Zakażenie gronkowcem

Po kąpieli w jeziorze nasza pięcioletnia córka dostała upławów. Zaniepokojona pojechałam z nią do lekarza, który pobrał wymaz. Badania wykazały obecność gronkowca złocistego. Rozpoczęliśmy leczenie, które było bardzo nieprzyjemne dla nas wszystkich. Dziś córeczka nie ma już upławów, ale boję się, co będzie dalej. Czy ta infekcja mogła wpłynąć niekorzystnie na jej układ rozrodczy? Czy można jakoś przeciwdziałać tego typu zakażeniom?

Po pierwsze, pragnąłbym Państwa uspokoić. Nie taki diabeł straszny, jak go malują. Wielu z nas latami nosi w sobie gronkowca i nic z tego złego nie wynika. Nie należy się go na siłę pozbywać - to niepotrzebne, a nawet może być niebezpieczne. Z gronkowcem walczymy wtedy, gdy jest przyczyną objawów chorobowych, np. upławów. W przypadku córki leczenie, choć bardzo nieprzyjemne, odniosło dobry skutek i gronkowiec został usunięty z dróg rodnych. Nie trzeba się więc martwić na zapas. Prawdopodobieństwo zapalenia przydatków w tym wieku jest znikome.

Nie ma też żadnego powodu do stosowania szczepionek (gotowej przeciwgronkowcowej lub tzw. autoszczepionki). Każdemu może się w życiu przytrafić jedno czy dwa zakażenia gronkowcowe, co nie znaczy, że jesteśmy nim zagrożeni na całe życie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA