Kocham, nie truję

Około 9 mln osób w Polsce wypala średnio 15 papierosów dziennie. Czy jesteś jedną z nich?

Można powiedzieć, że walka z nikotynizmem stała się moją "misją" już w momencie narodzin. Wtedy to rzucił palenie mój dziadek. Uważam, że to najlepszy prezent z okazji pojawienia się dziecka w rodzinie. Jeśli spotkasz niewysoką (na obcasach, bez nich raczej niską), krótko ostrzyżoną kobietę, która podejmuje ryzyko upominania obcych osób o szkodliwości palenia przy dzieciach, to pewnie ja. Wbrew pozorom, takie "brawurowe" zachowanie nie wynika z mojej potrzeby szukania problemów, a wręcz przeciwnie - chcę ich oszczędzić, zarówno palącym rodzicom, jak i ich dzieciom.

Dzieci głosu nie mają

Większość wie, że to niezdrowe, ale oswaja lęk związany ze szkodliwością papierosów. Nie mówią o paleniu: jest "kurzenie", "fajeczka", "dymek". Dzięki pieszczotliwej nazwie nałóg wydaje się niegroźny. Ale każdy "dymek" to wdychanie 4000 substancji, z których 200 to trucizny, a 40 ma udowodnione działanie rakotwórcze. Każda "fajeczka" zwiększa ryzyko zawału, udaru, POChP, nowotworów itd. Niestety, zwiększa się także o 20-30 proc. ryzyko tych samych chorób u bliskich, którzy stają się biernymi palaczami. Osoby palące mawiają, że ryzyko chorób jest im znane, liczą się z nim. Czasem nawet akceptuje je partner lub partnerka. Ale dziecko nie ma szansy zaprotestować, choć to ono jest najbardziej poszkodowaną osobą w domu palacza, a jego problemy zaczynają się już na długo przed tym, zanim będzie mogło wyrazić swoje zdanie...

Od A(stmy) do Z(apalenia zatok)

Nawet co piąta kobieta w ciąży pali papierosy. Jeśli doliczyć te narażone na bierne wdychanie dymu tytoniowego, ogromna grupa dzieci ma utrudniony start - zwiększone ryzyko wcześniactwa i niskiej masy urodzeniowej. Palenie w ciąży, jak i w otoczeniu niemowlęcia, zwiększa ryzyko nagłej śmierci łóżeczkowej (SIDS). To najgorszy możliwy scenariusz. W najlepszym wypadku dziecko palaczy często zapada na przeziębienia, zapalenia zatok, nawracające zapalenia ucha środkowego, oskrzeli i płuc. Częstsze są choroby spowodowane meningokokami, bo palący rodzice częściej są ich nosicielami. Po każdej infekcji dziecko palaczy dłużej dochodzi do pełni zdrowia niż rówieśnicy. Ma większe ryzyko astmy i trudniejsze do opanowania napady duszności. Nietrudno dostrzec, że częściej opuszcza zajęcia lekcyjne, że bardziej jest narażone na pobyty w szpitalu. Istnieje także większe ryzyko konieczności zabiegów, np. drenażu ucha z ciągłym wysiękiem. Tu kolejny problem - ryzyko powikłań przy znieczuleniu ogólnym (tzw. narkozie) także jest większe.

Być jak mama i tata

Nałogowcy często posiłkują się przytaczaniem przypadków tych, którym jakoś się udało utrzymać w zdrowiu. I być może znajdzie się przykład dziecka, które mimo nałogu rodziców przetrwało okres niemowlęcy i wczesnodziecięcy bez większych problemów. To tylko pozory - w ścianach jego naczyń krwionośnych zaczęła się już przebudowa. A to grozi zawałem w młodym wieku. Zanim jednak do tego dojdzie, całkiem prawdopodobne, że dziecko palaczy samo sięgnie po papierosy. Im dłużej pali rodzic, tym bardziej pewne, że palić będzie dziecko. Ogólne ryzyko nikotynizmu wśród dzieci palaczy jest dwa razy większe niż wśród dzieci niepalących rodziców. Trudno się temu dziwić, bo papieros to coś, co kojarzy się z ukochaną osobą. Akceptując świadomość, jak szkodliwe jest palenie, dziecko musiałoby przyznać, że zdrowie jego rodzica jest zagrożone, a to zbyt straszna myśl. Buntowniczy nastolatek zamiast tego przyłączy się do grupy usiłującej udowodnić, że ryzyko palenia jest przesadzone i, mówiąc krótko, można je mieć gdzieś - jak mama czy tata. Może inne ostrzeżenia też można traktować z rezerwą? Wykazano, że dzieci palaczy częściej miewają skłonności do zaburzeń zachowania i okazywania agresji.

Szansa na wnuki

Optymistycznie załóżmy, że dziecku palaczy udało się przetrwać okres dojrzewania bez istotnych problemów ze zdrowiem, w szkole, w relacjach z rówieśnikami. Może też postanowiło, że nigdy nie sięgnie po papierosa. W zdrowiu i spokoju osiągnęło dorosły wiek, zakłada swoją rodzinę. Pewnie będzie chciało podrzucić czasem swoje dzieci do dziadków, ale... dziadkowie palą. A co jeśli do tego czasu dziadków dosięgną jednak konsekwencje palenia? Co, jeśli ich zabraknie? Każdego roku w Polsce z powodu palenia papierosów umiera przedwcześnie około 70 tys. kobiet i mężczyzn. To jakby z mapy kraju zmazać miasto wielkości Suwałk. Warto "przeprowadzić się" póki pora - rzucić palenie, by nie zabrakło nas w życiu naszych dzieci. Jako dorośli wciąż będą nas potrzebować.

Uwaga na e-papierosy!

Niektórzy, chcąc ograniczyć szkodliwość nałogu, przerzucają się na e-papierosy. Ciekawe, że to, co dla dorosłych ma być etapem rzucania palenia, dla nastolatków często jest początkiem nałogu. Nikotyna to nie tylko substancja silnie uzależniająca. To także neurotoksyna. Oznacza to, że może działać szkodliwie na mózg. Pierwsze objawy zatrucia to nudności i wymioty znane każdemu, kto pierwszy raz sięga po papierosa. Wraz z rosnącą dawką dochodzi do osłabienia, nadmiernego pocenia, zaburzeń słuchowych i wzrokowych, zaburzeń rytmu serca, drgawek, a nawet śmierci. Dawka śmiertelna nikotyny to 1-10 mg/kg.

Od kilku lat w usa odnotowuje się gwałtowny wzrost zatruć nikotyną. Połowa przypadków dotyczy... Dzieci do 5. Roku życia. Jak to możliwe? Płyn do uzupełniania e-papierosów, tzw. liquid, zawiera nikotynę w dużo większym stężeniu niż tradycyjny papieros. Aby śmiertelnie zatruć się nikotyną, dziecko musiałoby zjeść przynajmniej jedne cały papieros - co jest raczej mało prawdopodobne. Ale liquid to z reguły pachnący kolorowy płyn. Dziecko może go wypić, dotknąć, rozlać - do zatrucia może dojść drogą pokarmową, przez skórę, śluzówkę czy przez inhalację.

Jaka porcja liquidu jest groźna? Jeśli mamy do czynienia z płynem o zawartości nikotyny ok. 20 mg/ml, to dla dziecka ważącego 20 kg (przeciętny 5-latek) mała łyżeczka płynu stanowi dawkę śmiertelną. Już odrobina może zabić niemowlaka. A przecież takie dziecko bierze wszystko do ust! E-papieros leżący w jego zasięgu jest niczym odbezpieczona broń.

Więcej o: