Temat kieszonkowego pojawi się prędzej czy później w każdej rodzinie. To naturalne, że w pewnym wieku nasze pociechy chcą mieć pieniądze i wydawać je na swoje zachcianki. Okazuje się, że polskie dzieci zostawiają w sklepach bardzo dużo pieniędzy. Tak wynika z raportu Junior Shopper 2017 przeprowadzonego przez firmę GFK.
W badaniu przeanalizowano wydatki polskich dzieci w wieku od 5 do 17 roku życia. Miesięcznie wydają one samodzielnie aż 285 milionów złotych. Do ich najczęstszych zakupów należą słodycze i napoje.
Czy polscy rodzice rzeczywiście tak rozpieszczają swoje dzieci? Kieszonkowe to indywidualna sprawa każdej rodziny. Przez to dorośli często nie wiedzą, na jakich zasadach mają dawać pociechom pieniądze - od jakiego wieku i w jakiej wysokości. Kieszonkowe dostaje większość dzieci. Z badań, które kilka lat temu opublikował IPSOS, wynika, że kieszonkowe daje swoim dzieciom 2/3 polskich rodziców.
- Mój 14-letni syn dostaje 10-15 zł tygodniowo. Jednak jest to uzależnione od tego, czy wypełnia swoje obowiązki. Zazwyczaj wydaje te pieniądze na komiksy i gry. Regularne kieszonkowe zaczął dostawać, gdy miał 9 lat i włączył się w pomoc przy obowiązkach domowych - opowiada Ania, mam dwójki dzieci. - Z kolei 8-letnia córka regularnej kasy jeszcze nie dostaje. Na drobne zachcianki ze sklepiku szkolnego dajemy jej od 3 do 5 zł raz w tygodniu - dodaje Ania.
Jednak niektórzy rodzice zaczynają dawać pieniądze dzieciom znacznie wcześniej. Jedna z mam udzielających się na naszym forum napisała, że jej 9-letnia córka dostaje pieniądze już od 6. roku życia. Co roku kwota ta zwiększa się o 1-2 zł. Obecnie dziewczynka otrzymuje 10 złotych tygodniowo. Na co przeznacza pieniądze? - Raczej je chomikuje, a jeśli już wydaje, to w szkolnym sklepiku na picie lub tosta, czasami coś słodkiego. Gazetki i lody kupujemy my - odpowiada mama.
Wiadomo, że z wiekiem zachcianki dzieci się zmieniają, a budżet nastolatka znacznie różni się od tego, jakim dysponują uczniowie pierwszych klas podstawówek. Dlatego wraz z dojrzewaniem dziecka rodzice muszą myśleć nad zwiększeniem kwoty kieszonkowego.
- Moja 16-letnia córka od podstawówki dostawała od nas 2 zł dziennie na przekąski ze sklepiku szkolnego. Jednak w pewnym momencie zaczęła narzekać, że nie ma kasy na kosmetyki i ubrania, tak jak inne dziewczyny z klasy - opowiada Monika. - Zostaliśmy przy kwocie 2 zł dziennie, jednak od roku córka dostaje także dodatkowo 100 zł miesięcznie na własne wydatki. Nie chciałam, by czuła się gorsza od koleżanek - dodaje mama nastolatki.
Jednak nie wszyscy dorośli są przekonani do dawania dzieciom pieniędzy. Rodzice często nie są w stanie zaufać swoim pociechom. Boją się, że dziecko wyda kieszonkowe na głupoty lub je zgubi. - Moja 10-letnia córka dostaje codziennie kanapki do szkoły i ma wykupione obiady na stołówce szkolnej. Nie dajemy jej pieniędzy, bo boimy się, że mogłaby wydawać je na niezdrowe przekąski. Ja sama w okresie dojrzewania bardzo przytyłam przez słodycze i nie chciałabym, aby moja córka przechodziła przez to samo - opowiada Sylwia.
Czasami brak kieszonkowego jest jednak karą. - Próbowaliśmy wprowadzić kieszonkowe, gdy nasz syn miał 8 lat. Miał dostawać 5 złotych tygodniowo za dobre zachowanie i wypełnianie obowiązków domowych. Odkładał te pieniądze na gazetki, zestawy klocków i lody. Jednak syn nie zachowywał się tak, jak należy, dlatego zrezygnowaliśmy z kieszonkowego. Obecnie ma 9 lat i pieniędzy już nie dostaje - opowiada Ola.
Zdania na temat kieszonkowego są podzielone. Niektórzy rodzice dają je swoim dzieciom za nic, inni wymagają wypełniania obowiązków, a jeszcze inni w ogóle nie biorą takiej opcji pod uwagę.
Jeśli decydujemy się na dawanie dzieciom pieniędzy, ważne jest, by zasady były jasne i dziecko wiedziało, do kiedy musi mu wystarczać określona kwota. Kieszonkowe może być wówczas dobrym sposobem na naukę oszczędzania i gospodarności. Jednak, by miało to taki efekt, ważne jest, by towarzyszyła temu rozmowa i nie było to po prostu bezrefleksyjne dawanie i branie pieniędzy.