Klęska programu naprotechnologii. W rok tylko trzy ciąże. Ginekolog: 'To złodzieje czasu zdrowych kobiet'

Rząd PiS wycofał refundowany program in vitro na rzecz refundowania naprotechnologii - metody, która niemal nigdzie poza Polską nie jest uważana za alternatywę. Co więcej, po roku działań programu na Mazowszu, polskie wyniki są niemal trzy razy gorsze niż na świecie.
in vitro in vitro fot. CC BY 2.0 Dave Herholz/Flickr.com

Trzy ciąże - efekt rocznej pracy warszawskich naprotechnologów

Stowarzyszenie na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji 'Nasz Bocian' na swoim profilu w serwisie społecznościowym opublikowało raport na temat pilotażowego programu refundacji naprotechnologii w województwie mazowieckim. W Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim ponad 40 par zgłosiło się do programu wsparcia leczenia niepłodności metodą naprotechnologii.

Z danych przytaczanych przez Stowarzyszenie Nasz Bocian, które od ponad 15 lat wspiera pary borykające się z niepłodnością, dowiadujemy się, że roczne leczenie 43 par kosztowało 100 tys. złotych. W efekcie w ciążę zaszły 3 kobiety, co daje 7 proc. skuteczności rocznej tego programu. To niewiele, zwłaszcza zważywszy na fakt, że zgodnie z wynikami światowymi, należałoby się spodziewać skuteczności powyżej 19 proc.

Wprowadzony przez rząd PO-PSL refundowany program in vitro, dzięki któremu na świat przyszło ponad 6 tys. dzieci, w połowie 2016 roku został przez obecny rząd zaniechany. Skuteczność in vitro w programie refundacyjnym wyniosła ponad 40 proc. w przeliczeniu transfer zarodka - ciąża.

Dla par borykających się z chorobą niepłodności rząd przygotował w zamian Narodowy Program Prokreacyjny, oparty na rozwiązaniach naprotechnologii, czyli sposobie planowania rodziny, w którym uczy się małżeństwa (para musi być po ślubie) cyklu menstruacyjnego kobiety i kontroluje poziom hormonów, by wyznaczyć optymalny czas na naturalne poczęcie.

Naprotechnologia tylko dla małżeństw

- Naprotechnologia, zwana metodą naturalnej prokreacji, skupia się na rozpoznawaniu objawów płodności, czyli obserwacji przez kobietę śluzu, wykonaniu przez parę badań hormonalnych, wskazaniu najlepszych dni na poczęcie dziecka. Jest to typowe działanie diagnostyczne-terapeutyczne. Metody nazywane naprotechnologią są dobrze znane i też stosowane przez specjalistów zajmujących się leczeniem niepłodności, oczywiście do pewnego momentu, kiedy wydaje się to rozsądne i zasadne - tłumaczy dr n. med. Grzegorz Mrugacz, specjalista ds. leczenia niepłodności, dyrektor medyczny z Kliniki Leczenia Niepłodności, Ginekologii i Położnictwa 'Bocian'.

Ośrodki oferujące metodę naprotechnologii są znane m.in. w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech.

- Naprotechnologia nigdzie w Europie - poza Polską i Irlandią - nie jest traktowana jako alternatywna dla in vitro. Pacjenci sami podejmują decyzję o terapii dostosowanej do ich potrzeb i światopoglądu - mówi Anna Krawczak ze Stowarzyszenia 'Nasz Bocian'.

Dr Mrugacz zauważa, że naprotechnologia mająca swoje korzenie w Stanach Zjednoczonych, nie jest szczególnie popularna w innych zachodnich krajach.

 - Błędem jest przedstawianie naprotechnologii jako alternatywy dla in vitro. Trudno też szukać przykładu innego kraju, który forsowałby leczenie niepłodności za pomocą jedynie naprotechnologii. W krajach europejskich in vitro jest uznaną formą leczenia niepłodności o udowodnionej skuteczności, większość państw ma regulacje prawne w tym zakresie, metody wspomaganej prokreacji są też refundowane.

Naprotechnologia jest propozycją ideologiczną, czego nie ukrywa jej twórca, prof. Thomas Hilgers. Stanowi katolicką odpowiedź na problem niepłodności małżeńskiej.

Jak zauważa Anna Krawczak nie jest to odpowiedź na problem niepłodności w ogóle, tylko na problem niepłodności w małżeństwie.

Kobieta w jednej z klinik leczenia niepłodności Kobieta w jednej z klinik leczenia niepłodności Fot. Włodek Wasyluk / Reporter / East News

Polska naprotechnologia do poprawy?

Czy refundacja naprotechnologii ma sens? Według Anny Krawczak ze Stowarzyszenia Nasz Bocian, nie.

- Europejskie środowiska medyczne i naukowe nie rozpatrują propozycji naprotechnologii jako kandydata do refundacji ze środków publicznych. Zaangażowanie środków publicznych ma miejsce wtedy, kiedy skuteczność terapii została potwierdzona w oficjalnym systemie weryfikacji. W Polsce taką funkcję weryfikacyjną pełni Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Jej dotychczasowe opinie dotyczące naprotechnologii były negatywne. Według ekspertów z Agencji Oceny Technologii Medycznych publiczne refundowanie naprotechnologii nie jest zasadne z medycznego, naukowego i ekonomicznego punktu widzenia.

Jedyne rzetelne źródło o skuteczności metody naprotechnologii pochodzi z badania ilościowego, które przeprowadzono w 2008 roku w klinice w Galway (Stanford, Pernell, Boyle 2008). Wyniki tych badań opublikowano i poddano recenzji. Skuteczność terapii naprotechnologicznej wyniosła 25,5 proc. ciąż po 24 miesiącach terapii, przy czym z badania wykluczono tzw. pary nierokujące (brak nasienia w ejakulacie, ciężkie uszkodzenie plemników, brak komórek jajowych), za to włączono pary, których sytuacja wyjściowa była rokująca.

Jak zauważa Anna Krawczak, na tle powyższych danych, efekt pracy polskich naprotechnologów nie wygląda najlepiej.

- Ze zdumieniem stwierdzamy, że polskim naprotechnologom udało się spaprać nawet metodę ich autorytetu, profesora Thomasa Hilgersa, i przy dość miernych prognozach wyjściowych dla samej metody, i tak osiągnąć wynik jeszcze gorszy.

Lekarze stosujący naprotechnologię muszą odbyć specjalny kurs. Potem obowiązuje ich półroczna praktyka nadzorowana przez specjalistów NaProTechnologii. W Polsce pracuje już kilkudziesięciu lekarzy takiej specjalności. Ich lista jest dostępna na stronie www.fccp.pl                                            

Wielokrotne operacje na jajnikach zamiast in vitro

Naprotechnologia dopuszcza tylko kilka zabiegów chirurgicznych, wyklucza natomiast metody wspomaganej prokreacji (inseminacja, in vitro), które dla wielu par są jedyną szansą na uzyskanie ciąży.

 - Obserwując działania naprotechnologów u pacjentów, którzy zgłaszają się do nas po tego typu leczeniu, często widzimy nadużywanie z ich strony metod laparoskopowych, wielokrotnych operacji na jajnikach, co w efekcie prowadzi do znacznego zubożenia szans na dziecko. Naprotechnologia może pomóc w usuwaniu czynników, które przeszkadzają w naturalnym poczęciu dziecka, gdzie wystarczy chociażby zmiana stylu życia, odżywiania, leczenie zakażeń, usuwanie zrostów, mięśniaków, udrażnianie jajowodów. Tego typu leczenie też podejmuje się w klinikach leczenia niepłodności oferujących in vitro, z tym wyjątkiem, że kiedy okażą się bezskuteczne, do rozważenie pozostają metody wspomaganej prokreacji - tłumaczy dr Mrugacz.

Kiedy naprotechnologia na pewno nie zadziała?

Pary borykające się z niepłodnością powinny być świadome, że naprotechnologia w niektórych przypadkach nie przyniesie oczekiwanego skutku, czyli ciąży.

Dr Mrugacz, szef białostockiej Kliniki Leczenia Niepłodności, Ginekologii i Położnictwa 'Bocian', tłumaczy nam, którzy pacjenci nie mają szans na to, aby doczekać się dziecka dzięki naprotechnologii.

- Metody stosowane w naprotechnologii nie zadziałają w przypadku kobiet, które nie posiadają lub mają trwale uszkodzone jajowody, jak również u mężczyzn z ekstremalnie słabym nasieniem. Zapłodnienie pozaustrojowe pozostaje w takich przypadkach jedyną opcją na uzyskanie ciąży. Jednak wskazań do in vitro jest znacznie więcej, to zaawansowana endometrioza, choroby genetyczne, uszkodzenia jąder, rozpoczęcie terapii onkologicznej. W niektórych przypadkach zbyt długie zwlekanie z podjęciem zaawansowanych metod leczenia niepłodności może znacznie obniżyć szanse na urodzenie dziecka, zwłaszcza w przypadku kobiet, które późno zdecydowały się na macierzyństwo, jak również pacjentek z obniżoną rezerwą jajnikową.

Naprotechnologia zakłada nawet dwuletni okres obserwacji organizmu. Oznacza to, że w przypadku niektórych par jest to leczenie bezskuteczne.

 - Niestety coraz częściej naprotechnolodzy są złodziejami czasu reprodukcyjnego zdrowych kobiet, np. w przypadku słabych parametrów nasienia partnera. Niejednokrotnie bezskutecznie leczą kilka lat, aż pacjenci zorientują się, że korzystając tylko z tego typu terapii nie mają szans na uzyskanie ciąży - uważa dr Mrugacz. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA