale dało mi to wiele do myślenia. Skąd takie małe dziecko ma takie wyraziste zdanie? Wydawało nam się, że pijemy dyskretnie, nie afiszujemy się tym, a on jednak wszystko widzi i jeszcze odróżnia rodzaje alkoholu. Alkohol w naszym domu jest obecny. Mamy dużo znajomych, sami też jesteśmy często zapraszani na domówi z dziećmi. Zawsze jest jakieś wino, panowie piją piwo, whisky. Nikt nigdy się nie upija, nie zatacza, to nie ten klimat, ale dzieci widzą nas z kieliszkami. Czasami nawet komentują, coś w stylu "o, znowu winko sobie pijecie".

Psychoterapeutka Agnieszka Iwaszkiewicz uważa, że jeśli rodzice piją alkohol i mają to picie pod kontrolą, nie upijają się przy dzieciach, nie powinni przejmować się lampką wina wypitą do kolacji.

W naszym artykule "Weekendowy drink rodziców. Problem?" psycholog zwróciła uwagę:

Czerwone światełko powinno zapalić się, gdy nie radzimy sobie z własnymi problemami i alkohol traktujemy jak antidotum na nie. - Picie alkoholu, o jakim tu mówimy, nie powinno być sposobem na rozładowanie stresu i rozwiązanie konfliktów i naszych problemów - podkreśla psychoterapeutka. Wtedy należy zastanowić się, czy nie powinniśmy ograniczyć jego spożycia.
Jak widzą dzieci pijanych rodziców? Jak widzą dzieci pijanych rodziców? fot: istockphoto

"Nie rozumiem tej polskiej pijackiej solidarności. Tego trzymania włosów, jak ktoś naj***ny rzyga"

Weronika, mama 4-latki i 9-latka:

- Od dwóch lat nie miałam w ustach alkoholu i ta tendencja raczej się utrzyma. Kiedy przestałam pić, dzieci miały odpowiednio - rok i sześć lat. Wcześniej także nie piliśmy przy naszych dzieciach, ale czasami, po intensywnej nocy, dzieci widzą męża na kacu. Śmieją się, że się "opił alhoholu". Jeśli zdarzyło się, że przychodzili do nas znajomi, to zawsze jeden rodzic nie pił. W razie gdyby cokolwiek się stało i trzeba było jechać. Mamy leciwych dziadków, starszych rodziców i nigdy nie wiadomo, czy ktoś nie będzie miał zawału.

Sama jestem dzieckiem pijącego ojca. Od 20 lat nie pije, bo się ogarnął, ale był na granicy alkoholizmu. Moi rodzice prowadzili bujne życie towarzyskie, a dorastałam w czasach, w których dzieci zabierało się na przyjęcia i imprezy. Ojciec pił dużo, mama zawsze znała swoje granice i przekroczyła je może raz w życiu. Alkohol, ojciec i znajomi pili przy dzieciach. Ojciec zaczął się kryć, wtedy kiedy picie zaczęło stanowić problem. Nie widziałam go więc pijącego, ale widziałam pijanego. W pewnym momencie ojciec ukradkiem opróżnił nawet wielki gąsior z likierem z pigwy, który stał latami w kuchni. Jak byłam mała, to nic na alkohol i picie nie mówiłam. 

Pamiętam, że byłam w stanie po samym sposobie, w jaki ojciec otwierał drzwi, stwierdzić, czy jest wcięty czy nie. Strasznie mnie to męczyło. A jak byłam starsza, to wnerwiało. W liceum bardzo mocno egzekwowałam dotrzymywanie przez ojca danych mi obietnic. Do tego stopnia, że kiedyś musiał wcięty zawieźć mnie samochodem z ogromnym powiększalnikiem do szkoły. Zresztą miał później wypadek i zabrali mu prawo jazdy. Gardziłam nim, kiedy przysypiał pijany w fotelu w ciągu dnia. Do tej pory gardzę pijanymi ludźmi, nie rozumiem tej polskiej pijackiej solidarności. Tego trzymania włosów, jak ktoś naj***ny rzyga, chodzenia na paluszkach, bo tatuś odsypia imprezę, przykrywania kocykiem nawalonych imprezowiczów, którzy zasnęli w korytarzu. 

Uważam, że umiarkowane picie np. kieliszka wina do obiadu to nic złego. Złe jest bycie przy dzieciach pijanym. Bo dzieci to widzą. Ja przynajmniej widziałam doskonale. Po oczach, gestach, kroku. 

Nie zgadzam się na to, żeby moje dzieci widziały mnie lub męża pijanego. Jeśli już picie ma miejsce, to w czasie, kiedy dzieci nocują u dziadków. Potem widzą kaca, a nie pijaństwo.

Pijesz? Zobacz, jak widzą cię dzieci

Fińska kampania społeczna "Potwory" ma już kilka lat. Ale jej przekaz nie traci na aktualności. Co dzieci widzą, kiedy patrzą na pijanych rodziców? Odrażające potwory opiekujące się przerażonymi dziećmi.

Kiedy tata za dużo wypije... Kiedy tata za dużo wypije... fot: istockphoto

"Kilka razy zdarzyło mi się przecholować, niestety"

Krzysztof, tata 9-letki:
- Zdarza się, że pijemy przy córce. Odkąd ja i moi najlepsi kumple mamy dzieci, imprezujemy z nimi u któregoś z nas w domu. Nie stać nas na to, żeby na każdą imprezę wynajmować opiekunki, żeby się napić w knajpie bez dzieci w tle. Kilka razy zdarzyło mi się przeholować, niestety. Przy mocnych alkoholach nie znam umiaru. Kiedy siedzę, wydaje mi się, że jest w porządku, ale kiedy wstaję, bywało różnie. Moja żona jest dość porywcza, jak tylko widzi, że mam w czubie, woła taksówkę, zabiera córkę i ucieka z imprezy. Muszę sobie radzić sam. Ale od czego ma się kumpli. Zawsze pomogą. Prześpię się u gospodarza na sofce i tyle.

Psycholog kliniczny Jolanta Ryniak z Centrum Dobrej Terapii w Krakowie ostrzega przed regularnym i powtarzającym się piciem przy dzieciach i przypomina, że dzieci uczą się przez naśladowanie:

Niewskazane jest regularne lub powtarzające się picie alkoholu nawet w małych porcjach, np. kieliszka wina do kolacji. Mniej ważne jest to, co do dziecka będziemy mówić na temat picia, bo dziecko naśladuje zachowanie rodzica. Jeśli widzi, że alkohol ma funkcję relaksującą i jest używany bez specjalnych okazji, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że będzie podobne zachowanie wdrażać w swoje życie w okresie dorastania lub dorosłości.

AParty girls in a restaurant celebrating with drinks and champagne AParty girls in a restaurant celebrating with drinks and champagne 'Po wino sięgam, kiedy dzieci pójdą spać'

"Moje picie nie jest piciem na umór"

Ewa, mama dwójki dzieci:
- Są wieczory, kiedy mam ochotę na lampkę wina, ale sięgam po nią, gdy dzieci pójdą już spać. Przy nich ciągle jestem "na czuwaniu", a to ma być jednak jakaś tam chwila relaksu, a nie podpijanie między budowaniem z lego a wspólnym czytaniem.

Moje picie nie jest też jakimś piciem na umór. To lampka wina do oglądanego wieczorem filmu czy czytanej książki. Czasem, gdy spotykamy się ze znajomymi, którzy też mają dziecko, pijemy wino, ale to zazwyczaj jest lampka, dwie wypijane przez cały wieczór. My siedzimy i plotkujemy przy stole, dziećmi zajmują się wtedy tatusiowie (którzy nie piją). Wydaje mi się, że dzieci nawet nie wiedzą, że na takich imprezach jest alkohol - są pochłonięte zabawą, a i alkoholu nie ma tyle, że ktoś leży pod stołem, czy zaczyna się dziwnie zachowywać.

Mój mąż pije bardzo rzadko, czasem zdarza mu się podczas "męskich spotkań", ale zazwyczaj wychodzi na nie, gdy dzieci już śpią, a rano wszystko wygląda już tak, jak zawsze. Rzadko zdarza się, że pijemy w tym samym czasie, jak już, to podczas wesel itp. A dzieci nie ma wtedy z nami, wracają wcześniej do domu z dziadkami itp. Nie ukrywam kieliszków, alkohol też nie jest pochowany po kątach, ale dzieci specjalnie się tym nie interesują. Nie komentowały, nie chcą próbować itp. 

U nas w domu alkohol jest rzadko U nas w domu alkohol jest rzadko fot: istockphoto

" Wypicie lampki wina jest ok, gorzej gdy na lampce się nie kończy"

Milena, mama 14-latka i 7-latki:

- U nas w domu alkohol jest rzadko - raczej przy okazji imprez (nigdy, gdy są to imprezy dzieci), czasem w weekend. Pijemy niedużo i zazwyczaj są to trunki niskoprocentowe - ja wino, mąż piwo. Czasem mąż sięga po whisky, ale też kończy się na jednej szklaneczce. I wieczorem, zazwyczaj, kiedy dzieciaki idą już spać.

Dzieci są już w wieku szkolnym, więc nie takie małe i nie smuci ich, ani nie wstrząsa nimi widok alkoholu. Żadne z nich nie widziało nas pijanych. 

Nigdy nie pijemy, kiedy któreś z nich jest chore. Może pojawić się konieczność pojechania do lekarza, bycia przytomnym w środku nocy.

Uważam, że wypicie lampki wina jest okej, gorzej, gdy na lampce się nie kończy.

***

Chcesz podzielić się z nami swoją historią? Uważasz, że powinniśmy poruszyć konkretny temat w ramach cyklu "Alkopolacy"? Napisz do nas:  listydoredakcji@gazeta.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.