Pochwała zimowego spaceru

Dziecko powinno spędzać na powietrzu, co najmniej godzinę dziennie, a najlepiej dłużej. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.

Zimowy spacer z niemowlęciem nie stanowił większego problemu. Ubrany w kombinezon i otulony śpiworkiem maluch miał w wózku ciepło i przytulnie. I zwykle spokojnie przesypiał niemal cały spacer. Teraz sprawa nie jest jednak taka prosta. Dziecko już samo chodzi i rozpiera je energia. Na spacerze zamiast jechać w wózku, woli ku utrapieniu mamy iść na własnych nogach. Chwiejnym jeszcze krokiem zdobywa coraz to nowe tereny, a potem odkrywa uroki (w zależności od pogody) tarzania się w śniegu czy brodzenia w błocie. Zimowy spacer staje się często prawdziwą próbą cierpliwości dla rodziców. Ale wcale tak być nie musi.

Zalet moc

Codzienny spacer to nie tylko świetny sposób na wzmocnienie odporności dziecka. Dzięki niemu maluch nabierze też apetytu i po powrocie prawdopodobnie z zapałem spałaszuje cały obiad. A potem spokojnie zaśnie.

Dla ruchliwego, wszędobylskiego malca spacer to także okazja, by dać upust rozsadzającej go energii. Na dworze może się wreszcie wyszaleć do woli. Z zapałem wdrapuje się na górkę, ciągnie sanki, strząsa śnieg z krzaków. Pokonuje duże przestrzenie i z satysfakcją spogląda za siebie, podziwiając drogę, jaką pokonał.

Zimowy spacer pozwala dziecku lepiej poznać otaczający świat i zdobyć zupełnie nowe doświadczenia. Tu wszystko przecież wygląda inaczej. Można się przekonać, jaki zimny i mokry jest śnieg, zobaczyć, że na drzewach nie ma liści, sprawdzić, cóż to za dziwna skorupka pokrywa kałuże. Można przeżyć niezwykłe spotkanie z wiewiórką, która w poszukiwaniu orzeszków podchodzi pod same nogi i z kaczkami, głośnym kwakaniem domagającymi się smakowitych okruszków. Można odkryć dziwne ślady na śniegu i spróbować (z pomocą mamy) zgadnąć, kto je zostawił. Czyż to znakomita lekcja przyrody?

Ważny strój

Ubranie może sprawić, że spacer, zarówno dla dziecka, jak dla mamy, będzie świetna zabawą, ale może też obojgu zepsuć humor i na dobre zniechęcić do wychodzenia z domu zimą. Trzeba więc ubrać się ciepło i wygodnie. Na długich spacerach doskonale sprawdza się odzież turystyczna. Oddychająca, ciepłochronna bielizna, wysoko zapinane pod szyją bluzy polarowe, lekkie, oddychające kurtki, ocieplane spodnie, ciepłe skarpetki bez szwów, polarowe, z zewnątrz nieprzemakalne rękawiczki, czapki chroniące uszy i policzki. No i oczywiście wygodne, ciepłe buty. Najlepiej z goretexu lub podobnego materiału, który nie przemaka, ale pozwala stopom oddychać. Rady te dotyczą zarówno małych, jak dużych spacerowiczów.

Rodzice często przegrzewają maluchy. Pamiętaj, że zasada, zgodnie z którą dziecko powinno mieć na sobie o jedną warstwę ubrania więcej niż mama, odnosi się do niemowląt, które na spacerze siedzą bez ruchu w wózku. Twój maluch chodzi, biega, skacze. Co więcej, trasa jego wędrówki jest dłuższa niż twoja, co chwila przecież zbacza ze ścieżki, zawraca, krąży wokół ciebie. Jeśli nie ma mrozu i tobie wystarcza cienka bluza i niezbyt gruba kurtka, nie pakuj więc dziecka w gruby polar i bardzo ciepły kombinezon. Spacer w takim stroju będzie dla niego męczący i raczej nie wyjdzie mu na zdrowie (gdy maluch się zgrzeje i spoci, łatwo może się przeziębić). Kombinezon przyda się przy mroźnej, śnieżnej pogodzie. Lepiej jednak by było on dwuczęściowy, niewprawnemu jeszcze piechurowi łatwiej będzie się w nim poruszać. Z tego samego powodu niezwykle ważne jest by nie był zbyt gruby i sztywny. W spodniach bardzo przydają się fartuchy przeciwśnieżne. Zimowe buty dla dzieci są bowiem dość niskie i przy większym śniegu łatwo w nich o przemoczenie nóg. Maluchowi łatwiej będzie chodzić, jeśli jego kozaki będą miały lekkie, elastyczne podeszwy o wyraźnym, ale niezbyt grubym protektorze (głębokie rowki szybko wypełniają się ubitym śniegiem czy błotem i dziecku ciężko się w nich poruszać).

By nie wracać przedwcześnie do domu, warto spakować do plecaka przynajmniej jedną parę zapasowych rękawiczek dla dziecka.

Sanki górą

W śnieżne dni wózek, który maluch ma w pogardzie, warto zastąpić sankami. Są dla dziecka znacznie bardziej atrakcyjne. Można na nich przecież nie tylko grzecznie siedzieć, ale także leżeć obserwując pod sobą iskrzący śnieg, jechać przodem, tyłem, bokiem. A gdy jazda się znudzi, można sanki pchać przed sobą lub ciągnąć za kolorowy sznurek, przewieść na nich misia albo małego bałwana. I co najważniejsze, można na nich zjechać z mamą z górki.

Także mamie sanki bardzo ułatwiają życie. Dzięki nim maluch jest przez cały czas zajęty, nie marudzi i nie zbacza zbyt często z trasy. A kiedy zmęczy się wędrówką, spokojnie da się na nich zawieźć do domu.

Zimowe zabawy

Jeśli jesteś zmarzluchem i w chłodne dni najchętniej nie wychodziłabyś z domu, spróbuj spojrzeć na zimę oczyma dziecka. Czyż to wszystko nie jest fascynujące?

Obejrzyjcie razem płatek śniegu. Prawda, jaki ma niezwykły kształt? A teraz zdejmijcie na chwilę rękawiczki i dotknijcie białego puchu. Maluch pewnie się zdziwi, że jest taki zimny. Pozwól mu zgnieść go w dłoni. Pokaż małemu odkrywcy, że można lepić ze śniegu kule i robić babki niczym z piasku.

Przyjrzycie się śladom na zasypanym białym puchem trawniku. Powiedz maluchowi, które z nich zostawił ptaszek, a które pies (i że to on winien jest żółtych zacieków na ulepionym wczoraj bałwanie...). A może spróbujecie iść tropem zwierzyny? Sprawdźcie też, jakie sami zostawiacie ślady. Porównajcie je ze sobą.

Obserwujecie ptaki. Jeśli nasypiecie im nieco okruszków, podejdą zadziwiająco blisko. Latem nie zdobyłyby się na taką odwagę. Podobnie jak wiewiórka, która byłaby gotowa nawet jeść wam z ręki (oczywiście nie karmcie jej w ten sposób).

Gdy zauważysz zwisający nisko sopel lodu, podaruj go dziecku. Niech zobaczy, jaki jest piękny, i jak szybko się topi. A może spróbuje go złamać w dłoni lub zgnieść nogą? Dowie się, że mimo pozornej twardości jest kruchy i nietrwały.

Gdy jest mróz, pomóż dziecku przejść po zamarzniętej kałuży. Na pewno spodoba mu się taka kontrolowana ślizgawka. Sama też nie odmawiaj sobie tej przyjemności. A gdy przyjdzie odwilż, pokaż maluchowi, że tafla na kałuży stała się krucha i lód pęka pod waszym ciężarem. A kiedy znów sypnie mocno śnieg, znajdźcie czyste miejsce i... połóżcie się. Najwyższy czas na orły - małego i dużego.

Miłego spacerowania!

Więcej o:
Copyright © Agora SA