Już 19 marca Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia, zapowiadał na konferencji: "Już wkrótce za 80 proc. zakażeń koronawirusem w Polsce będzie odpowiadał brytyjski szczep. Dziś to 60 proc. zakażeń, a tych w kolejnych dniach będzie przybywać. Co więcej, wśród zakażonych jest coraz więcej dzieci". Jego prognozy się potwierdziły. Specjalistka chorób zakaźnych i pediatra dr Lidia Stopyra, kierująca dziecięcym oddziałem covidowym w szpitalu Stefana Żeromskiego w Krakowie powiedziała PAP, że w trzeciej fali epidemii COVID-19, na początku kwietnia, w chwili zamknięcia przedszkoli i żłobków, większość pacjentów pediatrycznych stanowiły najmniejsze dzieci. Po zamknięciu żłobków i przedszkoli liczba chorych w tej grupie wiekowej stopniowo zaczęła spadać, z kolei coraz więcej nastolatków zaczęło mieć ciężki przebieg COVID-19.
Teraz sytuacja się zmieniła i większość naszych pacjentów to nastolatki. Tylko jeden mały pacjent jest z 'ogniska żłobkowego'
- stwierdziła ekspertka. "Przebieg choroby w trzeciej fali epidemii jest cięższy niż wcześniej" - dodała i zwróciła uwagę na to, że w wyniku obostrzeń ogólna liczba pacjentów w tym momencie jest mniejsza niż dwa, trzy tygodnie temu. "Wystarcza łóżek. Nie ma przepełnienia" – zapewniła.
Niedawno Krzysztof Guzikowski, lekarz pediatra w GCZD mówił dla TVN24 o wzroście przypadków zachorowań u dzieci i młodzieży: "Częściej obserwujemy u nich infekcję przewodu pokarmowego niż układu oddechowego. Częściej mamy pacjentów z biegunkami. Cechą wspólną jest wysoka gorączka". Ekspert ostrzegał, że wysoka temperatura, nasilone wymioty czy biegunka zawsze powinny niepokoić rodzica i zmobilizować do szukania porady lekarza.
Występuje taki zespół uogólnionej reakcji zapalnej, pojawia się w ciągu dwóch do czterech tygodni, dzieci wtedy bardzo często są ujemne pod kątem COVID-19, natomiast rozwija się ten stan zapalny, który określamy jako ciężki
- wyjaśnił lekarz. O zespole pocovidowym PIMS przeczytasz w artykule: PIMS-TS. Coraz więcej dzieci z zespołem pocovidowym w szpitalach. "W ciągu 10 dni przyjęliśmy 20 pacjentów".
Podobnie wygląda sytuacja dzieci i młodzieży za granicą. Tam też odnotowuje się coraz więcej przypadków ciężkich zachorowań u tej grupy wiekowej. W serwisie newsinfo.inquirer.net opisano, co twierdzą lekarze z Indii. "Nie ma ogólnokrajowych danych określających, ile osób w wieku poniżej 19 lat jest zarażonych, ale ostatnie dane rządowe zebrane od około 10 tys. pacjentów hospitalizowanych wykazały, że odsetek osób w wieku do 19 lat wzrósł z 4,2 procent w pierwszej fali do 5,8 procent.
"W pierwszej fali koronawirusa jedno dziecko w tygodniu trafiało do naszej placówki z powodu COVID-19. Teraz widzimy średnio 10 dzieci dziennie, od wieku niemowlęcego do nastolatków - powiedział dr Shrikanta JT, pulmonolog dziecięcy ze szpitala Aster RV w Bangalore. Od 1 do 26 kwietnia br. na oddziale ambulatoryjnym jego oddziału przyjęto około 300 dzieci z COVID-19. Dziesięcioro z nich było w bardzo złym stanie i wymagało intensywnej opieki.
U pacjentów z umiarkowanym przebiegiem występuje ciężki kaszel, duszność, niski poziom nasycenia tlenem i zapalenie płuc. Ekspert zwraca jednak uwagę, że o ile dorosłym można śmiało podawać niektóre preparaty, o tyle nie wszystko mogą stosować u młodszych. "Tacy pacjenci wymagają hospitalizacji. A nie możemy stosować leków i steroidów, które nie były testowane na dzieciach. Rozważnie stosujemy dożylne sterydy z lekami przeciwwirusowymi w przypadku dzieci poniżej 12. roku życia" - powiedział dr Shrikanta.