Większość kobiet obawia się porodu. Im bliżej do tego dnia, tym więcej pytań i wątpliwości pojawia się w ich głowach. Najbardziej przeraża je ból. Nie mają pojęcia na co się przygotować. Nie wiedzą czy lekarze podadzą im na czas znieczulenie, albo czy w inny sposób uda się złagodzić cierpienie. Jak czytamy na stronie mjakmama24.pl:
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez dr Radosława Chutkowskiego i jego zespołu z Samodzielnego Szpitala Klinicznego im. prof. Orłowskiego z Warszawy, spośród kobiet rodzących po raz pierwszy „ponad 23% ocenia ból porodowy jako niemożliwy do wytrzymania, około 60% jako bardzo silny lub silny, a jedynie 9% jako możliwy do zniesienia.
Istnieją na szczęście różne sposoby i metody łagodzenia bólu. Wybór zależy od rodzaju porodu - poród naturalny lub cięcie cesarskie, oraz od fazy porodu i preferencji rodzącej.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Ellyn Mayor była już 10 dni po terminie porodu. Córeczka nie spieszyła się na świat, a wszelkie próby rozpoczęcia akcji porodowej nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. Ból i przedłużający się czas, sprawiły że kobieta nie miała już siły. Lekarze zadecydowali o podaniu leków, jednak ich końska dawka na tyle oszołomiła kobietę, że podpisując papiery po udanym już porodzie popełniła błąd. Nie miała o nim pojęcia, przez 15 lat, dopóki jej córka nie zdecydowała się spełnić swojego marzenia, jakim było pójście na naukę jazdy samochodem. Gdy kobieta wraz z córką udały się do urzędu po pozwolenie na naukę dla nastolatki, okazało się, że w systemie nie ma kogoś, kto nazywałby się Gabrielle Mayor.
Gdy urzędnik zwrócił uwagę, że jedyną osobą o takim nazwisku w systemie jest ktoś o imieniu Babrielle kobieta uświadomiła sobie co zaszło. Gdy piętnaście lat wcześniej otrzymała akt urodzenia swojej córki zauważyła tam błąd w imieniu. Ktoś w szpitalu błędnie odczytał imię Gabrielle jako Babrielle i tak też wysłał do urzędów. Ellyn poprawiła imię swojej córki na akcie urodzenia samodzielnie, ale nie pomyślała, że w systemie należącym do ubezpieczenia społecznego również będzie błąd. Dopiero 15 lat później błąd wyszedł na jaw. Tego dnia nastolatka nie otrzymała pozwolenia. Niezbędne było naprawienie błędu. Po kilku dniach marzenie o rozpoczęciu nauki jazdy zostało spełnione. Okazuje się jednak, że nie tylko dziewczynie przydarzył się taki problem. Internauci chętnie dzielą się swoimi zabawnymi historiami:
Przez 20 lat nazywałam się Aslhey, a nie Ashley.
Mój siostrzeniec powinien mieć na imię Cameron, ALE w jego akcie urodzenia jest napisane Carmon.
Moja mama błędnie napisała moje imię, właściwie miało brzmieć Sonya, a nie Sanya.
Przez 20 lat nazywałam się Aima zamiast Alma.
Właściwie moja przyjaciółka ma na imię Bethang, a nie Bethany.