Odruch moro u dziecka niepokoi wielu rodziców. Wyjaśniamy tajemnicze pojęcie

Odruch moro dotyczy prawie każdego noworodka. Jest to reakcja dziecka na gwałtowną zmianę położenia i dźwięków. Nazywa się ją również odruchem obejmowania. Czym on się charakteryzuje i na co powinniśmy zwrócić uwagę?

Interesujesz się życiem rodzinnym? Więcej informacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl.

Zobacz wideo Przyzwyczajenia, trendy, zalecenia medyczne i dobre rady. Czyli skąd właściwie brać wiedzę o pielęgnacji noworodka?

Odruch moro, choć może nam się często wydawać niebezpieczny, jest całkowicie naturalny. Większość dzieci się z nim rodzi. Niemowlę na nagłą zmianę dźwięku i pozycji reaguje gwałtownym ruchem. Nazwa odruchu pochodzi od nazwiska lekarza, Ernesta Moro. Skąd taka reakcja się w ogóle bierze i jakie jest jej znaczenie?

Odruch moro - podstawowe informacje. Kształtuje się w pierwszych miesiącach życia płodowego

Ta reakcja organizmu rozwija się przez całą ciążę. Pojawia się między 9., a 12. tygodniem. W 28. tygodniu ciąży można zaobserwować ją podczas badania ultrasonografem. Niemowlę nagle prostuje palce u rąk. Dzieje się tak, ponieważ przyrząd uciska brzuch matki

Odruch moro nazywany jest również odruchem obejmowania. Dlaczego? Impuls elektryczny wygina plecy dziecka w łuk i odrzuca kończyny. W kolejnej fazie dziecko próbuje objąć swoją klatkę piersiową. Reakcję tą wywołują bodźce ruchowe i słuchowe, których noworodek się nie spodziewa. Może pojawić się, gdy matka lub inny opiekun wykonuje nagłe ruchy. Pojawia się również, gdy dziecko odczuje zmianę temperatury. 

Odruch moro ma ogromne znaczenie dla niemowlęcia

Dlaczego w ogóle taka reakcja się kształtuje? Dziecko w brzuchu matki ma określone warunki, w których przebywa przez dziewięć miesięcy. Poród sprawia, że jego bezpieczne dotychczas otoczenie staje się światem pełnym nowych bodźców. W tym czasie klatka piersiowa noworodka uciska się, dzięki czemu usuwa się płyn zalegający w płucach. Kiedy dziecko przychodzi na świat, gwałtownie zaczerpuje wdech i wydaje okrzyk. Jest to zasługa odruchu moro.

Reakcja ta ma jeszcze jedno znaczenie. Pozwala ona na prostowanie ciała i naukę siadania oraz utrzymywania główki w pionowej pozycji. Co ciekawe, odruch ten jest bardziej widoczny u dzieci urodzonych w nietypowy sposób, na przykład poród był długi i męczący lub bardzo krótki.

Jakie są fazy odruchu moro? Wyróżnia się dwa etapy

Reakcja ta ma dwie fazy:

  1. Dziecko nagle prostuje ręce i nogi, rozwiera też palce. Wygina plecy w łuk i bierze głęboki wdech. Na kilka chwil zatrzymuje się w tej pozycji. 
  2. Niemowlę zaciska w piąstki palce. Następnie wykonuje wdech i rączkami próbuje się objąć. Na koniec zaczyna krzyczeć lub płakać. 

Podczas trwania odruchu organizm uwalnia hormony stresu (adrenalina i kortyzol). Efektem tego jest wzrost tętna i ciśnienia krwi. Dlaczego tak się dzieje? Bodźce sprawiają, że w mózgu dziecka uaktywniają się reakcja walki lub ucieczki. 

Kiedy odruch moro może martwić? Może być kilka niepokojących objawów

Równie niebezpieczne są odruchy przetrwałe lub ich brak. W pierwszym przypadku dziecko jest ciągle napięte. Hormony stresowe wydzielane są przez cały czas, a niemowlę staje się nadwrażliwe na wszelkie bodźce. Wywołuje to również przesadzone reakcje, które upośledzają funkcjonowanie malca. Skutkiem tego może być wycofanie lub nadmierne pobudzenie. Taki stan rzeczy negatywnie wpływa na odporność. 

Brak odruchu Moro może mieć kilka przyczyn. Jeśli nie zauważymy żadnej reakcji, w najgorszym przypadku możemy sugerować, że uszkodzony jest mózg lub rdzeń kręgowy. Nieco inaczej jest, gdy zaobserwujemy tylko odruch jednostronny. Tutaj potencjalnymi źródłami mogą być złamanie kości ramienia lub nieprawidłowości w obrębie nerwu splotu ramiennego. Warto wtedy wykonać badania diagnostyczne, takie jak RTG i testy neurologiczne. 

Edziecko.pl jest dla Was i dla Was piszemy o życiu rodzinnym. Nie oznacza to jednak, że nie pamiętamy i nie myślimy o Ukrainie. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie w tych miejscach: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.